Rosewood w ogniu

Rosewood to nazwa niewielkiej miejscowości leżącej na Florydzie. W 1923 roku doszło tu do krwawych zamieszek na tle rasowym. Miasteczko zostało spalone, większość jego czarnych mieszkańców została wymordowana. Ci, którzy ocaleli uciekli z Rosewood by nigdy już tu nie powrócić. Okazuje się, że ten wstydliwy rozdział w historii amerykańskiego rasizmu był starannie ukrywany przez ponad pół wieku. Na początku lat osiemdziesiątych dziennikarz Gary Moore (postać nie występująca w filmie) gromadził materiały o hrabstwie Levy. Trafił wtedy na informacje o nieistniejącym już "czarnym" miasteczku Rosewood. Postanowił dowiedzieć się, co stało się z jego mieszkańcami. W końcu odnalazł stare wycinki prasowe donoszące o zagładzie. Moore nadał sprawie wielki rozgłos. Udało mu się odnaleźć żyjących świadków tamtych wydarzeń. Na podstawie zgromadzonych przez niego materiałów i wspomnień powstał ten film. Floryda. Na początku stycznia 1923 roku zostaje napadnięta biała kobieta. Zeznaje, że mężczyzna, który ją zaatakował był czarnoskóry. Biali z jej miasteczka poprzysięgają zemstę i napadają na mieszkańców Rosewood, osady zamieszkanej przez samych czarnych. Dochodzi do krwawej rzezi. Nielicznym mieszkańcom Rosewood, w większości kobietom i dzieciom, udaje się uciec. Już nigdy nie wracają do domów. Nie maja do czego, Rosewood zostaje spalone i zrównane z ziemią. Przez blisko sześćdziesiąt lat nikt nie interesuje się ich losem. W końcu znajduje się ktoś, kto postanawia wyjawić światu prawdę o Rosewood. Okazuje się, że po tylu latach żyją jeszcze świadkowie i ofiary tamtych wydarzeń. Udaje się zgromadzić ich zeznania. Rząd Fllorydy wypłaca im odszkodowania.