„Kulej. Druga strona medalu” [RECENZJA]. Miłość, humor, mordobicie i wódeczki picie. Oceniamy film o Jerzym Kuleju!

Krzysztof Połaski
materiały prasowe Watchout Studio
Jerzy Kulej to bezapelacyjna legenda polskiego pięściarstwa. I jednocześnie też dzisiaj... postać trochę niestety zapomniana. Czy film „Kulej. Dwie strony medalu” przywróci pamięć o dwukrotnym zdobywcy olimpijskiego złota w boksie? Mocno trzymam za to kciuki, bowiem filmowego „Kuleja” ogląda się doskonale.

Spis treści

ZOBACZ ZDJĘCIA Z FILMU

„KULEJ. DWIE STRONY MEDALU” RECENZJA

Jerzy Kulej królem życia

Jerzego Kuleja w filmie Xawerego Żuławskiego poznajemy w momencie, gdy staje się prawdziwym królem życia. Właśnie zdobył złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, ma piękną żonę, zdrowego synka oraz oddanych przyjaciół; co prawda mieszka z rodziną na kupie razem z matką, ale w sumie przecież wspólnie jest raźniej, prawda? Wydawać by się mogło, że olimpijski triumf otworzy przed nim wiele drzwi i co prawda otrzyma w nagrodę złotego, acz skromnego, Mercedesa, ale... wiele spraw się także skomplikuje. Część przez styl życia samego Kuleja, inne przez ludzi, którym jego sukces nie był w smak.

Uniwersalna opowieść o cenie sukcesu

Jerzy Kulej dla Xawerego Żuławskiego oraz Rafała Lipskiego, który jest współautorem scenariusza, tak naprawdę był jedynie wytrychem do wyłożenia widzom uniwersalnej opowieści o cenie sukcesu i o tym, jak łatwo spaść ze szczytu i pokiereszować sobie życie. Kulej to pretekst do przedstawienia nieznanej historii jego bliskich, którzy za wybryki Jurka płacili najwięcej. Nic dziwnego, że centralną postacią filmu jest żona Kuleja, Helena, w którą brawurowo wciela się Michalina Olszańska. Kobieta dla swojego męża poświęciła praktycznie całe swoje życie; zapomniała o własnych marzeniach, wzięła na swoje barki obowiązki zadbania o rodzinę i dom, aby pięściarz mógł w całości poświęcić się treningom.

„Kulej. Druga strona medalu” [RECENZJA]. Miłość, humor, mordobicie i wódeczki picie. Oceniamy film o Jerzym Kuleju!
materiały prasowe Watchout Studio

Tyle, że Kulej poza tym, że lubił obić przeciwnikom ryj na ringu, równie mocno uwielbiał chlańsko i ruch.... łóżkową akrobatykę z różnymi kobietami. „Kulej. Dwie strony medalu” to też barwny portret Polski drugiej połowy lat 60. XX wieku. Czyścioszka szybko idzie w ruch, gdy trzeba coś załatwić. Trzeba tylko wiedzieć, z kim gadać i komu polać. Podobnie jest z dawaniem w łapę. Brzmi znajomo? Lata mijają, ale mentalność ludzka się nie zmienia.

Co za obsada!

Tomasz Włosok jako Jerzy Kulej jest świetny, ale jeszcze lepsza jest Michalina Olszańska. Urodzona w 1992 roku aktorka w końcu otrzymała rolę na miarę swojego talentu, gdzie twórca nie chce jej tylko rozebrać z ciuchów, ale pragnie ją przede wszystkim rozbroić z emocji. Żuławskiemu ta sztuka się udała.

Mówiąc o obsadzie, nie można zapomnieć o duecie Bartosz Gelner i Konrad Eleryk - matko jedyna, ależ oni razem mają flow i energię! Pojawiają się okazjonalnie na ekranie, ale wówczas kradną go całkowicie dla siebie! Totalnie chciałbym obejrzeć osobny film o tej dwójce. Warto zapamiętać Monikę Mikołajczak, która z Żuławskim pracowała już przy „Apokawiksie”, ale tutaj miała szansę zmierzyć się z postacią, którą do końca trudno rozgryźć; jednocześnie zagubiona, jak i pociągająca. Dawkująca swój erotyzm, aby w pełni eksplodować pod koniec filmu. Swój mały koncert ma też Andrzej Chyra, którego idealnie obsadzono w roli Feliksa Stamma.

Przepiękne kostiumy i scenografia

„Kulej. Druga strona medalu”, co zresztą typowe dla tytułów wyprodukowanych przez Watchout Studio, wygląda wybornie. Scenografia i kostiumy są trafione punkt. Czujemy, że twórcy rzeczywiście przenieśli nas do przeszłości. Mówiąc wprost - czuć piniądz. Jednak to, co mnie uwodzi mnie najbardziej, to sposób, w jaki Xawery Żuławski bawi się stylistyką całości. Płynnie przechodzi od scen jakby żywcem wyrwanych z filmów tanecznych do sekwencji rodem z filmów sportowych, aby zaserwować później mocny thriller. Jest w tym oczywiście sporo ironii i puszczenia oka do widza, ale to zwyczajnie działa.

Materiał na przebój

„Kulej. Druga strona medalu” to kawał kina, które się chłonie. Materiał na przebój. Chociaż całość trwa grubo ponad dwie godziny, to kompletnie się tego nie odczuwa - akcja cały czas pędzi do przodu i ani myśli się zatrzymać. To intensywna walka na pełnym dystansie, w której zwycięża kino. Jest tutaj miłość, humor, mordobicie i wódeczki picie. Bardzo dobre kino rozrywkowe. Życzę twórcom tłumów w kinach.

7/10
Krzysztof Połaski

„Kulej. Druga strona medalu” [RECENZJA]. Miłość, humor, mord...

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl codziennie. Obserwuj TeleMagazyn.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn