"ŚWINIA" - RECENZJA
Czy "Świnia" to słowacka odpowiedź na "Pętlę" i "Politykę" Patryka Vegi? Z całą pewnością to film, który w swoich założeniach idzie bardzo podobną drogą, bo autorzy również garściami czerpią z rzeczywistości. W lutym 2018 roku zamordowano 27-letniego dziennikarza śledczego Jána Kuciaka oraz jego narzeczoną. Młody dziennikarz odkrył niebezpieczne powiązania władzy z mafią, za co przyszło mu zapłacić najwyższą cenę. Biermann i Solcanska biorą na tapet właśnie tę sprawę i chociaż plansza przed początkiem filmu informuje, że wszelkie przedstawione wydarzenia są fikcją, a podobieństwo do prawdziwych bohaterów zupełnie przypadkowe, to już jest jasny sygnał, że ten scenariusz napisało życie. Zapewne każdy Czech i Słowak będzie wiedzieć o co chodzi.

Całość zaczyna się dość swojsko i trochę jak z nagłówków polskich gazet. Łatwy do zmanipulowania polityk, 14-letnia prostytutka, nagranie z ukrytej kamery i propozycja nie do odrzucenia; tak w pigułce przedstawiono historię młodego polityka, który musiał założyć nową partię i przy wsparciu pieniędzy pochodzących od wyjątkowo oślizgłego gangusa i zwyrola (świetny Jozef Vajda w tej roli!). To był początek gangstersko-politycznego imperium, które kilka lat później przejęło władzę w całej Słowacji. Mieli w kieszeni każdego, począwszy od kleru, przez wszelkie instytucje państwowe, po policję oraz inne służby. Mogło się wydawać, że są nie do ruszenia, ale wtedy zaczęła im bruździć prasa...
Wizja Słowacji, w której dziewczyny z poprawczaków zmuszane są przez kierownictwo do prostytucji, przeraża. Jednocześnie można w "Świni" wyłapać kilka analogii do polityki z naszego podwórka, co tylko pokazuje, że przekaz tej historii jest dość uniwersalny i czytelny chyba pod każdą szerokością geograficzną. Z drugiej strony scenariusz wręcz razi swoją przewidywalnością oraz bezrefleksyjnym podejściem do mediów, które kreowane są na ostatniego sprawiedliwego, kompletnie pomijając zależność części prasy od władzy. W "Świni" jest to przedstawione w zbyt prosty oraz życzeniowy sposób.
Chociaż w "Świni" jest dużo uproszczeń, dróg na skróty oraz zbyt oczywistych rozwiązań, to jednak wciąż mamy do czynienia z kinem, które potrafi boleć oraz uwierać. Przede wszystkim jest to produkcja, która budzi emocje, nie nudzi, a historia wciąga na tyle, że zwyczajnie zapomina się o wszystkich szablonowych rozwiązaniach fabularnych. To film, który jest idealnie skrojony pod masowego widza.
Ocena: 7/10
Krzysztof Połaski
Recenzja została opublikowana 14 października 2020, w ramach relacji z 36. Warszawskiego Festiwalu Filmowego.
