"Stranger Things" doczeka się jeszcze przynajmniej jednego sezonu. Zdjęcia do 4. odsłony historii dzieciaków z Hawkins mają — według nieoficjalnych informacji — rozpocząć się jesienią 2019 roku. Twórcy "Stranger Things", bracia Duffer w najnowszym wywiadzie opowiedzieli o tym, czego możemy się spodziewać po nowych odcinkach. W rozmowie z EW.com zasugerowali, że Jedenastka i jej przyjaciele być może będą więcej podróżować w 4. sezonie, aby (ewentualnie) uratować jednego z zaginionych.
Jeśli 3. sezon "Stranger Things" macie już za sobą, to wiecie już, że w rozdziale ósmym, zatytułowanym "Bitwa o Starcourt" zginął lub zniknął detektyw Jim Hopper (David Harbour). Według jednej z teorii szeryf jednak żyje i jest „Amerykaninem” więzionym przez Rosjan na Kamczatce. -Pod wieloma względami to prolog lub nawet zapowiedź przyszłych wydarzeń - tłumaczył znaczenie sceny po napisach producent serialu Shawn Levy.
Jednym z pomysłów braci Duffer na 4. sezon "Stranger Things" jest właśnie rozszerzenie historii, które będzie się wiązać z wykroczeniem akcji serialu śmiało poza granice miasteczka Hawkins. Fani już zaczęli spekulować, że w nowych odcinkach zobaczymy więcej bram do tzw. The Upside Down, czyli Drugiej Strony, które pozwolą bohaterom przenosić się w inne miejsca, nawet te bardzo odległe od Hawkins, jak wspomniana wcześniej Kamczatka.
Warto wspomnieć, że z informacji, do których dotarł portal TVLine, obecny kontrakt Davida Harboura, czyli serialowego Jima przewiduje występ w potencjalnym sezonie 4. (i być może w kolejnych). Nie oznacza to jednak, że twórcy muszą (przez to) zdecydować się na angaż aktora do kolejnej serii.
