Jest nie tylko piękna, ale też utalentowana i... od kołyski silna wewnętrznie.
- Pamiętam, że kiedy bawiłyśmy się z siostrami w dom, to ja zawsze byłam ojcem- wspomina Julia Pietrucha- Najstarsza z nas była żoną, ja mężem, a najmłodsza dzieckiem. Nie wiem dlaczego to mnie przypadała ta męska rola, ale czuję, że miało to wpływ na to, jaka jestem.
Jakie wydarzenia ukształtowały aktorkę?
- Biologicznie wewnętrznie jestem stuprocentowa kobietą. Ale... Chodzi o to, że wychowywałam się bez ojca.- opowiada Julia- Nigdy go nie było w moim życiu. I nie było to dla mnie bez znaczenia. Myślę, że jestem dzięki temu na swój sposób silniejsza.
Nieobecność ojca w życiu Julii Pietruchy nie była jednak dla niej traumą:
- Jedni ze sobą radzą lepiej, inni gorzej, a niektórzy wcale- mówi aktorka- Miałam ostatnio zajęcia z psychologii o tym, jak dziecięce traumy wpływają na nasze dorosłe życie. Zdarza się często, że po trudnych początkach jedni wychodzą na prostą, a inni kończą tragicznie. Jeśli chodzi o mnie, to cieszę się, że w moim domu, pomimo braku pewnych części układanki, miłością udało się wypełnić wszelkie luki. Jestem z tego dumna i niczego bym nie zmieniała.
Czytaj także:
Pietrucha nie zdała do szkoły aktorskiej!
Julia Pietrucha zaskoczona sukcesem "Blondynki"
Stroi fochy!?
