Globalna herezja

Amerykanie śmieją się z Brytyjczyków, ci zaś nie mogą nadziwić się jankeskiej ignorancji a filmowcy się cieszą mając okazję do kręcenia nowych komedii. W "Globalnej herezji" zderzenie dwóch światów jest wyjątkowo efektowne, gdyż stronę angielską reprezentuje arystokracja, a amerykańską okropnie głośny zespół rockowy. Tak więc państwo Foxly (Peter O'Toole i Joan Plowright), aby podreperować swoje finanse decydują się na wynajęcie rodowej siedziby. W kontrakcie zawarta została klauzula, że dom wynajęty zostanie ze służbą. Niestety zakontraktowana pomoc domowa nie stawia się w oznaczonym czasie. Chcąc dotrzymać warunków umowy pan i pani Foxly sami wchodzą w role lokaja i pokojówki i usługują swoim gościom. Pech chciał, że zamieszkali u nich rockmani zza oceanu, którzy są wyjątkowo nieznośni. Zespół "Global Heresy" nie dość, że jest hałaśliwy to jeszcze przechodzi kryzys twórczy związany z tajemniczym zniknięciem basistki. Jej następczyni (Alicia Silverstone) robi co może aby polepszyć atmosferę. Trudne to zadanie, bo czyż ktokolwiek na świecie jest w stanie pojąć zasady krykieta, o rozkoszowaniu się przysmakami angielskiej kuchni już nie wspominając.