Konkurs! Wygraj zestawy plastyczne i książki "Życie, co to takiego?"

Redakcja Telemagazyn
"Hugo, co to takiego? "(fot. materiały prasowe)
"Hugo, co to takiego? "(fot. materiały prasowe)
POLSAT JimJam wraz z Hugo zapraszają rodziców najmłodszych telewidzów do udziału w konkursie!

"Hugo, co to znaczy?" to program dla dzieci, zawierający elementy filozofii podanej w bardzo atrakcyjny i przystępny dla maluchów sposób. Serial, którego głównym bohaterem jest chłopiec o imieniu Hugo, został stworzony w oparciu o wielokrotnie nagradzane książki popularyzatora filozofii wśród dzieci i dorosłych, Oscara Brenifiera.

Program można oglądać codziennie w POLSAT JimJam o godz. 07.00, 12.45, 14.50 i 18.50, a w dni powszednie dodatkowo o godz. 17.00.

"Hugo, co to znaczy?" to piękna wizualnie, zabawna, zaskakująca i wartościowa podróż po krainie abstrakcyjnych pojęć i ważnych pytań. Program udowadnia, że filozofia nie ma nic wspólnego z nudą czy powagą, i że jest zbyt fajna, aby czekać na nią, aż się dorośnie!

Mamy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest 5 walizeczek zawierających zestawy plastyczne oraz książki Oscara Brenifiera "Życie, co to takiego?" (Wydawnictwo Zakamarki).

Co zrobić, żeby wygrać?

Wystarczy
zarejestrować się


w naszym serwisie i w komentarzu pod tym tekstem odpowiedzieć na proste pytanie konkursowe:

"Jakie najtrudniejsze pytanie zadało Ci Twoje dziecko i jak na nie odpowiedziałeś? A może zachęciłeś malucha w jakiś ciekawy sposób, aby sam poszukał odpowiedzi na swoją zagadkę, dając mu jedynie pewne wskazówki?"

Na odpowiedzi czekamy od 7 listopada 2013 r. od godziny 16.00 do 17 listopada 2013 r. do godziny 23:59:59. Odpowiedzi osób niezarejestrowanych w serwisie nie będą brały udziału w konkursie.

Szczegółowy regulamin konkursu znajduje się tutaj.

