9 z 20
Monika ze Szczecina z "Sanatorium miłości 4"...

Monika ze Szczecina z "Sanatorium miłości 4"



fot. AKPA / Łukasz Telus

10 z 20
"Szłyśmy alejką do przystanku, gdy blisko nas przebiegł...

"Szłyśmy alejką do przystanku, gdy blisko nas przebiegł jakiś duży pies. Przystanął, podbiegł do mnie, powąchał i zaczął merdać ogonem Święci ludkowie! To był Fart! Matuniu kochana! Gdzieś w pobliżu był jego pan. I po co ci to było, ty durnowata babo!? Zawsze wpakujesz się prościuteńko w piramidalne kłopoty. Zawsze! - Znasz to bydlątko? – spytała zdziwiona lekko Misia. - To chyba pies mojego znajomego. Chodźmy już, bo spóźnisz się na swój autobus. – Pociągnęłam ją zdecydowanie za sobą. - Nie chcesz poczekać na tego znajomego? Sama trafię na mój przystanek - Misia rozglądała się zaciekawiona. – Za nami idzie jakiś facet ze smyczą w ręku. Przystojny. Obejrzyj się. Pewnie to on. - Nie Misia. To na pewno nie on. – Szłam coraz szybciej. - Skąd wiesz? Nawet się nie obejrzałaś. - Bo tamtego wyczuwam zawsze na kilometr po… po… po zapachu. Używa strasznie agresywnych wód toaletowych, przez co ściąga na siebie duże zainteresowanie… - …kobiet? - Nie, owadów wszelkiej maści. – Szłam coraz szybciej. Misia obejrzała się za siebie zaciekawiona. - Faktycznie. To nie on. Żadnej latającej szarańczy przy nim nie widzę. - No widzisz – roześmiałam się trochę sztucznie. - Mówiłam ci. - Ale wiesz, dziwne. To bydlę do niego podleciało i on je przypina na smycz. – Misia szła do przodu z odwróconą głową do tyłu.
- Ty patrz jak idziesz, bo zaraz się przewrócisz. Kto to widział tak chodzić!- Szarpnęłam ją za rękę. - Ej, Iga! Ty coś kręcisz. - Wcale nie. To musiał być jego brat. Jak on ma… Zenek! Tak to na pewno był Zenek. A jego to ja nie znam. - Ale chyba on cię zna, bo usiadł na ławce i cały czas patrzy w naszą stronę. - Misi szyja trwała w stuosiemdziesięciostopniowym skręcie. Szczęście całe, że wreszcie wyszłyśmy z parku i moja towarzyszka straciła z oczu swój frapujący widok. Byłam cała mokra. Nie mogłam zapanować nad drżeniem rąk. Jakbym w jednej minucie przewaliła ze trzy tony koksu. - Coś ty się tak upociła? Co ci jest? Ale z niej detektyw! - Nic mi nie jest – żachnęłam się zniecierpliwiona. – Obiecałaś dziewczynkom, że poczytasz im przed snem, to nie chciałam, żebyś się spóźniła. Doszłyśmy do przystanku. Misia musiała zakończyć swoje śledztwo, bo właśnie nadjechała jej siedemdziesiątka. I dzięki Bogu! Pojechała. Uff! Nigdy więcej takich przechadzek."


fragment powieści pani Moniki z "Sanatorium miłości".



fot. archiwum prywatne uczestniczki programu "Sanatorium miłości"

11 z 20
"Nagle od strony łąk rozległ się potężny huk. Przerażona i...

