"Iniemamocni 2" - recenzja
Seans "Iniemamocnych 2" dla wielu widzów będzie ciekawym doświadczeniem; można zastanawiać się, ile dzieciaków, które w 2004 roku obejrzało pierwszą część, już dorosło i teraz będą chcieli przypomnieć sobie dzieciństwo. A może niektórzy z nich mają już własne rodziny oraz dzieci? W ten sposób "Iniemamocni 2" muszą uśmiechać się zarówno do współczesnych brzdąców, jak i mrugać okiem do dawnych fanów.

Superbohaterowie wciąż są zdelegalizowani, a rodzina Iniemamocnych musi tułać się po hotelach i próbować żyć jak normalni ludzi. Łatwo nie jest, szczególnie, że w mieście pojawił się nowy złoczyńca, którego wypadałoby posłać tam, gdzie raki zimują... Właśnie wtedy, w głowie pewnego wpływowego biznesmena, pojawia się idea, żeby przekonać światowe rządy do zniesienia niewygodnego zakazu, ale nowe oblicze superbohaterów ma promować wyłącznie Elastyna, natomiast Bob musi zadowolić się rolą ojca na pełen etat. Cóż, kiedyś lanie zbirów po mordach, a teraz pilnowanie bobasa, aby nie zrobił sobie krzywdy. Życie.
Jak sami widzicie, na pierwszy plan w "Iniemamocnych 2" wychodzi Elastyna, co jest ukłonem Disneya i Piksara w kierunku ruchów feministycznych i oczywiście to się powinno chwalić, ale... nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wszystko tutaj zostało w najdrobniejszych szczegółach wykalkulowane. Nie zdziwiłbym się, gdyby po akcji #metoo w pośpiechu korygowano scenariusz, aczkolwiek na szczęście ekranowa publicystyka nie jest w stanie przyćmić dobrej rozrywki.
Finalnie "Iniemamocni 2" okazują się naprawdę udaną komedią, na której doskonale będą bawić się zarówno duzi i mali. Film Brada Birda w żartobliwy sposób potrafi szczypać współczesność, a fakt, że akcja rozgrywa się w latach 60. XX wieku tylko wzmacnia przekaz. To wszystko bardzo dobrze się ogląda; widać, że autor potrafił zachować równowagę pomiędzy poruszaniem tematów poważnych, a kolejnymi dawkami żartów, gdzie często pierwsze skrzypce gra humor sytuacyjny.
Trudno narzekać też na polski dubbing. Po prostu aż chce się tego słuchać! Mam wrażenie, że w polskiej wersji część dialogów zyskała na soczystości, chociaż oczywiście już w oryginale to musiał być bardzo dobrze skonstruowany skrypt.
"Iniemamocni 2" to pozycja idealna dla najmłodszych, ale i starzy fani powinni być usatysfakcjonowani. To dwugodzinne spotkanie z plejadą szalonych i charyzmatycznych charakterów, wśród których prym wiedzie... najmłodszy członek rodziny Iniemamocnych. Wszelkie sceny z wybuchowym - hehe, dosłownie - berbeciem są świetne i gwarantują bardzo głośny śmiech. Koniec końców "Iniemamocni 2" są filmem o sile rodziny i tym, że wszelkie podziały nas osłabiają. Dobra kontynuacja.
Ocena: 7/10
Krzysztof Połaski
"INIEMAMOCNI 2" W KINACH OD 13 LIPCA
Recenzja została pierwotnie opublikowana 13 lipca 2018 roku.
