
Rok 2016 już za nami, więc pora się z nim definitywnie rozliczyć. Przygotowaliśmy dla Was zestawienie najgorszych filmów 2016 roku. To produkcje tak bardzo złe, że powinniście dla własnego dobra oraz poczucia estetyki omijać je szerokim łukiem.

10. "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" (reż. Zack Snyder)
Nasze zestawienie otwiera blockbuster Zacka Snydera pt. "Batman v Superman". To mógł być naprawdę dobry film, ale Snyderowi kompletnie ten projekt wymknął się spod kontroli. Większość rzeczy - poza Benem Affleckiem w roli "Batmana" - jest tutaj kompletną pomyłką, ze szczątkowym scenariuszem na czele. "Batman v Superman" to jeden z faworytów tegorocznych Złotych Malin; oj, posypią się "nagrody".

9. "Legion samobójców" (reż. David Ayer)
Miał być wielki hit, a wyszedł kit. Jeżeli kiedykolwiek zdecydujecie się na seans, to chyba tylko po to, aby popatrzeć na seksowną Margot Robbie. Nie widzę innego powodu, dla którego ktokolwiek miałby katować się tą produkcją.
No dobra, "Legion samobójców" ma swoje momenty, miejscami film śmieszy i ciekawi, ale finalnie to feeria bylejakości i maraton złych pomysłów. Szkoda, że większość dzieła to chaotycznie opowiedziana historia o niczym. Naprędce napisany oraz pocięty nożyczkami przez producentów scenariusz pogrążył obraz. Nie pomogła ani konstrukcja, ani tym bardziej kiepskie efekty specjalne. Nie tak to miało wyglądać.

8. "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" (reż. Kinga Lewińska)
We wszelkich materiałach prasowych dotyczących filmu „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach” na próżno szukać informacji, że to remake niemieckiego filmu „Faceci w wielkim mieście” (2009, tyt. org. „Männerherzen”). Wzmianka, iż polski scenariusz jest oparty na oryginalnym skrypcie Simona Verhoevena pojawia się jedynie w napisach końcowych. Być może twórcy ukrywali ten fakt, aby uniknąć porównań z oryginałem, bo w tych polski brat bliźniak wypada niezwykle blado. Umówmy się, Maciej Zakościelny nie jest i nie będzie nigdy Tilem Schweigerem. Nie ten poziom i nie ta charyzma.
„7 rzeczy, których nie wiecie o facetach” to film, o którym zapomina się tuż po seansie. Być może niektórzy potrzebują takiej rozrywki, ale ja żałuję, że nie wykorzystano potencjału kryjącego się w niektórych wątkach. No i będę szczery, mając wybór pomiędzy Paliną Rojinski a Barbarą Kurdej-Szatan, zdecydowanie wybieram piękną Niemkę o rosyjskich korzeniach. Wybaczcie. Ale jeżeli Wam się podobało, to chyba już możecie się cieszyć, bo wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że powstanie kontynuacja. Wszak w 2011 roku nakręcono w Niemczech „Männerherzen... und die ganz ganz große Liebe”, więc zapewne i ten scenariusz zostanie dostosowany do polskich realiów.