"Sex Education" bez wstydu o seksie
Sporo tam żartów, ale też jeszcze więcej poważnych problemów i wzruszających momentów. Produkcja Netflixa otwarcie i na wielu płaszczyznach podchodzi do seksu, który dla niektórych jest tematem tabu. Jedno jest pewne. O seksie należy rozmawiać, ale nie każdy potrafi. - To duża odpowiedzialność, by wyważyć taką wiedzę. Istnieją także zasady i regulacje uniemożliwiające dostęp do nich zbyt małym dzieciom. Wszyscy się uczą. Rodzice, organizacje, rząd, jak chronić najmłodszych. (…) My mówimy o tym w bezpiecznej przestrzeni. Zauważ, że każdy seks w serialu jest seksem za zgodą i to najwłaściwsza forma, by to przedstawić – mówi w wywiadzie z Basią Żelazko Gilian Anderson, odtwórczyni seksterapeutki i mamy Otisa (Asa Butterfield).
Problem z edukacją seksualną
Zdaje się, że produkcja przypadnie do gustu młodszym widzom, ale też i starszym. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że porusza aktualny i istotny temat, który w naszym kraju jest dość problematyczny. - Jak na razie edukacja seksualna w Polsce jest fikcją. Są zewnętrzne organizacje, które wspierają ten obszar, ale wciąż to za mało – mówi nam seksuolog Adam Lewanowicz i dodaje: - Seks powoli przestaje być tematem tabu. Jednak niestety to jeszcze wszystko raczkuje. Osoby, które uczą edukacji seksualnej mają wiedzę i nie potrafią jej przekazać, albo po prostu jej nie posiadają. Jest duży problem. Niektórzy piszą nawet, że w Polsce edukacja seksualna "leży i kwiczy".
Czy warto obejrzeć "Sex Education"?
Pierwsze dwa sezony okazały się hitem. Trzeci kontynuuje wątki młodych bohaterów i również wysoko plasuje się w zestawieniach giganta streamowego. Na pytanie: dlaczego warto obejrzeć serial "Sex Education"? dziennikarka Basia Żelazko odpowiada krótko: - Jest odważny, a mimo to bezpretensjonalny. Zabawny i ciepły, z fantastyczną muzyką.
Seksuolog Lewanowicz zwraca uwagę jednak na pewien problem. - Świetnie, że mówi się o tym w taki sposób, z drugiej strony powoduje to, że oddalamy się od wiedzy specjalistycznej. Ludzie czerpią tylko i wyłącznie wiedzę z sieci - tłumaczy. To, co dostarczają nam mass media powinno być tylko i wyłącznie popularyzacją wiedzy na temat seksu, ale nie jej jedynym źródłem. Gdy jednak w Polsce z edukacją seksualną jest kłopot, to takie seriale jak "Sex Education" cieszą i napawają optymizmem.
W "Sex Education" wszystko się zgadza!
Nie ma tu przesady i obleśnych żartów. Aktorzy wykonali do prawdy wspaniałą pracę, a przemyślany scenariusz pokazuje wielowymiarowość problemów w różnych relacjach. Czego chcieć zatem więcej? Produkcje tego rodzaju są potrzebne szczególnie, że widzowie zwyczajnie utożsamiają się z postaciami i dla wielu może być przełamaniem bariery w rozmowie o seksie.
