Przybysz z kosmosu

Obca cywilizacja uważnie obserwuje Ziemię. Kosmici decydują, że ludzie rozwijają się zbyt szybko i mogą w przyszłości stworzyć zagrożenie. Obcy decydują się więc na uderzenie prewencyjne. Wysyłają na naszą planetę robota-zabójcę, który morderczymi promieniami niszczy całą ludzkość. Z pogromu uchodzi z życiem tylko wybitny naukowiec i jego najbliżsi. Na krótko przed inwazją uczony wynalazł panaceum na wszelkie choroby. Lek uodparnia również na promienie robota. Niestety profesor zdążył podać cudowny środek tylko rodzinie i asystentom. Garstka ocalonych walczy o przetrwanie; ściga ich robot, który usiłuje dokończyć dzieła zniszczenia i zgładzić ostatnich ludzi na Ziemi. Bohaterowie wydają się bez szans w starciu z przybyszem, robot zakochuje się jednak w pięknej córce naukowca. Mordercze instynkty zmagają się w duszy kosmity z uczuciem do dziewczyny. "Przybysz z kosmosu" to film mogący śmiało konkurować z legendarnymi produkcjami Eda Wooda. Obraz Phila Tuckera ma dziś status kultowy jako jeden z filmów "tak złych, że aż genialnych". W intencji autorów "Przybysz z kosmosu" miał być metaforą atomowej zagłady. Niski budżet, oraz nieudolność reżysera, aktorów i twórców efektów specjalnych zaowocował jednak pozycją, która zamiast przerażająca okazała się w niezamierzony sposób zabawna. Szczególną popularnością wśród miłośników filmów fantastycznonaukowych z lat 50. cieszy się tytułowy bohater, morderczy robot z kosmosu. Grający przybysza aktor został ubrany w kostium goryla uzupełniony wyposażonym w anteny hełmem do nurkowania. Z dzisiejszej perspektywy niedoskonałości filmu mają mnóstwo uroku i zapewniają wyborną zabawę. W latach 50. widzowie i krytycy byli wobec "Przybysza z kosmosu" znacznie mniej wyrozumiali. Film został zmiażdżony i wyśmiany przez prasę; zebrał tak złe recenzje, że załamany reżyser Phil Tucker podjął, na szczęście nieudaną, próbę samobójczą.