"Kanapowcy" - metamorfoza uczestników
Ich postępy śledziło przed telewizorami tysiące osób. „Kanapowcy”, bo o nich mowa to pięciu najodważniejszych mężczyzn ze Śląska i Zagłębia, którzy zdecydowali się na udział w programie TTV, którego celem było przywrócenie zdrowej sylwetki. W przedostatnim odcinku serii musieli przejść jedną z najcięższych prób – przebiec i ukończyć ekstremalny bieg z przeszkodami. Udało się Rafałowi, Damianowi i Przemkowi. Danielowi nie pozwoliła na to operacja, którą niedawno przeszedł. Mimo, że przez jakiś czas nie będzie mógł jeszcze odwiedzić siłowni, podczas rekonwalescencji, schudł kolejnych 8 kilogramów. Mariuszowi jako jedynemu, nie udało się zrzucić zbędnej tuszy.
W ostatnim odcinku pierwszej serii programu, kiedy już bieg jest za nimi, uczestnicy jeszcze raz stanęli przed obiektywem. Jak ocenili swoją sylwetkę, udział w programie i drogę, którą przeszli?
Damian z Sosnowca schudł 17 kg, Daniel z Zabrza - 20 kg. Z kolei Rafał mieszkający w Dąbrowie Górniczej, zrzucił 23 kg, a Przemek z Radzonkowa – 15 kg. Mariusz, który mieszka i pracuje w Gliwicach przytył 3 kg.
Co było najtrudniejsze w programie?
Przemek: Najtrudniejsze było przekonanie się do jedzenia warzyw, których nie mogłem przełknąć od dzieciństwa. Był to dla mnie przeskok cywilizacyjny. Z dnia na dzień musiałem do diety wprowadzić coś, czym dosłownie brzydziłem się przez całe życie. To nie było łatwe. Najgorzej było w pierwszym momencie gdy dostałem rozpisaną dietę. Na szczęście pani dietetyk zgodziła się, żebym te warzywa blendował i w postaci koktajli i zup-kremów powoli zacząłem je tolerować. Wiem, że to milowy krok w kwestii mojego zdrowia, nie da się być zdrowym i silnym nie spożywając warzyw i owoców.
Rafał: Pokazać goły tyłek na sesji, to było najgorsze. Jak człowiek jest gruby przez całe życie, to wstydzi się nagości, a przecież taka sesja nawet dla szczupłej osoby byłaby stresująca. Najbardziej krępowało mnie jak już stanąłem nagi. Nie ważne ile osób mnie widziało, pięć, dziesięć czy tysiąc, wtedy to już było bez różnicy. Natychmiast ze stresu poczerwieniały mi uszy. Z drugiej strony ani przez chwilę nie wahałem się, czy to zrobić. Jestem twardym chłopem z Zagłębia, to trzeba być odważnym.
Damian: Pierwsze 2 tygodnie diety były najgorsze w całym programie. Trzeba było wdrożyć - w porównaniu do poprzednich - głodowe porcje, brakowało mi czekolady i piwa. Ja, przyzwyczajony do dużej michy, przeszedłem prawdziwą katorgę. Po pierwszym tygodniu, brakowało mi sił do pracy. Zaczęły się myśli o tym, żeby nałożyć sobie większą porcję albo podjeść coś słodkiego czy wypić energetyka. Piwa najbardziej zabrakło mi po miesiącu diety, kiedy była ładna pogoda i wszyscy grillowali. Kumple pili piwko jedli chleb i kiełbasę, a ja o samej kiełbasie musiałem przeżyć. Ale jestem szczęśliwy, że oparłem się tym wszystkim pokusom.
