„Nasz nowy dom 21” w Bartoszycach - co się wydarzyło?
Państwo Jolanta i Jan są rodziną zastępczą dla swojej piętnastoletniej wnuczki Samanty. Dziewczynka wychowywała się u swojej mamy, mieszkała w przeciwległym krańcu Polski, ale na wszystkie wakacje i ferie przyjeżdżała do Dziadków, z którymi łączy ją szczególna więź. Pani Jolancie zależało też, by dziewczyna budowała relację z ojcem, który założył nową rodzinę. Nikt nie wiedział, że Samanta na co dzień przechodzi piekło w domu, w którym mieszka. Nigdy się nie skarżyła. Gdy sprawa wyszła na jaw, Dziadkowie postanowili, że najlepiej dla dziewczynki będzie, jeśli zamieszka u nich. Samanta też tego chciała, a sąd przychylił się do ich wniosku.
Od tego momentu cała rodzina była już spokojna. Niestety warunki ich życia nie były zbyt komfortowe. Znajdujące się w miejscowości Bartoszyce mieszkanie liczyło zaledwie 20m2. Samanta mieszkała w prowizorycznie wydzielonym pokoiku, kuchnia znajdowała się w korytarzu. Dramatycznie brakowało jej miejsca do nauki, rozwoju i wypoczynku. Choć architekt Maciek świetnie sobie radzi z mikroskopijnymi mieszkaniami, tym razem musiał mocno improwizować, aby osiągnąć zamierzony efekt. Ku przerażeniu Wieśka, postanowił szukać dodatkowej przestrzeni poza domem.
Pomimo potężnych trudności związanych z małym metrażem, efekt końcowy prac przeszedł najśmielsze oczekiwania wszystkich!
Sprawdźcie, jak sobie poradzili! W galerii znajdziecie zdjęcia z najnowszego odcinka programu „Nasz nowy dom”.
Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl
