Festiwal Orłów 2024. Magdalena Cielecka i Marta Nieradkiewicz o filmie „Lęk”. Ponownie wcieliły się w siostry

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Piotr Podlewski/AKPA
W warszawskim kinie Iluzjon trwa Festiwal Orłów - doroczne wydarzenie filmowe poprzedzające ogłoszenie nominacji do Polskich Nagród Filmowych - Orły. Tym razem z widzami spotkały się dwie wybitne aktorki swojego pokolenia Magdalena Cielecka oraz Marta Nieradkiewicz, które wystąpiły w filmie „Lęk” w reż. Sławomira Fabickiego.

Spis treści

W warszawskim kinie Iluzjon trwa Festiwal Orłów - doroczne wydarzenie filmowe poprzedzające ogłoszenie nominacji do Polskich Nagród Filmowych - Orły. Tym razem z widzami spotkały się dwie wybitne aktorki swojego pokolenia Magdalena Cielecka oraz Marta Nieradkiewicz, które wystąpiły w filmie „Lęk” w reż. Sławomira Fabickiego, według scenariusza Moniki Sobień-Górskiej. Na scenie, obok reżysera i scenarzystki pojawiły się także producentki Iza Wójcik oraz Wioletta Kamińska.

Produkcja o „miłości i wolności wyboru” miała premierę podczas ubiegłorocznego 48. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni.

Podczas 39. Warszawskiego Festiwalu Filmowego obraz zdobył nagrodę w Plebiscycie Publiczności i rozpoczął społeczną dyskusję o samobójstwie wspomaganym. - To pierwsza nagroda publiczności w moim życiu zawodowym. Odczuwam wielką ekscytację - mówiła wówczas Marta Nieradkiewicz, a Magda Cielecka dodała: - Jestem przeszczęśliwa, że widzowie docenili film o kontrowersyjnej tematyce i odważnym przesłaniu.

O czym jest film „Lęk”

„Lęk” to historia dwóch sióstr - Małgorzaty (Magdalena Cielecka) i Łucji (Marta Nieradkiewicz). Małgorzata kontroluje każdy aspekt swojego życia. Mocno stąpa po ziemi, jest zdecydowana i świetnie zorganizowana. Wszystko poświęciła karierze. Młodsza siostra Łucja jest jej przeciwieństwem - spontaniczna, wiecznie poszukująca, czasem zagubiona. Spełnia się jako matka. Choć ich życiowe drogi często biegły w odmiennych kierunkach, dziś splatają się podczas najważniejszej podróży. Małgorzata jest nieuleczalnie chora, a Łucja ma ją zawieźć do renomowanej kliniki w Szwajcarii. Każda z nich inaczej widzi cel tej podróży. Dla Małgorzaty ma to być ostatnia droga, chce odejść na własnych warunkach. Z kolei Łucja wierzy, że przekona siostrę do zmiany decyzji i podjęcia walki o życie. Przed nimi czas kłótni, płaczu i śmiechu.

Publiczność, zgromadzona w kinie Iluzjon przyjęła film oklaskami i ciepłymi słowami, nie kryjąc przy tym wzruszenia oraz doceniając wagę tematu.

Pierwsze koty za płoty jako siostry miałyśmy za sobą w filmie Tomka Wasilewskiego „Zjednoczone stany miłości”. Tutaj była zupełnie inna materia i zupełnie inna relacja. Dużo czasu spędziłyśmy ze Sławkiem analizując każdą scenę i rozkładając punkty ciężkości. Bardzo dobrze zdawałyśmy sobie też sprawę z tego, że jest to koło zębate. Jedna na drugą bardzo mocno pracowała i jedna bez drugiej nie istniała. Wiedziałam, która scena należy do której z nas, która z nas jest liderką, a która partnerką. Spędziłyśmy z Magdą kupę czasu w czasie zdjęć, które trwały trzy miesiące. Mogły również ze sobą wyruszyć w tę podróż do Niemiec i do Szwajcarii, nad przepiękne jezioro Lugano. Ta przestrzeń, poza kadrowa, super wpływała na to, co działo się między nami przed kamerą - powiedziała Marta Nieradkiewicz.

Ważne było to, że my się z Martą po prostu lubimy, słuchamy, szanujemy, lubimy swoje pomysły, swój sposób funkcjonowania i bycia. Byłyśmy w tym razem. Razem poza planem, razem w trakcie prób, przygotowań. To były solidne przygotowania. Fakt, że kręciliśmy ten film prawie chronologicznie był ogromnym komfortem, który w zasadzie się nie zdarza. Mogłyśmy odbyć tę podróż prawie jeden do jeden i dojrzewać razem z tymi postaciami, odkrywać je dla siebie na nowo i odkrywać, między nami również, emocje, wypadki, zdarzenia, szaleństwa, wariactwa i rozpacze jakby po drodze. Tak jak w życiu. Mogłyśmy dojrzewać i rozwijać te postaci w dużym komforcie po kolei - powiedziała Magdalena Cielecka.

Od początku myślałem o Marcie i Magdzie. Zrobiliśmy próbę czytaną, performatywną przed publicznością. Przed próbą byłem ich pewien na dziewięćdziesiąt pięć procent, a po próbie wiedziałem, że to sto procent. Poprzez moje filmy stawiam znaki zapytania: „a co wy na to?”, „jak byście zachowali się w takiej sytuacji?”. Ten film nie jest ani o eutanazji, ani o samobójstwie wspomaganym. To film o wielkiej siostrzanej miłości. Wszystkie moje filmy zrobiłem o miłości, naprawdę. Kolejny, który zamierzam też jest o miłości. Relacje między osobami, które się kochają są dla mnie najważniejsze i o nich opowiadam poprzez stawianie trudnych pytań, poprzez stawianie moich bohaterów pod ścianą, w trudnych, ekstremalnych sytuacjach - powiedział Sławomir Fabicki.

źródło: AKPA.

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn