KONKURS z wesołymi robaczkami! Wygraj plecaczek lub torbę w kształcie zwierzątek!

Redakcja Telemagazyn
"Drewnoludki" w Polsat Jim Jam (fot. materiały prasowe)
"Drewnoludki" w Polsat Jim Jam (fot. materiały prasowe)
Z okazji emisji programu „Drewnoludki” na kanale POLSAT JimJam przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest 5 bajecznie kolorowych plecaczków i toreb w kształcie zwierzątek.

Czy Wasze dzieci lubią przyrodę? Czy fascynują je dżdżownice, żuczki lub świetliki? A może czasem, będąc na łące, przyglądają się uważnie konikom polnym i liczą kropki na biedronkach? Jeśli odpowiedź na któreś z tych pytań brzmi „tak” to Wasze pociechy z pewnością pokochają bajkę „Drewnoludki”, których bohaterami są uwielbiające płatać figle robaczki z plemienia MuMu.

Z okazji emisji programu POLSAT JimJam przygotował 5 bajecznie kolorowych plecaczków i toreb w kształcie zwierzątek.

Co zrobić żeby wygrać?

Wystarczy
zarejestrować się


w naszym serwisie i w komentarzu pod tym tekstem
opisać zabawną historyjkę związaną z Waszymi dziećmi i ich obserwacjami na temat owadziego świata


.

Na odpowiedzi czekamy od 11 czerwca 2014 r. od godziny 14.00 do 18 czerwca 2014 r. do godziny 23:59:59. Odpowiedzi osób niezarejestrowanych w serwisie nie będą brały udziału w konkursie.

Autorzy pięciu najciekawszych historii otrzymają plecaczek lub torbę w kształcie zwierzątek.

Szczegółowy regulamin konkursu znajduje się tutaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 55

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gość
A czy rozstrzygnięcie już nastąpiło?
j
jampagompodampa@...
Chyba nikt się nie spodziewał, tego, że kolejnym słowem po mama i tata u naszego synka Wojtusia będzie " Maja", Wojtuś oglądał dużo książeczek o tej sprytnej pszczółce i widać bardzo ją polubił, teraz nie ważne czy leci pszczółka czy mucha zawsze radośnie krzyczy Maja :) Dopiero zaczyna poznawać owady i powoli uczy się, że nie każda pszczółka to Maja więc plecak ze zwierzątkami bardzo by Nam się przydał na wycieczki na łąkę
J
Joanna
A gdzie można dowiedzieć się o wyniki konkursu??
j
jagna
Witam! Kiedy będą wyniki :)
07jerzyk@...
"MAMUSIA, TOJAJO I WIELKI SZERSZEŃ" - tak brzmieć by mógł tytuł mrożącego krew w żyłach krótkiego podsumowania jednego z letnich poranków... Tatuś, czyli ja, wyszedł po mleko. Mamusia i Młoda szykowały śniadanie. Nagle przez balkonowe drzwi wleciał szerszeń. Podobno monstrualnych rozmiarów! Przestraszona mamusia zamknęła Młodą w łazience, a sama prośbą i groźbą namawiała nieproszonego gościa do opuszczenia naszych (tym razem jakże niegościnnych) progów. Zakończyło się na wojnie na maskotki, w końcu celnie ugodzony pluszowym pingwinkiem szerszeń zdecydował się odlecieć... Tak, wiemy, że oswajanie ze światem owadów powinno odbywać się mniej brutalnie i że skupić się należy raczej na uroku małych stworzonek, jednak sytuacja była naprawdę ekstremalna! A ja właśnie od Córci dowiedziałem się, że moja Żona potrafi zachować się jak TOJAJO, czyli... torreador! Dziś nawet potrafimy się z tego wspólnie śmiać, choć dla Młodej i wtedy była to forma zabawy ;-)
p
[email protected]
Amelka (lat 4) niedawno przechodziła ospę. Gdy zobaczyła biedronkę na parapecie, szybko chwyciła się za głowę, Ty tez się zaraziłaś w przedszkolu?!?! Po chwili odwróciła głowę w moja stronę - mamusiu a jak biedronka drapie się po plecach? Ponownie zwróciła się do biedronki - nie martw sie strupki za niedługo odpadną i po kropkach nie będzie śladu :)
g
gold_butterfly@...
Córeczka (Ola 4 lata) bardzo lubi małe żyjątka - z początku fascynowały ją pszczoły i biedronki, potem jednak jej zachwyt zaczął obejmować szerszy krąg miniaturowych przyjaciół. Pewnego dnia, kiedy wróciłam od okulisty (córeczką zajmowała się w tym czasie babcia), Ola powitała mnie podekscytowana i zaczęła ciągnąć do swojego pokoju. - Mamusiu! Muszę ci coś pokazać! - krzyczała, a ja rozbawiona poszłam za nią, oczekując, że pokaże mi nowy rysunek lub bukiecik kwiatów zerwanych na łące. Jaki przeżyłam szok, gdy zobaczyłam, że po ślicznym, różowym pokoju córeczki pełzają ślimaki. I to cała zgraja obślizgłych ślimaków! Babcia zaklinała się, że nic o nowych towarzyszach nie wie. Najwidoczniej podczas spaceru córcia przemyciła ślimaki w kieszeniach. Ciężko było wytłumaczyć córeczce, że ślimaki mimo ich całej "słodkości" (one są takie słodziutkie), nie mogą z nami zamieszkać.
b
bendi9@...
W niewielkiej na południu Polski miejscowości, gdzie spokój i cisza gości. Już siwy Pan – Dziadek mieszka dla którego pszczoła to koleżka. Ma jak na razie ule cztery, u Niego wakacje są jak z wyższej sfery. Co roku na dwa tygodnie miasteczko opuszczamy, i na ten czas od rzeczywistości się odrywamy. Mąż wtedy pracuje, domu pilnuje, A ja wraz z synkiem powietrza czystego łykamy, z ukochanym Dziadkiem dużo czasu spędzamy. A on to na punkcie pszczół ma bzika, niemal codziennie synek przez okno z Dziadkiem się wita. Gdyż on wtedy do pszczół zagląda, ohh jak on wtedy wygląda. Ma ubiór specjalny bez wahania, nie użądli Go ani Pan Pszczoła ani pszczela Dama. I tak często przy oknie stoimy, i na Jego pracę patrzymy. Pewnego ranka słonecznego, z pszczołami Dziadka działo się coś niedobrego. Mieszkanie w ulu im się już nie podobało, na ucieczkę im się zabrało. Oczywiście Matka pszczół ul opuściła, cała tzw. „churma” wokół niej się zrobiła. Wtedy synek krzyknął: Mamo patrz jaki balon duży, i prosi bym go Mu przyniosła – ja się śmieję a on się burzy. A to rójka pszczół po prostu była, z balonu w mik się w mały kłębek przeobraziła. Po chwili po balonie i kłębku śladu nie było, nie synkowi nadal o balon chodziło. Jeszcze tego samego dnia w sklepie balon zakupił dziadek, a po miesiącu miał miód nasz mały niejadek.
a
anulka2323@...
Chyba każde dziecko przechodzi etap "Miłości do braci mniejszych". Moja historia na przekór moim przyzwyczajeniom pisarskim będzie bardzo krótka, ale do dziś wspominamy ją z Mężem z usmiechem na twarzy. Mój syn Konradek miał cztery lata, gdy pokochał miłością największa, gorącą slimaczki, motyle, owady z głową, tułowiem i odwłokiem. Kazdego dnia spoglądał na rysunki swoich przyjaciół mniejszych. Mimo to postanowilismy z Mężem zabrać go na wyścigi samochodowe, jakie odbywały sie w naszym mieście. W niedzielę rano dotarlismy na miejsce, podziwialismy piekne samochody i motocykle. Zaczął sie wyscig na 1/4 mili. Spoglądam ciekawa i postanawiam swoje zafascynowanie przelać w magiczny sposób na syna. Juz chcę wziąc go za rekę, pokazać 2 rywalizujące ze sobą samochody, gdy zauważam, że syna nie ma. Jest Mąz, jestem ja, a synek? Synek dwa metry dalej umoscił się w trawie i podziwia owady wszelkiego rodzaju i gatunku. Do tego znalazł kilka slimaków i toczy z nimi rozmowę o mamie, co auta lubi. Dzis syn ma dziesięc lat, ale często swoją historię opowiada młodszej siostrzyczce, której jeszcze wtedy naie było na świecie, świecie pełnym motyli, slimaków i zuczków!
