
7. "Kochaj" (reż. Marta Plucińska)
„Kochaj” złożone jest ze stereotypów i wielokrotnie powielanych schematów: jak wyzwolona, to szalona; jak z wielkiego miasta, to żądna sukcesu i zajęta wyłącznie swoją karierą; jak samotna i nieszczęśliwa, to koniecznie wycofana i pracująca przez Internet, co by mieć jak najmniejszy kontakt z ludźmi. Litości. Niemal każda z postaci napisanych przez Martę Plucińską i Dominika Matwiejczyka jest szalenie jednowymiarowa, przez co jednocześnie także karykaturalna. Najbardziej wiarygodnie na ekranie prezentuje się Olga Bołądź, pełna luzu i próbująca mimo wszystko odnaleźć się w konwencji filmu, ale to nie zasługa scenariusza, lecz umiejętności i talentu urodzonej w 1984 roku aktorki.
Film słabo prezentuje się też od strony wizualnej. Nieumiejętny montaż połączono z dziwnymi ujęciami w zwolnionym tempie (motyw z krwią podczas walki MMA, poważnie?), co wyłącznie pogrążyło dzieło. Chciałbym wierzyć, że „Kochaj” powstało ze szlachetnych pobudek, a nie jest tylko skokiem na kasę widzów; że produkcja miała świeżyć okiem spojrzeć na współczesne Polki, ale na ekranie nawet nie widać grama próby takiego podejścia. Finalnie otrzymaliśmy film o kobietach, który o samych zainteresowanych opowiada w najbardziej przedmiotowy sposób.

6. "#WszystkoGra"
Nie udał się Agnieszce Glińskiej fabularny debiut. O ile w teatrze Glińska wciąż potrafi utrzymywać wysoką formę, to film zwyczajnie ją przerósł. Szkoda.
„#WSZYSTKOGRA” było zapowiadane jako polski musical z prawdziwego zdarzenia, jednak wszystkie piosenki są wciśnięte do filmu na siłę i w większości nie wywołują żadnych emocji. Warstwa fabularna kompletnie nie klei się z muzyczną - zupełnie jakby to były dwa różne światy. Piosenki nie wynikają z fabuły, z ekranowej akcji, ale są odrębnym bytem, a wykonania aż rażą sztucznością.

5. "Historia Roja" (reż. Jerzy Zalewski)
"Historia Roja" to film nieudolny i fakt, że opowiada o ważnym temacie oraz fragmencie naszej historii, która była przez lata przemilczana, w żadnym wypadku go nie usprawiedliwia. Sama tematyka nie poniesie dzieła i film Jerzego Zalewskiego jest tego najlepszym przykładem. Zabrakło pomysłu oraz umiejętności. Reżyser długo walczył o wprowadzenie tego tytułu do kin i chociaż udało mu się wygrać z TVP i Polskim Instytutem Sztuki Filmowej (bardzo dobrze, że osiągnął swój cel!), to artystycznie poniósł porażkę. Szkoda, że na dobry film o Żołnierzach Wyklętych musimy jeszcze poczekać.

4. "Pasolini" (reż. Abel Ferrara)
To, że życiorys Piera Paolo Pasoliniego doczekał się tak złego i nudnego filmu jest jakimś skandalem. Twórczość wielkiego reżysera niemal kompletnie pominięto, skupiając się na jego preferencjach seksualnych. Całości nie uratował nawet Willem Dafoe w roli tytułowej. Szalał, szarżował, ale przy tak mało odkrywczym scenariuszu i tak wyłącznie przynudzał.