Powodzenia!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 37

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
swibek@...
Jestem mamą samotnie wychowującą synka. Wiedziałam od samego początku, że kiedyś TO pytanie padnie z ust mojego dziecka. Zastanawiałam się tylko, kiedy to będzie. Czy to już, czy za tydzień czy za miesiąc? A może rok.. Czas leci szybko, synek skończył 3 lata i poszedł do przedszkola. Uważnie obserwował otoczenie, dzieci, rodziców a ja dalej czekałam. Minął rok szkolny, wakacje i moje dziecko dojrzało do tych rozmów. Tak sobie ot co.. bawiąc się klockami zapytał: MAAMOOO.. A WŁAŚCIWIE TO DLACZEGO MY NIE MAMY TATUSIA? Ja zawsze gotowa (wręcz ze ściągą w rękawie) nie wiedziałam co powiedzieć. Prawdę, która boli a i tak nie zaspokoi wiedzy synka czy skłamać i zostawić go w błogiej nieświadomości. Nie chciałam też odpowiadać pytaniem na pytanie. Cóż może 4 letnie dziecko wiedzieć na temat życia dorosłych. Jego nie zmącony niczym mózg przypomina łąkę pachnących kwiatów gdzie wszystko jest piękne, kolorowe i bezpieczne. Wzięłam więc głęboki oddech, posadzilam synka na kolanach i powiedziałam: Synku, my mamy tatusia, tylko on nie mieszka z nami. Nie wiem czy nie chciał czy nie mógł. Wyjechał nim się urodziłeś, zostawił nas samych. Był bardzo nieodpowiedzialnym tatusiem. Zachował się brzydko. Ale tym samym dał nam więcej miłości między mną a Tobą, dziecko. Nie musimy się tą miłością dzielić z nikim kto na nią nie zasługuje. Mamy tylko siebie, kochamy się, pomagamy i musimy sobie radzić sami. Wiesz, że kocham Cię nabardziej na świecie, jesteś moim skarbem, którego z dnia na dzień odkrywam coraz bardziej. Chcę, żebyś był zdrowy, zawsze ubrany, pojedzony i bezpieczny. Staram się uchronić Cię w życiu przed złem jakie czyha na nas, wytłumaczyć Ci to o co pytasz, być przy Tobie kiedy tego potrzebujesz. Masz 4 lata, jesteś dużym samodzielnym chłopczykiem i mam nadzieję, że wyrośniesz na wspaniałego mężczyznę i kiedyś sam będziesz tatusiem.. prawdziwym tatusiem, kochającym i kochanym! " Łezka się w oku zakręciła, co szybko zauważył mój rezolutny maluch, i powiedział: "mamusiu, ja Ciebie bardzo kocham, tatusia też, może mój aniołek kiedyś mu to powie i on wróci do nas. Ja chcę żebyś byla szczęśliwa. wiesz?" -"Tak, wiem kochany, wiem. Jestem szczęśliwa, bo mam Ciebie a Ty jesteś całym moim światem.. a jeśli Twój aniołek ześle nam tatusia to przyjmiemy go i damy mu szansę na nowe wspólne życie. Może tym razem szansy nie zmarnuje..."
a
aleks@...
"Mamo, a co to znaczy, że Dawid ma jeszcze mleko pod nosem? Przecież on nie lubi mleka..." "Tak się mówi, kiedy ktoś jest jeszcze niedojrzały" - odpowiedziałam. "Tak jak jabłka u babci??". Niedojrzałość ludzi łatwo przyszło mi wyjaśnić na podstawie niedojrzałości owoców, z mlekiem miałam większy problem. Przyznałam się swojej latorośli, że nie wiem, skąd się wzięło to powiedzenie i możemy wspólnie poszukać jego genezy w Internecie, wyjaśniając przy okazji, że z sieci można mądrze korzystać, i tylko wtedy jest pożyteczna :)
s
sikorka1111@...
Jedno z trudniejszych pytań: "Co to jest nieskończoność?" Jak w przystępny sposób wytłumaczyć to pięcioletniemu maluchowi?Ciężko. "No więc pomyśl o największej liczbie jaką znasz i dodaj do niej 1, a potem po raz kolejny dodaj 1 i jeszcze raz. Można tak w nieskończoność dodawać. "
79magda@...
"Mamusiu, dlaczego otwierasz buzię jak wkładasz sobie to czarne do oka? Czy ja też będę tak robić?" Mamusia zastrzelona takim pytaniem przez kilkuletnią Córcię podczas tuszowania rzęs, zamarła na chwilę, by... roześmiać się głośno! Dziecię bowiem sięgnęło tam, gdzie wzrok (nawet z rzęsami, niczym firanki), nie sięga, próbując dowiedzieć się rzeczy absolutnie niewyjaśnionej przez nikogo ;-) Mogłam tylko odpowiedzieć, że ponieważ jest 100% Małą Kobietką istnieje 99% prawdopodobieństwo, że również będzie tak robić!
s
szymaszek.agnieszka@...
- „Mamo, co to znaczy WULKANIZACJA?” – spytał pewnego dnia mój synek, widząc wielki napis na dachu warsztatu obok, którego przejeżdżaliśmy. - „Wulkanizacja oznacza naprawę zużytych opon” - odpowiedziałam… Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam: - "W wulkanizacji to się reperuje wulkany, a samochody oddaje się do stacji napraw!!!!" - „Nie synku”- próbowałam wytłumaczyć – „To prawda, że samochody naprawiamy w warsztatach, serwisach i stacjach kontroli pojazdów, ale wulkanizator to Pan, który zajmuje się tylko naprawą opon”. - „Tak???” - spytał ze zdziwiona miną Jaś- „To dlaczego nazywa się tak, jakby naprawiał wulkany ?” – brnął dalej, a ja sama nie wiedziałam skąd, tak naprawdę wzięła się nazwa „wulkanizacja” i na czym dokładanie polega istota owego procesu… Na szczęście nie Tata Jasia jest inżynierem, a w dodatku dobrze zna się na samochodach, więc wpadłam na pomysł, że jak tylko dotrzemy do domu zadzwonimy do taty i dowiemy się czegoś więcej o wulkanizacji. Tak też zrobiliśmy. Tata wytłumaczył Jasiowi, że owa nieszczęsna „wulkanizacja”, która ujawniła niedostatki „maminej” wiedzy, to nic innego jak proces produkcji gumy z kauczuku i siarki. W ten sposób powstają opony, w ten sposób (poprzez naniesienie kolejnej warstwy gumy czyli doklejenie bieżnika) są naprawiane. Niestety z wulkanami wszystko to ma niewiele wspólnego. W nagrodę tata obiecał też zabrać Jasia do znajomego Pana wulkanizatora. Ten pokazał naszemu „Ciekawskiemu” jak naprawia się zużyte opony i dokładnie odpowiedział na wszystkie jego pytania. To była wspaniała przygoda dla Nas wszystkich i mały „zastrzyk wiedzy” jednocześnie.
a
alice139@...
Jeden, dwa, trzy, cztery, Pytania Jasia niekiedy są jak z wyższej sfery. Często w osłupienie mnie wprawiają, Kiedy indziej to wprost rozśmieszają. Z moimi rodzicami, A więc Jasia dziadkami, Nie często się spotykamy, Gdyż ponad 500- oma kilometrami się oddzielamy. I właśnie czasie drogi powrotnej Jaś zadał takie oto pytanie: Dlaczego dziadziuś jest łysy na łysinie, a babci mózg jest owłosiony? - proste niesłychanie ??? Pytanie wprost mnie zamurowało, Moje spojrzenie na męża z miną zaskoczoną „ powędrowało”, No ależ trzeba było coś powiedzieć, By w miarę mądrze synkowi odpowiedzieć. Mąż nie miał nad odpowiedzią pojęcia, Dlatego sprawy w swoje ręce nastąpiły wzięcia, Zaczęłam więc powoli Jasiowi tłumaczyć, Iż jak jest „owinięty” mózg- nie powinno to niczego znaczyć. Ponadto Dziadziuś od Babci jest starszy kilka lat, Wraz z wiekiem zmienia się włosów świat. Kobiety- Babcie zawsze dłuższe włosy mają, Nasze oczy niewielkich ich braków nie rozpoznają. Dziadziuś i Babcia myślą mądrze tak samo bez wątpienia Nieważne co na głowie – mózg się wówczas nie zmienia. Tak trochę pokręciłam na to pytanie, Ale synusia odpowiedź satysfakcjonowała- to dla mnie ważne niesłychanie. Mąż się podświadomie śmiał, Najważniejsze, że mój mózg z tymże pytaniem radę sobie dał.
g
gryszelm@...
- Mamo, a co znaczy ten znak? - spytała Malwina - To znak, że na tym miejscu mogą tylko parkować osoby niepełnosprawne. - A co znaczy "niepełnosprawne"? - To na przykład takie, które mają niesprawne nóżki i jeżdżą na wózkach. - I co, podjeżdżają pod sklep i dalej czołgają się? - Nie. Wyjmują z samochodu swój wózek, siadają na niego i jadą do sklepu. - A te niesprawne nóżki to ich bolą? - drąży dalej Malwina - Nie, nie bolą ich. - To dlaczego parkują pod samym wejściem do sklepu, jak mają swoje wózki i nie bolą ich nóżki? Ja nie mam wózka, nóżki mnie bardzo bolą i muszę iść przez cały parking, to nie jest sprawiedliwe! - oburza się Malwina - To jest sprawiedliwe, bo jak się ma sprawne nóżki, które nawet czasem bolą to można przejść przez cały parking, a jak się jeździ na wózku, to nie jest łatwo wszędzie dojechać i zmieścić się wózkiem. A znaki są po to, aby ich przestrzegać i nie zastawiać osobom niepełnosprawnym ich miejsc do parkowania. - A jakie są znaki dla osób z bolącymi nóżkami? - Jak kogoś bardzo bolą nóżki to musi iść do lekarza i jest taki specjalny znak oznaczający Szpital, z czerwonym krzyżykiem na niebieskim tle. - I nie można wtedy iść do sklepu? - Nie można, najpierw trzeba wyleczyć nóżki. - To ja jednak wolę do sklepu - podsumowała całą dyskusję Malwina
d
danmiko
-Tato, a dlaczego niebo jest niebieskie? -Hmm... Bo Córeczko, jak Pan Bóg świat tworzył to i niebo, jak wszystko inne malował pędzelkiem... :) -A, to ja już wiem... Pewno jak po drabinie do swojego domku wchodził to mu się niebieska farba wylała! :) A niech i tak Ci będzie, Paulisiu :)
w
wojtszyp@...
Dzieci z biegiem lat zaczynają zadawać coraz trudniejsze pytania. Chyba najtrudniejsze co może czekać rodzica to konfrontacja z pytaniem dotyczącym tego, skąd się biorą dzieci. Ja też musiałam skonfrontować się z takim problemem, gdyż dla dorosłego to jest pewien problem do przeskoczenia. Najlepiej mówić dziecku prawdę. Oczywiście to co możemy powiedzieć, zależy do wieku dziecka. Zanim zaczniemy odpowiadać na takie pytania dobrze jest się wcześniej przygotować do takiej rozmowy. Nawet warto poczekać z odpowiedzią na takie pytanie by się do tego dobrze przygotować. Ja tak zrobiłam. Poczytałam trochę co i jak warto dziecku w takim, a takim wieku powiedzieć by dziecko było zadowolone i aby nie przekroczyć jakieś granicy dobrego smaku. Dziecko w gruncie rzeczy wcale nie jest takie głupie jak się często rodzicom wydaje. Wiele dowiadują się od rówieśników np. w przedszkolu, więc „wciskanie” dziecku kłamstw o bocianie raczej nie przejdzie. Trzeba dziecku opowiedzieć o tym jak jest zbudowany organizm kobiety i mężczyzny i nie warto się wstydzić , czy przekręcać coś o robaczku czy innych zwierzątkach. Jeśli dziecku spokojnie i rzeczowo wytłumaczymy co z czym się „je” to dziecko będzie usatysfakcjonowane, niezgorszone, zadowolone, że dowiedziało się tego czego chciało. Dziecku raczej trudno będzie samemu szukać odpowiedzi na takie pytania, dlatego cały ciężar tego problemu leży głównie na rodzicach. Dobrze by przy takiej rozmowie była nie tylko mama, ale by był i tata. Co dwie głowy to nie jedna, a różne spojrzenie na sprawę może tylko pomoc, a nie zaszkodzić. Warto odpowiadać na każe pytanie, ale forma tej odpowiedzi powinna być dostosowana do poziomu dziecka i jego wieku. Jeśli rodzice odpowiadają to dziecko czuje się docenione i dowartościowane. Ono czuje się członkiem rodziny i wie że ma prawo do pytań. Jeśli będziemy zbywać takie pytania to dziecko nie będzie nas traktować poważnie. Wydaje mi się, że dobrze z mężem przeprowadziliśmy rozmowy z naszymi córkami, gdyż potem nie zadawały nam już podobnych pytań i raczej nigdy z tymi sprawami nie było problemu.