g
galoszy@...
Moje dziecko wychowuje się na wsi, dlatego owady to znani jej przyjaciele. Jakiś czas temu zrobiłam na obiad spaghetti - moja córka jadła je pierwszy raz w życiu. Po kilku dniach odwiedziła nas rodzina, nasza córka chcąc się pochwalić jakie pyszne danie jadła nazbierała kilka dżdżownic i małych chrabąszczy, przybiegła do gości i z radością oznajmiła, że mama z tego ostatnio zrobiła obiad. :) Podejrzewam, że dżdżownice skojarzyły jej się z makaronem a chrabąszcze z kawałkami pomidorów. Smacznego! :)
k
karolinapiascinska@...
Mój synek uwielbia herbatkę z miodem, a ponieważ mój tata jest pszczelarzem, postanowiłam poprosić go aby pokazał Mikołajkowi jak pracują pszczółki. To był wspaniały pomysł, bo synuś od razu zaciekawił się tym co robi jego dziadek." Ja też chcę karmić pszczółki!"- krzyczał z zachwytu. Chwyciłam w rękę stary kapelusz, kawałek gazy i stworzyłam niepowtarzalny strój dla małego pszczelarza. Gdy tylko go założył po chwili usłyszałam radosne "Bzzybzzy!". "Co robisz syneczku?"- zapytałam. " Jestem pomocnikiem dziadka i wołam pszczółki do ula!". To już chyba taka nasza rodzinna tradycja, że miłość do pszczelarstwa przechodzi z pokolenia na pokolenie.
m
m4b@...
Moja córka od małego panikowała na widok owadów. Szczególnie tych latających. Od kiedy jednego dnia podczas zabawy na łące użądliła ją pszczoła Misia zrobiła się szczególnie podejrzliwa i uważna. Któregoś dnia dobiegł na przeraźliwy krzyk dziecka z pokoiku "SPCZOŁAAAA!!! SPCZOŁA!!!!!". Polecieliśmy na złamanie karku ratować biedne dziecko przed "złą SPCZOŁĄ". W pokoju nie widać jednak było żadnej pszczoły. Kiedy spytaliśmy gdzie ta pszczoła, Misia wskazała nam na ... maciupeńką muszkę owocówkę latającą koło lampy... Do dziś w naszej rodzinie muszki owocówki zwane są "spczołami".
y
yyzz@...
Moja córeczka boi się robaczków wszelkiej maści, toleruje biedronki i te "ładniejsze" stworzonka, za to kocha wszystkie inne zwierzaki od myszek zaczynając na słoniach kończąc. Ola ma 3 i pół roczku i zobaczyła muchę na szybie, podeszła do niej a mucha uciekła, zaczęła ją obserwować i chodzić za nią po czym na cały głos "mucho, mucho choć tu tatuś Cię zabije gazetą" :)
j
[email protected]
Moja 1,5 roczna córeczka uwielbia wszystkie zwierzątka, a także owady, pająki, gady, płazy i wszystko inne co się rusza. No i oczywiście jak tylko zobaczy, coś takiego, to próbuje to zaraz łapać w rączki i dać buzi - tak, bo ona jest bardzo całuśna i lubi całować różne stworzonka (nie tylko te ładne). I tak pewnego razu zorganizowaliśmy sobie piknik na łące. Ja i mąż szykowaliśmy jedzenie i rozpalaliśmy grilla, a nasza Izka zrywała kwiatki i próbowała robić fikołki na trawie. Nagle słyszymy jak woła: mama, tata! Odwracamy się, a ona trzyma w rączce jakiegoś chrząszcza, przykłada go sobie do ust i pokazuje nam jak mu daje całusa. Mąż krzyknął i zaczął do niej biec, a ona już wiedziała, że tatuś chce jej pewnie zabrać małego przyjaciela, więc nie namyślając się długo, wsadziła go sobie do buźki! A fuj! Całe szczęście mąż szybko wyjął jej tego owada z buzi, więc nie zdążyła go ani pogryźć, ani połknąć. Później już się z śmialiśmy z tego incydentu, ale w tamtej chwili to aż mi się zrobiło słabo, bo ja panicznie boję się takich żyjątek:)
a
andzia771@...
A ja wam opowiem taką oto historyjkę wraz z sąsiadką mamy dzieci mniej więcej w tym samym wieku ,rzecz ta wydarzyła się w zeszłym roku.Maluchy miały niespełna po dwa lata a więc wszystko co się ruszało i wyglądem różniło się od nich było czym nowym ,ciekawym i wartym spróbowania.Otóż pewnego pięknego dnia nasze maluchy znalazły ślimaczka takiego małego biedule z muszelką na plecach.Zaciekawione nowym obiektem przez najbliższą godzinkę nie spuszczały go z oka.Ciągle się przepychali aby być blisko niego aż w końcu synek sąsiadki nie wytrzymał tego że moja córka nie daje za wygraną wziął ślimaczka do rączki i zjadł!!!Tak dosłownie go połknął nie wiadomo dlaczego tak zrobił być może się bał że moje dziecko będzie go chciało sobie zabrać.W każdym bądź razie historia ta skończyła się u lekarza ale ten po opanowaniu śmiech stwierdziła że ludzki żołądek zawiera ta silne kwasy że na pewno poradzi sobie z biednym małym ślimaczkiem.Kazał tylko obserwować malca i pilnować by następnym razem nie zjadł czegoś co może nie być już takie bezbronne jak ślimaczek.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn