„Saltburn” [RECENZJA]. Życie przegrywa nie jest usłane różami, czyli hardkorowa „Zemsta frajerów”

Krzysztof Połaski
materiały prasowe
Emerald Fennell ma to filmowe coś. Jej debiutancka „Obiecująca. Młoda. Kobieta” była szeroko dyskutowana i zgarnęła Oscara za najlepszy scenariusz. Jestem pewny, że o nowym filmie brytyjskiej reżyserki także będzie głośno, bowiem „Saltburn” już dzieli widzów oraz krytyków. O co cały ten raban? Sprawdziliśmy.

Spis treści

ZOBACZ ZDJĘCIA

„Saltburn” - recenzja z EnergaCAMERIMAGE 2023

Chodzące nieszczęście

Pamiętacie „Zemstę frajerów” Jeffa Kanewa z 1984 roku? „Saltburn” zaczyna się podobnie; nieśmiały, wycofany, źle ubrany i zapewne nie posiadający żadnych romantycznych relacji z kobietami chłopak idzie na studia. Dostał się na Uniwersytet Oksfordzki, ale nie zna tam nikogo, ani nie ma żadnych znajomych. Spokojnie, początek edukacji na kolejnym poziomie zapewne zaowocuje nowymi znajomościami.... a takiego wała! Oliver Quick (Barry Keoghan) przez wszystkich dookoła postrzegany jest jako chodzące nieszczęście. Dziwak to mało powiedziane; nikt nie chce nawet obok niego siedzieć, a co dopiero zamienić kilka słów. No cóż, życie przegrywa nie jest usłane różami. I wtedy na drodze pana Quicka pojawia się on - przystojny, bogaty i przede wszystkim popularny Felix Catton (Jacob Elordi), który zlituje się nad ekscentrycznym kolegą, obejmując go na uczelni swoistą kuratelą, a następnie zaprosi za próg swojej posiadłości, której bywalcy to swoista galeria osobowości. I wtedy się zacznie...

Prostackie prowokacje?

W swojej konstrukcji „Saltburn” przypomina poprzedni film reżyserki; w „Obiecującej. Młodej. Kobiecie” także pozornie wszystko wydawało się inne niż finalnie się okazało. Tutaj londyńska autorka stosuje bardzo podobne chwyty, przy tym płynnie lawirując pomiędzy różnymi gatunkami filmowymi; zaczyna się niczym stereotypowy dramat młodzieżowy, aby później wdać się w romans z filmem erotycznym, balansując na granicy thrillera i mocno ocierając się o parodię i komedię. Fennell nie boi się prowokować, co nie wszystkim się spodoba. Czy jest prostacko, niczym na polskim stand-upie? Często tak. Czasem można odnieść wrażenie, że Brytyjka mnoży kolejne sceny tylko po to, aby rzucić mięchem widzowi w twarz, ale w tym szaleństwie jest metoda. Autorka bawi się figurą karykatury; nie mogę pozbyć się wrażenia, że w ten sposób obśmiewa zabiegi, które w artystycznym kinie byłyby uznane za poruszające bądź przekraczające granicę.

Obsada idealna

„Saltburn” jest genialne obsadzone i zagrane. Barry Keoghan pozbywa się wszelkich hamulców, a Jacob Elordi uwodzi swoim urokiem, ale widowisko na drugim planie zdecydowanie kradną Rosamund Pike oraz Richard E. Grant. Dorzućcie do tego magnetyczną Alison Oliver oraz świetnego Archiego Madekwe i mamy obsadę idealną. Całe to towarzystwo teledyskowo sfilmował Linus Sandgren, którego zdjęcia stanowią zaproszenia widza na szaloną imprezę, gdzie wszystko może się zdarzyć, gdy... głowa pełna zazdrości. No i ta ścieżka dźwiękowa! Modzio!

Film podzieli widzów?

Czy „Saltburn” podzieli widzów? Jeszcze jak! Część zapewne uzna go za tanią i prostacką wydmuszkę, jednak ja tutaj widzę ironiczną, a momentami wręcz cyniczną, zabawę kinem. Nierówności klasowe tak naprawdę są tylko punktem wyjścia do opowieści o zazdrości i zachłanności, które potrafią obudzić w człowieku najmroczniejsze instynkty. Dodajmy do tego kręcenie beki z kultu brytyjskiej arystokracji, która żyje odrealniona w swoich bezpiecznych banieczkach. Wybornie się to ogląda. Szkoda tylko, że finał filmu tak dobitnie wykłada kawę na ławę, chociaż sama scena tańca stanowi idealną „kropkę nad i”.

Ocena: 7/10
Krzysztof Połaski

Recenzja powstała w ramach relacji z festiwalu EnergaCAMERIMAGE 2023 i została pierwotnie opublikowana 15 listopada 2023 roku.

„Saltburn” [RECENZJA]. Życie przegrywa nie jest usłane różam...

od 16 lat
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Marieta Żukowska debiutuje z mężem na salonach! Jej ukochany to nie byle kto

Marieta Żukowska debiutuje z mężem na salonach! Jej ukochany to nie byle kto

Marta Nawrocka też jest fanką tatuaży. Jak wypada na tle wytatuowanego męża?

Marta Nawrocka też jest fanką tatuaży. Jak wypada na tle wytatuowanego męża?

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn