
- My się poznaliśmy w latach 70. XX wieku, kiedy Trubadurzy byli na szczytach. Byliśmy z nim na Olimpiadzie w Monachium, graliśmy też wspólne koncerty. Ta stara gwardia spotykała się na trasach, a my graliśmy dużo. Bardzo go szanowałem, uważam, że to wielka szkoda dla muzyki, że odszedł. On nie powiedział ostatniego słowa, ale niestety już go nie powie. Naprawdę mógłby jeszcze tym głosem dawać radość ludziom - przytacza jego wypowiedź serwis Pomponik;nf.

Jerzy Połomski

Marian Lichtman w ciepłych słowach wspomina również, jakim człowiekiem był Połomski na co dzień, z dala od sceny i blasku jupiterów. - Kultura pełna. Człowiek, do którego publika czuła wielki szacunek. Nigdy nie odmówił autografu, szanował każdego widza, a to do niego wracało. On kochał ludzi i oni jego też kochali. Szkoda, że ostatnie 10, 15 lat nie był taki aktywny - cytuje go Pomponik;nf.
