- Wszyscy pytają mnie, co oznacza tytuł ,,AKE"... Zacznę od teorii: słowo ,,AKE" oznacza w języku suahili ,,jego"... Czyli ,,AKE" to jest coś, co jest jego... jest to coś, co czuje w danym momencie... ,,AKE" to utwór o wolności i dążeniu do niej... dlatego wybrałem dla niego tytuł, który nie budzi żadnych wcześniejszych skojarzeń, nie tworzy żadnych ram i ograniczeń. Tytuł, który po prostu JEST... Który oddaje to, co czuliśmy, kiedy go tworzyliśmy... A czuliśmy ciepłe powietrze, wiatr, uśmiech... Wypłynął z naszego serca i z promieni słońca po długiej zimie. Ten pęd do wolności jest obecny wszędzie w ,,AKE", w tekście, w moich swobodnych zaśpiewach, w przestrzennych gitarach, w czystych dźwiękach fortepianu, w lekkich jak piórko bębnach, w skrzypcach, które śpiewają jak poranne ptaki... W teledysku też to wszystko jest mocno wyczuwalne - mówi Igor Herbut.
Zdjęcia do klipu trwały kilkanaście godzin i choć nad realizacją zebrały się czarne chmury, obyło się bez problemów. W dniu kręcenia poziom wody w Wiśle osiągnął stan alarmowy, przez co z godziny na godzinę znikała m.in. plaża, na której kręcono ujęcia. Ostatecznie zdjęcia, a właściwie trwającą do drugiej w nocy imprezę, w którą przemienił się plan teledysku, zakończyła występująca z progów rzeka, która zgasiła ognisko.

Wideo