Patryk Vega: "Botoks" będzie hardkorowym uderzeniem w polską służbę zdrowia! [WYWIAD]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
Z Patrykiem Vegą spotkaliśmy się przy okazji jego krótkometrażowego filmu „Czerwony punkt”, który przygotował dla serwisu ShowMax. Najbardziej kasowy polski reżyser 2016 roku opowiedział nam o swoich planach filmowych na najbliższe miesiące oraz zdradził, jak pracowało się z Ewanem McGregorem. Zapraszamy do lektury!

Przed premierą „Czerwonego punktu” powiedziałeś, że realizujesz dla ShowMax serial. Opowiedz o tym.

ShowMax jest platformą, dla której Polska jest bazą startową. Za ShowMaksem swoi jeden z największych funduszy na świecie, Naspers, który funkcjonuje m.in. w Chinach, Brazylii czy Afryce. ShowMax chce tworzyć produkcje, które będą dedykowane również dla krajów w Europie Centralnej i Europie Zachodniej, w związku z czym, jeden z trzech seriali które tworzymy jest serialem anglojęzycznym, który będzie miał premierę także poza granicami naszego kraju. Dla mnie jest to sytuacja idealna, ponieważ ShowMax stawia na współpracę z reżyserami. Oprócz mnie i Wojtka Smarzowskiego zaprosił do pracy również innych polskich twórców i chce tworzyć seriale autorskie, gdzie nie ma cenzury, są budżety, które pozwalają tworzyć coś na wysokim poziomie i jednocześnie twórca nie jest tłamszony. Dla mnie to jak marzenie, bo jestem w stanie tworzyć produkcje, które będą miały dystrybucję zagraniczną, a jednocześnie będzie moim kinem, bez żadnych kompromisów.

Twój nowy serial będzie utrzymany w podobnym, sensacyjnym klimacie co krótkometrażowy „Czerwony punkt”?

W tej chwili przygotowuję cztery filmy oraz trzy seriale i wspólnym mianownikiem wszystkich tych produkcji będzie dokumentacja, czyli to, co wychodzi mi najlepiej. To będą historie blisko życia, ultra realistyczne, oparte na dokumentacji i zasysaniu autentycznych rzeczy z rzeczywistości oraz prawdziwych dialogów z życia. Myślę, że widzowie w każdej z tych produkcji bez problemu rozpoznają mój charakter pisma.

Twój nowy film wejdzie do kin już we wrześniu.

Tak, jego premiera odbędzie się 29 września. Tytuł filmu to „Botoks” i jest to hardkorowe uderzenie w polską służbę zdrowia. Film powstał na podstawie wyznań lekarek, z którymi spędziłem kilka miesięcy i myślę, że po raz pierwszy służba zdrowia zostanie pokazana tak mocno i bezkompromisowo.

Kogo będziemy mogli zobaczyć w obsadzie „Botoksu”? Piotr Stramowski i Tomasz Oświeciński zagrają w tym obrazie?

Jestem jeszcze przed podpisaniem umów, więc nie chciałbym wychodzić przed szereg, ale generalnie udało mi się spotkać w życiu zawodowym z wieloma fajnymi aktorami i będę chciał z nimi kontynuować współpracę, bo świetnie mi się z nimi pracuje.

Co z Twoimi pozostałymi projektami? W planach miałeś obraz o pedofilskiej siatce, a jeszcze dawniej film o tak zwanych worach w zakonie.

Wszystkie te filmy są produkcjami, nad którymi właśnie pracuję. Kolejny mój obraz do kin trafi 23 lutego 2018 roku i to będzie mój nowy film policyjny. Tym razem po raz pierwszy odsłaniający operację pod przykryciem Centralnego Biura Śledczego i pokazujący, w jaki sposób polska policja działa w skali Europy i współpracuje z policjami z innych krajów w walce z międzynarodową przestępczością.

Celujesz w zagraniczne rynki i planujesz anglojęzyczne produkcje.

Mam w planach dwa takie filmy. Pierwszy z nich opowiada o handlu dziećmi, natomiast drugi skupia się na rosyjskiej mafii. Jestem przekonany, że należy tworzyć filmy, które są internacjonalne. Jeśli chcemy wyjść poza granice naszego kraju, to musimy poruszać tematy, które są komunikatywne dla ludzi bez względu na szerokość geograficzną i jeżeli chcemy się skomunikować z widownią na całym świecie, to niestety język angielski jest nieodzowny. Dlatego chcę realizować w Polsce filmy anglojęzyczne, z hollywoodzkimi aktorami, które będą dystrybuowane na świecie.

Przy okazji „Czerwonego punktu” miałeś okazję pracować z Ewanem McGregorem. Jak to wspominasz?

To była super współpraca. Oczywiście ściągnięcie gwiazdy hollywoodzkiej jest bardzo skomplikowane i długo trwał proces negocjacyjny, bo to trochę tak, jakbyś ściągał Madonnę na koncert w Polsce, gdzie jest mnóstwo szczegółów do ustalenia. Agenci z Hollywood mieli problem z tym, żeby np. Ewan celował w jakąkolwiek żywą istotę wskaźnikiem laserowym, bo to było dla nich promowanie przemocy. Nie mógł występować nigdzie z alkoholem, bo kilka lat temu w talk-show powiedział, że rzucił alkoholizm, więc nie chciał do tego wracać. Chociaż Ewan McGregor jest tutaj postacią filmową, to jego agenci patrzyli na to trochę pod kątem tego, że użycza swojego prawdziwego wizerunku. Było też wiele rzeczy logistycznych, sprowadzających się do tego, że za sprawą kontraktów reklamowych McGregor mógł grać tylko w garniturach Burberry albo Diora, a my tych garniturów potrzebowaliśmy siedem, aby mógł je założyć sam Ewan, jego dubler w scenach przed i po postrzale, a do tego jeszcze garnitury zapasowe. Szczęśliwie wszystko udało się opanować. Oczywiście zastanawiałem się, czy współpraca z hollywoodzkim aktorem będzie wyglądać tak samo, jak z polskimi, ale wszystko tak naprawdę rozstrzygnęło się podczas naszego pierwszego, dwugodzinnego spotkania w Bristolu, gdzie opowiedziałem mu o tym filmie, o wszystkich scenach oraz emocjach, które chciałbym od niego dostać w tych scenach i złapaliśmy bardzo dobry kontakt. Do dzisiaj kontaktujemy się czy to mailowo, czy telefonicznie, więc mam nadzieję, że nie jest to nasza ostatnia współpraca w życiu.

Nie żałujesz, że Twoja przygoda z „Pitbullem” się zakończyła?

Wszystko, co chciałem powiedzieć na ten temat zawarłem w swoim oświadczeniu na Facebooku. Dla mnie sprawa jest zamknięta. Po filmie „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” musiałbym być ślepy, aby nie zauważyć, że ogromną rzeszę widowni tego obrazu stanowiły kobiety. Dla mnie to był punkt zwrotny w karierze, bo gdzieś w czasoprzestrzeni otworzył mi się portal pt. KOBIETY i wówczas postanowiłem, że chcę zrobić cztery kolejne filmy poświęcone właśnie silnym postaciom kobiecym. Jeżeli popatrzysz na rodzimą kinematografię, to nie było żadnego filmu, który realistycznie pokazywałby współczesne kobiety w Polsce. Mam nadzieję, że „Botoks” będzie właśnie takim pokoleniowym filmem dla kobiet, gdzie te bohaterki będą naprawdę silne, wyraziste i zdeterminowane.

Jako pierwszy polski filmowiec doskonale sprzedałeś swoje filmy na Wyspach Brytyjskich. „Nowe porządki” i „Niebezpieczne kobiety” zgromadziły w Wielkiej Brytanii sporą widownię.

Rzeczywiście, żaden polski film w historii nie znalazł się na 5. miejscu brytyjskiego box office'u, a w praktyce, pod względem średniej ilości widzów przeliczonej na jedną kopię filmu, byliśmy na miejscu drugim. A może być jeszcze lepiej, bo sieć kin, z którą współpracuję w Wielkiej Brytanii właśnie dokonała fuzji z inną i stała się największą siecią na świecie. Obecnie są w Chinach, Australii, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Naturalnie rozmawiam z nimi o swoich kolejnych projektach, bo mam poczucie, że ta zagranica gdzieś do mnie puka i to co chcę teraz robić to właśnie filmy realizowane po angielsku w Polsce, z hollywoodzkimi aktorami, które będą miały szansę na międzynarodową dystrybucję.

Rozmawiał Krzysztof Połaski

[email protected]

"BOTOKS" W KINACH OD 29 WRZEŚNIA

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn