Wybrańcy piekieł

Młode małżeństwo Julia i Brian Fields tworzą wyjątkowo dobraną parę. Wciąż bardzo się kochają i chętnie dają sobie choćby drobne dowody miłości. Ale nad ich nieskazitelnym związkiem zbierają się chmury. Ona - piękna i inteligentna - wykłada antropologię kulturową na uniwersytecie i jest dumna ze swego zajęcia, co jeszcze bardziej pogłębia frustrację męża, który niedawno stracił pracę maklera giełdowego i mimo usilnych starań wciąż jest bezrobotny. Kolejne telefony, umówione spotkania, wysyłane liczne oferty nie przynoszą żadnych rezultatów - wszędzie spotyka się z odmową. Cierpi na tym jego męska duma: Brian czuje się winny wobec żony, że przez niego zostali zmuszeni do obniżenia standardu życia. Bardziej oszczędzają, wynajęli też tanie mieszkanie w starej kamienicy. Wprawdzie wyrozumiała i czuła Julia próbuje podtrzymać męża na duchu, ale on jest niepocieszony. Pewnego dnia, kiedy żona idzie do pracy, Brian spotyka na schodach sąsiada i zarazem gospodarza domu. Francis Redman zagaduje go, pyta, jak się urządzili z żoną w nowym miejscu. Po krótkiej rozmowie zaprasza do siebie, by pokazać wspaniałą kolekcję starych rycin i masek. Gospodarz opowiada dużo o sobie, wzbudzając coraz większe zainteresowanie gościa. Jest bezdzietnym wdowcem, nie ma więc spadkobiercy kamienicy, która w całości należy do niego. Przeszedł już na emeryturę, ale przedtem zajmował się wielkimi inwestycjami, grał na giełdzie. Francis powierza Brianowi swoją największą tajemnicę. Ma informatora z zaświatów, dzięki któremu poprzez seanse spirytystyczne dowiaduje się o zwyżce giełdowych notowań. Początkowo Brian podchodzi bardzo sceptycznie do tych opowieści. Kiedy jednak gospodarz wyciąga "tabliczkę czarownika", daje się w końcu namówić na seans. Spędzają razem całe popołudnie. Nazajutrz okazuje się, że przepowiednia ducha o zwyżce akcji kalifornijskiego soku pomarańczowego sprawdza się co do joty. Coraz bardziej podekscytowany Brian widzi w tym szansę na wyjście z tarapatów finansowych i szybkie wzbogacenie się.