"Better Call Saul" - dlaczego postać Nacho zginął na samym początku?
"Better Call Saul", spin-off jednego z najlepszych seriali ostatnich dekad, czyli "Breaking Bad" powoli zmierza do finału. Widzowie zapatrują się na to w różny sposób - część żałuje, a część docenia wyczucie czasu twórców. Ci ostatni zapowiadali natomiast, że finałowy sezon serialu "Better Call Saul" będzie obfitował w zaskoczenia i zwroty akcji. Na dowód swoich słów zdradzili to, co fani podejrzewali, potwierdzając pojawienie się w finałowym 6, sezonie Bryana Cranstona i Aarona Paula jako Waltera White'a i Jesse'go Pinkmana.
Jak zapowiadali, tak też uczynili, o czym świadczy zamieszanie, jakie wywołał 3. odcinek pt. "Rock and a Hard Place". Dla fanów fabuły szokiem było, jak zakończył się wątek postaci Nacho, w którego wcielał się Michael Mando. Gordon Smith, scenarzysta oraz reżyser 3. odcinka serialu zdradził, dlaczego zapadła decyzja o samobójczej śmierci tej postaci. Wyjaśnił to w rozmowie z "The Hollywood Reporter".
Czuliśmy, że jego szczęście się już wyczerpało i daliśmy mu szansę odejść na jego własnych warunkach. Tylko to miało sens dla fabuły i bohatera, aby nie było to odczuwalne jako naciągane. Sądzę, że bylibyście zmęczeni po prostu oglądaniem jak ucieka i wygrzebuje się z kolejnych tarapatów - wyznał.
Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl
