Julia Pietrucha przyznaje, że nie widzi swojej przyszłości w Polsce. Głównym powodem niechęci do ojczyzny są denerwujące ją cechy rodaków. Aktorka niedawno spedziła trochę czasu w Kalifornii wraz z ukochanym Ianem, który jest Amerykaninem i, jak sama przyznała, amerykańska mentalność jest jej o wiele bliższa niż polska.
CZYTAJ TAKŻE:
CZEGO JULIA PIETRUCHA NIE LUBI W POLAKACH?
JULIA PIETRUCHA NIE WIERZY W BOGA
- Narzekanie, ponuractwo, pesymizm, brak kultury. Zawsze jest zszokowany tym, co Polacy wyrabiają na drogach. Jak tylko przestajemy się kontrolować, zachowujemy się strasznie. W Kalifornii, skąd niedawno wróciliśmy, ludzie nieustannie wchodzą ze sobą w interakcje. Jeśli nie potrafisz zaparkować samochodem, od razu ktoś ci proponuje pomoc. Szturchniesz kogoś na ulicy, od razu mówi ci "przepraszam". Stoisz w kolejce na poczcie, zawsze ktoś do ciebie zagada. Czasami słyszę, że ten ich uśmiech jest sztuczny. To głupia uwaga. Ja się po prostu lepiej czuję jako człowiek, kiedy ktoś się do mnie uśmiecha, a nie na mnie warczy - wyjaśniła Pietrucha w rozmowie z "Grazią".
CZYTAJ TAKŻE:
JUILA PIETRUCHA NIE OBCHODZI ŚWIĄT
NARZECZONY JULII PIETRUCHY SAM ZROBIŁ JEJ PIERŚCIONEK ZARĘCZYNOWY
Dodała również, że na szczęście Ian stara się wyplenić z niej polskość.
- Na szczęście mam Iana, który z innej strony patrzy na rzeczywistość, bo wychował się w Stanach, w innej kulturze, i czasami ustawia mnie do pionu. Mówi: "nie bądź typowym Polakiem" - powiedziała Pietrucha.
