Melanie Wood opowiedziała nam o programie „Australijscy poszukiwacze złota: na ratunek kopalniom”!

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
Na antenie Polsat Viasat Explore oglądać możemy program „Australijscy poszukiwacze złota: na ratunek kopalniom”. O audycji opowiedziała nam Melanie Wood. Sprawdźcie wywiad.

„Australijscy poszukiwacze złota: na ratunek kopalniom” na Polsat Viasat Explore

Co było dla Ciebie punktem zwrotnym, który sprawił, że postanowiłaś całkowicie zmienić swoje życie i zamienić pracę biurową na tę, którą wykonujesz teraz?
Melanie: Miałam 45 lat i pracowałam w biurze. Była to stresująca praca od 9 do 17. W pewnym momencie zapytałam sama siebie o to, jak bym się czuła, będąc w tym samym miejscu za rok lub pięć lat. I nie było to miłe uczucie. W tamtym czasie w moim życiu pierwszy raz łaknęłam przygody, chciałam zrobić coś, co pozwoli mi wyjść ze swojej strefy komfortu. Ale najdziwniejsze było to, że gdyby ktoś miał mnie zapytać sześć miesięcy wcześniej, to odpowiedziałabym, że na pewno nie mogłabym być poszukiwaczką złota. Jednak w pewnym momencie po prostu postanowiłam, że muszę to zrobić. Nie rozpisywałam za i przeciw ani nie pytałam się znajomych o zdanie. Wiedziałam, że wtedy pewnie pojawiłby się strach i musiałabym się wycofać.

A jaka była reakcja Twojej rodziny, przyjaciół, gdy wybrałaś tę drogę? Czy byli zaskoczeni?
Tak. Kilku moich przyjaciół stwierdziło, że jestem szalona. I pewnie trochę tak jest! [śmiech}. Z kolei moja mama , która jest bardzo wspierającą osobą powiedziała mi, że zyje się tylko raz i nie wiemy, jak długo będziemy jeszcze na tym świecie i poradziła mi, żebym zrobiła to na co mam ochotę. Najwyżej jak mi się nie spodoba, to zawsze mogę wrócić do domu. Tata zareagował inaczej, był naprawdę zmartwiony moją decyzją. Twierdził, że jest gorąco, są węże, a środowisko pracy jest zdominowane przez mężczyzn.

Dlaczego w momencie, w którym postanowiłaś zmienić pracę i zdecydować się na przygodę, ze wszystkich możliwości wybrałaś właśnie tę?
Pewnego wieczoru siedziałam z moim tatą, który oglądał jakiś program o wydobywaniu złota. Wtedy pomyślałam, że to naprawdę interesujące, takie inne. Wyglądało to na niezwykle ciężką, a jednocześnie ekscytującą pracę. Powiedziałam, że może kiedyś chciałabym tego sróbować, a tata się zaśmiał. A kilka miesięcy później dostałam propozycję właśnie takiej pracy. I powiedziałam sobie, że muszę dać z siebie wszystko.

Czy pamiętasz swój pierwszy dzień jako poszukiwacz złota? Co zmieniło się od tego czasu?
Oczywiście, że pamiętam! Nie wiedziałam wtedy, w co się pakuję. Przez pierwsze osiem miesięcy mieszkałam pod altanką w jednoosobowym namiocie postawionym na betonie, a za prysznic służył mi ogrodowy szlauch. Wszędzie były węże i ogromne jaszczurki. Można powiedzieć, że z luksusów trafiłam na bruk (śmiech)! Przez pierwszą godzinę nawet nie wiedziałam co powiedzieć... Potem kupiłam farbę i pomalowałam altankę, ustawiłam kilka lampek i urządziłam się tak przytulnie, jak to tylko możliwe. Pomyślałam, że mam ogromne szczęście, że tu jestem. Poczułam wdzięczność, choć wiedziałam, że będzie mi trudno. Postanowiłam sprawdzić jak bardzo wytrzymała jestem.

Czy kiedykolwiek myślałaś o tym, żeby zrezygnować?
Przez pierwsze kilka dni trochę tęskniłam za domem, przez chwilę czułam się smutna i przytłoczona. Wiadomo, że byłoby o wiele łatwiej po prostu spakować rzeczy i wrócić do domu. Były chwile, kiedy brakowało mi rodziców oraz małych luksusów, które miałam w mieście. A potem zaczęłam wstawać bardzo wcześnie każdego ranka, chodziłam po okolicy i prosiłam ludzi, żeby nauczyli mnie obsługi koparki i ładowarki. Chciałam nauczyć się jak najwięcej i byłam na nogach przez 12- 13 godzin dziennie. Dzięki temu nie miałam już czasu na użalanie się nad sobą! Ludzie, którzy mi pomagali byli tak mili, że nie chciałam ich zawieść i postanowiłam dać z siebie wszystko.