"Nagle od strony łąk rozległ się potężny huk. Przerażona i zaskoczona zobaczyłam unoszącą się nad trawami dość dużą chmurę dymu. Ludzie świata! Co to było? Przyjrzałam się dokładnie i dostrzegłam małą postać biegnącą w stronę zabudowań. Dzieciaki? Niewybuchy? Chwyciłam komórkę i kulejąc pobiegłam w kierunku miejsca eksplozji. Zaczęłam krzyczeć do zbliżającego się chłopaka. - Hej, mały! Nic ci się nie stało?
Dobiegł do mnie zdyszany. - Chyba nic, nie wiem, ale tam został mój kolega. - Czym wy się bawiliście? - Taką małą rakietą. – Spuścił głowę. Zadzwoniłam na 112 i podałam miejsce zdarzenia. Chłopak trząsł się jak osika. Objęłam go ramieniem. - Bawiliście się niewybuchami? - Niewybuchami? Nie. To była tylko taka nieduża rakieta. Znaleźliśmy ją kiedyś w lesie, w takiej norze. Była cała zardzewiała. Ja to myślałem, że już nic z niej nie będzie i powiedziałem, że wracam do domu, a Patryk włożył ją na koniec do ogniska. - Do ogniska? Przecież tam nie ma żadnych gałęzi. - Przynieśliśmy z lasu.
Usłyszałam sygnał karetki. Podniosłam ręce do góry i zaczęłam machać. Zatrzymała się kilka metrów dalej. Otoczyła nas ekipa ratunkowa. Obejrzeli chłopaka. Na szczęście mały był cały i zdrów. - Ile mieliście tych pocisków? – spytał ratownik medyczny. - Tylko jeden – odpowiedział śmiertelnie przestraszony malec. – Tam został mój kolega. - Pani też brała udział w tym zdarzeniu? – Lekarz utkwił wzrok w moim opatrunku na nodze. - Nie. To z innej wojny. To znaczy, chciałam powiedzieć, z innego wypadku. - Nic nie rozumiem. Czy my jesteśmy na poligonie? Dobra, nieważne. Jedziemy do tego drugiego!

Ambulans pojechał na miejsce wybuchu. Od strony zabudowań biegli ludzie. W krótkim czasie przyjechała policja, straż i wóz saperski.
W oczekiwaniu, gromadzący się sąsiedzi dopytywali o szczegóły. Z obawą patrzyłam na miejsce zdarzenia, ale załoga pogotowia najwyraźniej się nie spieszyła. Wreszcie dostrzegliśmy jakiś ruch. Lekarz rozmawiał z policjantami. Saperzy sprawdzali i zabezpieczali teren. Wreszcie karetka wolno ruszyła w naszą stronę. Gdy podjechała, razem z lekarzem z wozu wysiadł mały, drobny blondynek. - Patryk! – z radością krzyknął stojący przy mnie chłopiec. - Mieli więcej szczęścia, niż rozumu. – stwierdził doktor. - Chłopak postanowił wracać do domu. W momencie eksplozji był już parę ładnych metrów od ogniska. Nachylił się, żeby zawiązać sobie sznurowadło. Wygląda na to, że żaden odłamek go nie drasnął. Gdzie wasi rodzice? - W pracy. - Trzeba ich zawiadomić. Pojedziemy teraz do szpitala i zbadamy, czy faktycznie nic wam się nie stało. - Rodzice nawet nie mają pojęcia, że ich dzieci otarły się o śmierć – Policjant patrzył za odjeżdżającą karetką. – Spiszemy protokół. To pani do nas zadzwoniła?
Kiwnęłam głową. - Mieszkam w tym domu. Może u mnie pan ten protokół napisze, bo tu nie ma jak. Podjechaliśmy pod dom. Oczywiście przed furtką stała Misia z Piotrem. Patrzyli na mnie wielkimi, ze zdziwienia, oczami. - Iga, mówiłaś, że w tej twojej kraksie nie ma żadnych ofiar. To co tu robi karetka, policja, wojsko i to całe zbiegowisko ludzi?"


fragmenty powieści Moniki ze Szczecina z "Sanatorium miłości 4".



fot. archiwum prywatne uczestniczki programu "Sanatorium miłości"

12 z 20
fot. archiwum prywatne uczestniczki programu "Sanatorium...

fot. archiwum prywatne uczestniczki programu "Sanatorium miłości"

Pozostało jeszcze 7 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Kat Gniewko odkrywa, że Katarzyna otruła Przemka!

Kat Gniewko odkrywa, że Katarzyna otruła Przemka!

Joanna Kołaczkowska walczy z nowotworem. Smutne wieści z Kabaretu Hrabi

Joanna Kołaczkowska walczy z nowotworem. Smutne wieści z Kabaretu Hrabi

Hanna Banaszak była wręcz niewiarygodnie piękna. Wypadek niemal pogrzebał jej karierę

Hanna Banaszak była wręcz niewiarygodnie piękna. Wypadek niemal pogrzebał jej karierę

Zobacz również

Tomasz Szczepanik razem z żoną na salonach! To naprawdę rzadki widok

Tomasz Szczepanik razem z żoną na salonach! To naprawdę rzadki widok

Gdy Sila to usłyszy, wszystko się zmieni! Tak chce przechytrzyć Naciye

Gdy Sila to usłyszy, wszystko się zmieni! Tak chce przechytrzyć Naciye