a
aguuusia_88@...
"Mamo....kto ci kupił ręce i nogi ? " ;) opowiedziałam więc córeczce że rączek i nóżek się nie kupuje,tylko rosną nam kiedy jesteśmy w brzuch u mamy,włączyłam jej filmy usg na których jest w moim brzuchu i gdzie widać jak rośnie mały człowiek :)
a
aguuusia_88@...
"Mamo....kto ci kupił ręce i nogi ? " ;) opowiedziałam więc córeczce że rączek i nóżek się nie kupuje,tylko rosną nam kiedy jesteśmy w brzuch u mamy,włączyłam jej filmy usg na których jest w moim brzuchu i gdzie widać jak rośnie mały człowiek :)
m
madziarka19@...
Pytania trudniejsze i łatwiejsze,mój syn ma niecałe 3 lata i pyta rzadko,jednak gdy już zapyta na kilka sekund zapada cisza,a moje szare komórki pracują intensywniej niż zwykle.Historia działa się na podwórku,na placu zabaw.Jak zwykle wiele dzieci,mamy,babcie,jesienne liście,kolorowe czapeczki,śmiech itd.Aż tu nagle na plac zabaw przychodzi babcia z wnuczkiem,z tym,że wnuczek ma inny idcień skóry niż cała reszta dzieci i jak zachowuje się mój syn?boi się,płacze,nie tylko on jeden,inne dzieci też tak reagują.Trudno to opisać,syn przybiega do mnie i pyta dlaczego ten chłopczyk jest brązowy?Dlaczego on się dziś nie umył?Może zjadł bardzo dużo czekolady?Wycieram nos,tłumaczę na miejscu,od razu,że ten chłopczyk jest super dzieckiem,że chętnie by się z nim pobawił,że jest nowy na placu zabaw i szuka kolegów,starłam się pominąć temat koloru skóry i zostawić tę rozmowę na później.Wystraczyło kilka minut,aby mój synek bawił się z tym chłopcem i był nim zachwycony. Po powrocie do domu opowiadał,że strasznie mu się ten chłopczyk podoba i że się bał bo nigdy nie miał takiego kolegi.Usiedliśmy,poszukaliśmy zdjęć dzieci z całego świata i odbyliśmy kolorową podróż.Nigdy więcej moje dziecko nie zareagowało tak na kogoś o innum kolorze skóry.Uczę go tolerancji każdgo dnia.
W
WMisia
Najtrudniejsze pytanie zadane mi przez synka: "Mamusiu a dlaczego babcia ma sciągna fryzurę?" Mama jest po chemioterapii i musi nosić peruczkę. Przypadkiem synek podpatrzył babcię bez niej i miałam nielada problem. ....Jakoś udało mi się wybrnąć, choć nie mogłam powiedzieć, że to po lekarstwie, bo później miałabym problem przy każdym zażywaniu lekarstwa przez Mateuszka:(
z
zuzunieczka@...
Mój 3-latek jest bardzo rezolutnym dzieckiem. Ostatnio podsłuchałam jego rozmowę z tatą: - Tato, a co to znaczy 'gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść?' - To znaczy, że jak mama jest w kuchni, to nie można jaj przeszkadzać, bo nie będzie obiadu. Byłam dumna zarówno z męża, że tak błyskawicznie mu odpowiedział, jak i z synka, który przyjął te odpowiedź "na klatę" i nie drążył już tematu :-) Sama nie wiem czy tak sprytnie bym mu odpowiedziała ;)
a
a.filipowska@...
"Jak to jest możliwe, że Pan Jezus zimą przecież się urodził, a teraz już umarł dorosły? jak on tak szybko urósł??" No i zaczyna się nauka, jakże ciężkiej do przyswojenia, nielogicznej religii ;)
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn