Spis treści
Połączył ich lampart... ale najpierw podzielił
Hanna Jurczak urodziła się 25 kwietnia 1932 roku w Warszawie. Na studia wyjechała do Olsztyna i tam zdobyła dyplom zootechnika. Zanim jednak to się stało, musiała odbyć praktyki w ogrodzie zoologicznym we Wrocławiu. Traf albo przeznaczenie chciało, by w tym samym miejscu zjawił się inny student - z Krakowa - Antoni Gucwiński. Co ciekawe, oboje nie przypadli sobie od razu do gustu. Poszło o... lamparta. Nie byle jakiego, bo pierwszego urodzonego w Polsce. Na początku zajmowała się nim Hanna. Później musiała go oddać pod opiekę studentowi z Krakowa.
Musiałam lamparta przekazać i powiem szczerze, że znielubiłam Antosia za to. Byłam pewna, że nie zajmie się nim porządnie - wspominała później w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Z kolei Gucwiński chwalił się w wywiadach, że wychował pierwszego, urodzonego w Polsce lamparta... Trzeba jednak przyznać, że był bardzo pracowity, a jego podejście do zwierząt i oddanie pracy szybko zaowocowało etatem. Gucwiński namówił Hannę, by także dołączyła do zespołu. Nadal łączyła ich tylko relacja koleżeńska, ale los miał inne plany. Okazało się, że muszą zamieszkać w jednym domku, niedaleko ZOO.
W sumie tak pięć lat chodziliśmy wkoło siebie - wspominała Gucwińska.
Małżeństwo z rozsądku
To chodzenie w końcu zaowocowało ślubem w 1962 roku. Nigdy nie kryli, że u podłoża ich związku leży więcej przyjaźni niż namiętności. Nie mieli dzieci, bo całe życie wypełniało im zajmowanie się zwierzętami, często ratowanie ich. W ich domu zawsze mieszkały jakieś uratowane zwierzaki: surykatki, szympansy, a nawet małe pumy.
34-letni Gucwiński objął posadę dyrektora ogrodu zoologicznego we Wrocławiu, a Hanna została jego nieformalnym zastępcą. Oboje wprowadzili szereg zmian i nowości, dzięki którym wrocławski ogród rozkwitł. Po raz kolejny traf chciał, by to właśnie w tym miejscu, znany podróżnik, Ryszard Badowski nagrywał swój „Klub sześciu kontynentów”. To on, widząc pasję Gucwińskich, namówił ich na własny program. „Z kamerą wśród zwierząt” od razu podbiło serca widzów i było emitowane przez 32 lata, wychowując kolejne pokolenia.
Nagrywanie tego programu było bardzo trudne, bo żony i mnie nikt wcześniej telewizji nie uczył. A poza tym przy dzikich zwierzętach najlepiej być samemu. A tymczasem do nakręcenia takiego programu potrzebna była ekipa: kamerzysta, oświetleniowiec, dźwiękowiec. Zwierzęta się bały, musiały się oswoić z obcymi ludźmi. Musieliśmy zmienić sposób myślenia, jaki panował w TV. To kamera musiała się dostosowywać do zwierzęcia, a nie na odwrót - mówił Gucwiński w rozmowie z „Gazetą Wrocławską”.
Odeszli w atmosferze skandalu
Pasmo sukcesów przerwał skandal związany z niedźwiedziem Mago, który decyzją Gucwińskiego spędził 10 lat w klatce o powierzchni 12 metrów kwadratowych. Uznany za winnego znęcania się nad zwierzętami Gucwiński stracił posadę dyrektora. Nie pomogła mu argumentacja, że niedźwiedź był niebezpieczny dla pracowników i innych zwierząt. Po 50 latach Gucwińscy musieli opuścić wrocławski ogród.
Od zoo trzymam się z daleka. Tylko na nasze nieszczęście mieszkamy blisko ogrodu. Każdego dnia trzeba przejść koło bramy. Wszystko się przypomina, po nocach śni - mówiła Hanna Gucwińska w rozmowie z Onetem.
Sprzedali dom, by opłacić prawników, aż w końcu uznali, że nie będą bronić się dalej. Odcięli się od świata, rzadko przyjmowali gości, żyli w zapomnieniu, jednak do końca otaczało ich mnóstwo zwierząt. Oprócz psów, kotów i jeży mieszkały z nimi ptaki oraz żółwie. Antoni Gucwiński zmarł w grudniu 2021 roku, a jego żona dwa lata później.
ZOBACZ ZDJĘCIA HANNY I ANTONIEGO GUCWIŃSKICH:
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl codziennie. Obserwuj TeleMagazyn.pl
