„Konklawe” [RECENZJA]. Watykańska gra o stołki. Oceniamy filmowe odkrycie ostatnich miesięcy!

Krzysztof Połaski
materiały prasowe Monolith Films
Czy może być lepszy czas na seans „Konklawe” niż rzeczywiste konklawe? Odpowiedź nasuwa się sama. Film, który jeszcze kilka miesięcy temu walczył o najważniejsze nagrody w branży, jest dostępny legalnie w serwisach VOD, a my sprawdzamy, czy warto go obejrzeć! Zapraszamy do naszej recenzji.

Spis treści

O czym jest „Konklawe”?

To, co nie jest dostępne dla zwykłych śmiertelników, zawsze jest najbardziej kuszące. Nie dziwię się, że „Konklawe” w czasie swojej premiery było na ustach niemal wszystkich, bowiem obraz wyreżyserowany przez Edwarda Bergera i napisany, w oparciu o powieść Roberta Harrisa, przez Petera Straughana, wprowadza widzów w świat nieznanego oblicza Kościoła katolickiego. Jak rzeczywiście wygląda wybór nowego papieża? Co dzieje się za zamkniętymi na cztery spusty drzwiami Kaplicy Sykstyńskiej? Jak dogadują się ze sobą kardynałowie z całego świata, których często przecież dzieli wiele, począwszy od spojrzenia na świat, po całą wizję dalszej drogi Kościoła katolickiego? Tego wszystkiego, oczywiście wyłącznie w jakimś ułamku, dowiemy się z „Konklawe”.

Świat wielkiej polityki

Polityka, panie, polityka - tak najkrócej można opisać to, co dzieje się podczas dwóch godzin trwania „Konklawe”. Ten czas mija błyskawicznie, a widzowie są rzuceni w wir wewnętrznych konfliktów Kościoła katolickiego, sporów ideologicznych, przeróżnych wizji na dalszy rozwój, z wojną religijną na czele, aż po korupcję, nieczyste zagrywki i wyciąganie „kwitów” na rywali oraz wykorzystywanie znajomości i wpływów. Gdyby zdjąć z tego wszystkiego sutannę, to właściwie otrzymujemy uniwersalną wizję każdych wyborów politycznych (!), gdzie walka o stołki jest brudna, brutalna i bezwzględna. Cel łagodzi środki? Sami musicie sobie odpowiedzieć na to pytanie, ale całość ogląda się wręcz wybornie, czekając z ciarkami na skórze na kolejne głosowania.

Temat, którego nie zmarnowano

Taki temat łatwo byłoby zmarnować czy pójść w tanią kontrowersję i chociaż momentami film niemieckiego reżysera niebezpiecznie zbliża się do tej granicy, to na szczęście jej nie przekracza. Oczywiście, niektórzy pewnie i tak dopatrzą się tutaj ataków na Kościół katolicki, ale to w żadnym wypadku nie są ataki na wiarę, a archaiczną strukturę, przepełnioną osobami, które tak zaszczytnej posługi nie powinny sprawować. Inną sprawą jest fakt, że autorzy z ogromną empatią traktują swoich bohaterów; nawet gdy oglądamy na ekranie grzesznika w sutannie, to przede wszystkim widzimy w nim człowieka - słabego, w jakimś stopniu upadłego, żałującego za swoje uczynki. Myślę, że to wielka wartość tego filmu.

Koncert talentu Ralpha Fiennesa

„Konklawe” ma jedną twarz. To Ralph Fiennes. Angielski aktor ma tutaj dwugodzinny koncert swojego talentu, gdzie obserwujemy przemianę jego bohatera od człowieka, który chciał po prostu jak najlepiej wypełnić swoje obowiązki, do postaci, która zamierza walczyć o zmianę i sprawiedliwość. Wielki popis. Świetny jest też Jacek Koman jako arcybiskup Janusz Woźniak. Aż szkoda, że jego obecność na ekranie jest tak ograniczona!

Warto obejrzeć „Konklawe”?

Zastanawiacie się jeszcze, czy warto obejrzeć „Konklawe”? Jeżeli cenicie sobie filmy, które być może są mocno teatralne, ale jednocześnie są wręcz naszpikowane emocjami, to jak najbardziej będzie to dla was udany seans. „Konklawe” to kawał rasowego thrillera, a przy okazji uniwersalne spojrzenie na świat polityki, które w tym przypadku jest może ciut idealistyczne, ale finalnie to kino o nadziei na zmiany.

Ocena: 7/10

Krzysztof Połaski

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl codziennie. Obserwuj TeleMagazyn.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn