Tajemnice tajnej służby

Prezydent Stanów Zjednoczonych jest jedną z najlepiej strzeżonych osób na świecie. Kim są ludzie, którzy zapewniają mu bezpieczeństwo? Jakimi środkami dysponują? Jak skomplikowany i rozbudowany jest system stworzony dla ochrony głowy wielkiego mocarstwa? Jakie wyzwania stoją przed agentami pilnującymi prezydenta w domu, w podróżach po kraju i za granicą? O tym opowiada trzyczęściowa miniseria dokumentalna "Tajemnice tajnej służby". W pierwszym odcinku dowiemy się, w jaki sposób słynna Secret Service chroni dom prezydenta i dba o jego bezpieczeństwo na co dzień. Tajne służby uczyniły z Białego Domu istną fortecę, a z prezydenckiej limuzyny niemal pancerny pojazd, nie bez powodu zwany "Bestią". 7-hektarowy teren wokół Białego Domu chroni 1300 agentów, snajperów i mundurowych. Bezpieczeństwu prezydenta służy najnowocześniejsza broń i technologia. Ostatnią linią obrony prezydenta są ludzie, którzy go otaczają. Ich drobna pomyłka może oznaczać katastrofę. Dlatego Secret Service musi być szybsza wytrzymalsza i przebieglejsza od potencjalnych zabójców. Do ochrony przywódcy kraju wybierani są najlepsi agenci, którzy muszą przejść specjalny trening, mieć odpowiednie predyspozycje i cechować się wyobraźnią i kreatywnością. Nie wystarczy im po prostu plan A i plan B - muszą być przygotowani na każdy możliwy scenariusz i zawsze wyprzedzać o krok potencjalnego napastnika. Dysponują też wszelkimi środkami, które umożliwiają im wywiązanie się z trudnych zadań - uzbrojeni są w najdoskonalszą broń i urządzenia oparte na najnowszych technologiach, korzystają ze specjalnie trenowanych psów obronnych i wsparcia konwojów, przez które nie można się przedrzeć. W Waszyngtonie, gdzie znajduje się kwatera główna Secret Service, agenci czują się jak w domu, ale są okazje, kiedy stają przed wyjątkowymi wyzwaniami. Jedną z nich była parada przed zaprzysiężeniem Baracka Obamy, który jeszcze w okresie kampanii wyborczej otrzymywał czterokrotnie więcej pogróżek niż inni kandydaci. Trasę przejazdu prezydenta po mieście trzeba było szczególnie zabezpieczyć - cały teren przeszukiwano metr po metrze w poszukiwaniu ładunków wybuchowych, broni i miejsc, gdzie mogą się ukryć zamachowcy. Blokowano studzienki kanalizacyjne, usuwano skrzynki pocztowe, a nawet klamki z drzwi przy trasie przejazdu. W tłum na trasie przejazdu wmieszało się tysiące agentów Secret Service, a na każdym dachu ukryty był snajper, mogący razić cele oddalone nawet o 500m.