Jaka jest Twoja rola w serii „Australijscy poszukiwacze złota: na ratunek kopalniom”? Nie jesteś tylko poszukiwaczem złota, ale również udzielasz pewnego rodzaju porad?
Częścią mojej pracy była logistyka, ale kopałam też studnię lub obsługiwałam szlifierkę i pomagałam coś zbudować. Mieliśmy osobę odpowiedzialną za to, by pokazywać ekipie, gdzie jest złoto. Paul naprawiał maszyny, a ja też mu w tym pomagałam. Jednak najbardziej zaskoczyło mnie to, że poznałam ludzi, którzy doświadczyli złamanego serca i straty, którzy byli weteranami. Przyjechali z powrotem do domu, aby spróbować wrócić do normalnego życia i okazało się to naprawdę trudne. Zmagali się z traumą i leczyli się, a ja odkryłam, że samo siedzenie z nimi i słuchanie ich historii jest niesamowite. Nie spodziewałam się, że to również wpłynie na mnie tak bardzo i sprawi, że będę jeszcze bardziej zdeterminowana, aby im pomóc. Więc skończyło się na tym, że robiłam więcej, niż planowałam.

Jak te historie zmieniły Twój punkt widzenia?
Byłam bardzo poruszona opowieściami tych ludzi i nadal mamy ze sobą kontakt i się przyjaźnimy. Doświadczenie uświadomiło mi, jakie mam szczęście, że żyję – wzruszam się mówiąc o tym. Dla tych ludzi poszukiwanie złota było czymś więcej i były noce, kiedy nie mogłam spać, bo ciągle myślałam o ich opowieściach, o tym, co przeszli.

Czy, czujesz się spełniona w swojej pracy?
Tak! Jestem wdzięczna każdego dnia za życie, które mam. Jest ono tak różnorodne, poznaję wielu ludzi z całego świata. Czasem myślę o dniu, w którym podjęłam tę decyzję i zastanawiam się, co by było, gdybym jednak zrezygnowała z tego pomysłu. Mogłabym nadal siedzieć w swoim biurze. Ta decyzja całkowicie zmieniła moje życie i dzięki temu teraz czuję się szczęśliwa i czuję, że jestem na właściwym miejscu.

Większość swojego czasu spędzasz na łonie natury, ale pewnie czasem wracasz do miasta. Jak teraz postrzegasz życie miejskie? Czy Cię denerwuje, czy tęsknisz za przyrodą?
Lubię wracać do miasta, przyjeżdżać nad ocean popływać, a także zjeść coś dobrego, zobaczyć rodzinę i przyjaciół. Jednak po około tygodniu życia w miejskim zgiełku, zaczynam się cieszyć z powrotu do buszu. Tu nie ma wyścigu szczurów, pracuję w swoim tempie, jestem wyluzowana i spokojna.

Jednak nie jest to życie w łatwych warunkach. Co jest w nim dla Ciebie najtrudniejsze?
Dzika przyroda może być przerażająca. Te wszystkie węże i wielkie jaszczurki… Pogoda też często daje w kość – czasem jednego dnia jest nawet 48-49 stopni Celsjusza, a następnego tak mocno pada, że zalewa cię w miejscu, w którym jesteś. Zawsze trzeba mieć jedzenie i zapasy. Jest to ciężka fizyczna praca, ale czasami również męcząca psychicznie i wykańczająca emocjonalnie. Ale to inny rodzaj stresu niż w mieście.

Kiedy zaczynasz szukać złota, jak długo jesteś w terenie?
Czasami, zanim znajdziemy złoto, jesteśmy w terenie przez tygodnie lub nawet miesiące. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że czasem trzeba kopać codziennie po 12-13 godzin przez ileś tygodni, zanim się znajdzie złoto. Nigdy nie można być pewnym, czy akurat uda się coś znaleźć i przynieść do domu. Czasem to wiele godzin bezowocnych poszukiwań. Wtedy wielu poddaje się, bo kończy im się cierpliwość. Kiedy po raz pierwszy wyszłam w teren z wykrywaczem, minęło około sześciu tygodni zanim znalazłam choćby maleńki samorodek. Dla mnie takie poszukiwania są bardzo relaksujące. Złoto jest w ziemi od milionów lat, jest rzadkie i trudno je znaleźć. I to właśnie jest tak ekscytujące. Nagle, po miesiącach poszukiwań, możesz trafić na miejsce, w którym znajduje się złoto warte osiem tysięcy dolarów, w jeden dzień. I to jest niesamowite.

