
"Firefly"
Serial legenda i w tym zestawieniu jest zresztą jedną z najkrótszych produkcji. Jego pomysłodawca Josh Whedon (tak, ten od kinowych Avengersów, a wcześniej od Buffy: postrach wampirów) postanowił stworzyć coś na wzór kosmicznego westernu i... pomysł nie chwycił. Owszem, już w czasie emisji pierwszego i jedynego sezonu (kilka lat później powstał film Serenity kończący niektóre wątki) zdobył wierne grono fanów, które po dziś dzień wierzy, że jeszcze kiedyś powstanie kontynuacja. Sam serial opowiada o załodze statku Firefly, która próbuje odnaleźć się we wszechświecie po wojnie domowej, oczywiście z różnym skutkiem. Serial jak na tamte czasy (powstał w 2002 roku) zachwycał efektami specjalnymi, dobrym doborem aktorów a przede wszystkim ciekawą fabułą. Niestety przetrwał w telewizji tylko 11 odcinków, ale po dziś dzień jest uznawany przez fanów gatunku za jeden z najlepszych seriali, jakie powstały. I trudno z tym polemizować, a serial bawi po dziś dzień.
materiały prasowe

"Gwiezdne Wrota"
Co prawda emisję serialu rozpoczęto w drugiej połowie lat 90-tych, ale nie schodził z anteny przez kolejne dziesięć lat, a dzięki kolejnym spin-offom wytrwał nawet kilka lat dłużej. Od tego serialu wiele osób zresztą zaczynało swoją przygodę z serialami science-fiction, jeśli nie z serialami w ogóle. I to nie dziwi. Fabuła opierająca się na wrotach łączących Ziemię z tysiącami planet we wszechświecie dawała ogromne możliwości rozbudowywania fabuły i przez wiele sezonów produkcja nie traciła zainteresowania widzów. Kryzys przyszedł wraz z odejściem z ekipy Richarda Deana Andersona (tak, oryginalnego McGyvera), który wcielał się w postać przywódcy SG-1 – Jacka O'Neilla. Dwa ostatnie sezony były mimo wszystko odcinaniem kuponów od sławy. Niemniej cała produkcja wraz z Gwiezdnymi Wrotami: Atlantydą i Gwiezdnymi Wrotami: Wszechświatem składała się na jeden z najdłużej produkowanych seriali sci-fi telewizji. I co tu dużo mówić, to była naprawdę dobra i wciągająca rzecz.
materiały prasowe

"Doktor Who"
Zaczynamy od prawdziwego weterana. Serialu, który jest tworzony któreś już pokolenie. Jest całkiem możliwe, że ten tekst czyta właśnie osoba, która mogła się już nawet dorobić wnuków. Serial był kręcony najpierw od 1963 do 1989 roku. Produkcję wznowiono 16 lat później i każdy sezon jest prawdziwym wydarzeniem, a kolejni aktorzy wcielający się w tytułowego doktora (a już na pewno aktorka, która będzie nową inkarnacją doktora) zyskiwali szeroki rozgłos i z czasem pojawiali się w kolejnych produkcjach i telewizyjnych i kinowych. Sam serial skupia się na przygodach Władcy Czasu, zwiedzającego wszechświat (i czas!) w swoim statku Tardis. W czasie podróży pomaga ludziom, mierzy się z wrogami czy ratuje całe cywilizacje. Do tej pory powstało ponad 800 odcinków, ale na tym nie koniec, ponieważ serial po prostu wciąga szalonymi przygodami, brytyjskim humorem i tym czymś, czego nie ma wiele innych seriali, a dzięki czemu zawsze oglądając go odczujemy ogromną frajdę.
materiały prasowe

"Fringe: Na granicy światów"
Zejdźmy na chwilę na ziemię. Oto w 2008 roku zadebiutował w telewizji serial niepozorny w swej formule, który na myśl od razu przywodził serial „Z Archiwum X”. I było to z jednej strony słuszne spostrzeżenie, bo też sporo schematów z tej legendarnej produkcji pojawiało się i w tym serialu. Ale było też sporo innych rzeczy, które go wyróżniało. Przede wszystkim brak Obcych. Fabuła z czasem zmierzała do kompletnie innego finału, niż ten, które oglądaliśmy w przygodach Muldera i Scully. Fabuła z czasem zresztą zaczęła być kompletnie inna, by nie powiedzieć na swój sposób oryginalna. Sam serial wyróżniała dodatkowo bardziej wyrazista obsada oraz świetny, choć momentami przyciężki klimat. To też jedna z tych produkcji, którą udało się rozpocząć i doprowadzić do sensownego zakończenia, czego przecież o „Z Archiwum X” nie można powiedzieć zwłaszcza po najnowszym sezonie. Fringe to też serial specyficzny, ale zdecydowanie warty uwagi zwłaszcza dla tych, których kręcą niewyjaśnione zjawiska, nietypowe technologie i paranormalne klimaty, których też nie brakuje w tej produkcji. Wszystko jest fajnie opakowane naukową otoczką, a humor jest naprawdę bardzo specyficzny.
materiały prasowe