
„Simona Kossak” już w kinach
Dzięki temu filmowi Simona Kossak ma szansę na drugie życie. Zyskała twarz wybornej Sandry Drzymalskiej, która na ekranie jest bezbłędna. Jej bohaterkę kupuje się całkowicie. Adrian Panek historię Simony postanowił przedstawić na podstawie konfliktu z całym światem - z mężczyznami oraz rodziną. Ci pierwsi korzystają z jej naiwności oraz łatwowierności, natomiast familia poniża na każdym kroku. W tej sytuacji najwierniejsze dla Simony są zwierzęta, których wątek mógłby mocniej wybrzmieć w filmie. Owszem, pojawiają się, czasem nawet gęsto, co obrazują słabe efekty specjalne, ale brakuje w tym wszystkim jakiejś głębszej relacji między Simoną a fauną i florą.

„Simona Kossak” już w kinach
Patrząc na „Simonę Kossak” łatwo zauważyć podobieństwa do innej filmowej biografii, która prezentowała była na 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, czyli obrazu „Kulej. Dwie strony medalu”. Oczywiście, to postacie z dwóch przeciwnych biegunów, ale jednocześnie obydwa filmy są obrazem Polski Ludowej, gdzie władza w łatwy sposób mogła zgnoić jednostkę i osiągnąć swój cel. Przesłanie, jakie płynie z „Simony Kossak” jest wręcz bardziej pesymistyczne niż to z „Kuleja” - nawet jeżeli wygrasz z władzą bitwę, to przegrasz wojnę.

„Simona Kossak” już w kinach
„Simonę Kossak” bardzo dobrze się ogląda. Ładne zdjęcia, dobrze napisane dialogi, w których nie brakuje humoru, a do tego świetna Sandra Drzymalska. Ten film potrafi zachwycać szczegółami; ot chociażby wątek Gucwińskich, przy którym trudno się nie uśmiechnąć. Szkoda tylko, że w „Simonie Kossak” trochę zabrakło... samej Simony Kossak. Mimo wszystko, warto sięgnąć po tę produkcję, żeby chociaż w minimalnym stopniu zapoznać się z Simoną i jej historią.