Jeśli zdecydowałbym się zostawić swoją pracę, rzucić wszystko, zostawić rodzinę i pójść szukać złota, jaką miałabyś dla mnie radę? Na co powinienem być gotów i jak miałbym się do tego przygotować?
Zawsze mówię, że trzeba być trochę szalonym, aby zajmować się tym zawodowo. Po pierwsze, zacznij od szukania złota dla zabawy, jako hobby. Wypożycz wykrywacz metali i wyjedź z nim na weekend na złotonośne tereny. Jeśli ci się to spodoba, wyjedź z nim na tydzień, w czasie wakacji. Próbuj zarówno jak jest gorąco, jak i zimno. Jeśli ci się to spodoba, kup własny wykrywacz metali. Nie bądź szalony jak ja, gdy z dnia na dzień rzuciłam pracę i zmieniłam całe swoje życie. Mogło to się dla mnie naprawdę źle skończyć. To nie jest praca dla każdego. Jest ogromna różnica między traktowaniem poszukiwania złota jako hobby, a pracą w tym biznesie na pełny etat. Gdy staje się to twoim jedynym źródłem utrzymania, gdy musisz się z tego utrzymać i zapłacić rachunki, zwłaszcza jeśli masz rodzinę, to może być ci bardzo trudno. Nie zawsze chodzi o to, żeby po prostu podnieść złoto z ziemi. To czasem emocjonalnie i psychicznie wyczerpująca praca, ale też ciężka fizycznie. Zawsze radzę osobom, które chciałyby zając się poszukiwaniem złota, by najpierw małymi kroczkami sprawdzili, czy to jest to, co mogą pokochać. Jeśli to pokochasz, to możesz rzucić swoją robotę i zająć się poszukiwaniem złota na pełen etat!

Ile czasu zajęło Ci znalezienie pierwszego złota?
Pierwszy raz znalazłam złoto po około 6-7 tygodniach poszukiwań. Zaczynałam od małych rzeczy. Poznałam wielu ludzi, którzy uczyli mnie różnych technik. Co tydzień próbowałam czegoś innego i po jakimś czasie zaczęłam znajdować więcej złota, na różne sposoby. Minął rok zanim nabrałam pewności siebie, by samemu spróbować znaleźć skały, które według mnie mają w sobie złoto. Minęły cztery lata, a ja wciąż się uczę, ale teraz jestem bardziej pewna siebie.

Jak wygląda typowy dzień w kopalni?
Każdy dzień jest inny i za to kocham tę pracę. Codziennie rano robię rozruch wstępny, czyli sprawdzam wszystkie maszyny i upewniam się, że mają olej napędowy i działają bez zarzutu. A potem zazwyczaj wychodzimy i robimy obróbkę w zakładzie mokrym. W niektóre dni pobieramy próbki. Kopiemy masywne dziury, wskakujemy do nich, a następnie za pomocą narzędzi ręcznych odłamujemy skały i sprawdzamy, czy możemy znaleźć tam jakieś złoto. W inne dni wsiadamy do samochodu i jeździmy do różnych miejsc w poszukiwaniu ziemi, w której możemy zacząć kopać. Zawsze dzieje się coś innego i to uwielbiam.

Wydobywanie złota to świat bardzo zdominowany przez mężczyzn. Czy dostrzegasz dzisiaj jakieś zmiany w tej branży? Czy pracujesz także z kobietami?
Kiedy po raz pierwszy pojawiłam się w kopalni, był to przemysł zdominowany przez mężczyzn. Musiałam tam znaleźć swoje miejsce. Było wielu facetów, którzy byli naprawdę wspierający, ale było też kilku takich, którzy przychodzili na teren mojej kopalni i próbowali przejąć to, co robiłam i mówili mi, żebym na przykład poszła piec ciasto. Walczyłam z tym każdego dnia. I wiem, że to się zdarza wielu kobietom w branży. Teraz, gdy ktoś wchodzi na teren mojej kopalni i jest nieuprzejmy, po prostu proszę go, żeby wyszedł. Nie pozwolę, by ktoś mnie tak traktował. Teraz jestem też dużo silniejsza, umiem się bronić i jestem pewna siebie. Chcę, żeby w tej branży było więcej kobiet i by czuły się tu bezpiecznie i komfortowo.

Czy denerwuje Cię, gdy określenia „poszukiwacz złota” i „gold digger”1 są ze sobą mylone?
Kiedyś się z tego śmiałam. Kiedy po raz pierwszy założyłam konto w mediach społecznościowych, pomyślałam, że umieszczę kilka zdjęć złota i tego, czym się zajmuję. I może będę miała kilku znajomych, którzy będą mnie śledzić i którym się to spodoba. Próbowałam wymyślić nazwę i zastanawiałam się, jakie określenie jest zabawne i związane ze złotem. Więc nazwałam siebie „girl gold digger” i uznałam, że to całkiem zabawne. Jestem jednak dobrą gold diggerką. [śmiech]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn