"DUMBO" - RECENZJA
"Dumbo" w nowej wersji to lekko zmodyfikowana fabuła względem oryginału. Wprowadza to świeżość do tej opowieści, przy okazji w żaden sposób nie ingerując w przesłanie czy wymowę całości. Lata mijają, a historia jaką opowiada "Dumbo" wciąż jest uniwersalna. Wszak to nic innego jak opowieść o tolerancji oraz akceptacji odmienności, chociaż może poprawniej byłoby - triumfu indywidualizmu. Trzeba walczyć o siebie, aby nie zniknąć w szarym tłumie.

Cieszę się, że Tim Burton w "Dumbo" poskromił swój mroczny styl. Mam wrażenie, że gdyby tak nie było, to ta produkcja mogłaby być dużo cięższa, a od początku do końca miał to być łatwy, prosty i przyjemny film. To się udało, bo dostaliśmy praktycznie wzorcową familijną produkcję, która dla niektórych może nawet być nieznośnie poprawna. Coś w tym jest, ale też nie potrafię odmówić "Dumbo" uroku, sprawiającego, że podczas seansu z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
Przede wszystkim sam słonik "Dumbo" wygląda przeuroczo! Zupełnie nie mogę zrozumieć, czemu szkalowano tak uroczego malucha! Zresztą "Dumbo" pod względem obrazkowym prezentuje się bardzo dobrze i jest na czym oko zawiesić. Całkiem nieźle wypada również obsada; o ile Michael Keaton czy Colin Farrell grają dość przewidywalnie oraz zachowawczo, to już Danny DeVito czy Eva Green mają więcej pola do popisu. Czadu dają też dzieciaki.
Polubiłem się z "Dumbo". Nie miałem wielkich oczekiwań oraz nie myślałem, że Tim Burton zaprezentuje wizjonerski i napompowany swoim hajpem film, jak to zazwyczaj jest w przypadku premier amerykańskiego twórcy. Tutaj jest inaczej. Czuć, że Disney od początku do końca miał rękę na pulsie, pilnując aby wyszło miłe familijne kino. Tylko tyle i aż tyle. Ja to kupuję, bo dostałem dwie godziny przyjemnej rozrywki i wydaje mi się, że dziecięca publiczność też będzie się bawić. Usprawiedliwia to irytujący dubbing, chociaż wciąż ubolewam, że nie doczekamy się wersji z napisami.
Ocena: 7/10
