Poskromienie "złośnicy", rozmowa z Kasią Glinką!!!

Redakcja Telemagazyn
Tylko z nami aktorka, Katarzyna Glinka opowiada o smaku popularności, pracy, życiu prywatnym i początkach kariery…

Kasiu, poznałaś już “słodko - gorzki" smak sławy?
KG: Zdecydowanie więcej w nim miodu niż dziegciu! (śmiech) O ile Warszawa pozwala ludziom “opatrzeć" się z tzw. popularnymi twarzami, o tyle już poza jej granicami, dostaję wyraźne dowody rozpoznawalności i sympatii. Wciąż jednak zaskakuje mnie to, jak bardzo w ostatnim czasie zmienia się moje życie. Serial “Barwy szczęścia", telewizyjny show “Gwiazdy tańczą na lodzie" otwarły mi drzwi do popularności. Ale otwarły mi też oczy i dziś już wiem, że nie powinno dziwić, iż pobyt z przyjaciółmi w sytuacji całkiem prywatnej staje się pretekstem do kilku - nie zawsze prawdziwych - acz chętnie publikowanych przez niektóre gazety, plotek na mój temat.

“Prywatność kontrolowana"?
KG: Niezupełnie. Kasia Glinka nie przestaje być Kasią Glinką tylko dlatego, że człowiek z gazetą siedzący przy stoliku obok może okazać się dziennikarzem śledczym z ukrytym w długopisie mikroskopijnym aparatem fotograficznym! (uśmiech) Zdrowy rozsądek to moja maksyma nr jeden. Nieważne co o mnie piszą. Ważne, że moja rodzina, bliscy, przyjaciele, wreszcie - ja sama - wiemy jaka jest prawda. Bardzo dużo pracuję, mam coraz mniej czasu dla Przemka (mąż Kasi - przyp. red.) Wolnych chwil coraz mniej, więc czystym marnotrawstwem byłoby marnować je na myślenie o tym, na co i tak nie ma się wpływu. Przyjęłam mój zawód z całym dobrodziejstwem inwentarza. Nie komentuję tego, co na mój temat ukazuje się w prasie. Zachowuję dystans. Myślę jednak, że dziennikarze uprawiający praktyki “polowania na aferę" nie mają ze mnie zbyt wielkiego pożytku. Ot, prowadzę zwykły, spokojny żywot u boku męża. Żadnych afer, przekrętów, kochanków… jednym słowem - wieje nudą! (śmiech)

Styl życia

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

To jak wygląda taki “przeciętnie spokojny" dzień Kasi Glinki?
KG: Baaardzo zwyczajnie! Pobudka - 5 rano. 6.00 wyjazd na plan. Około 7.00 - już na planie - charakteryzacja. “Rodzi się" moja bohaterka - Kasia Górka. Staram się na dzień wcześniej przygotować cały tekst, żeby następnego dnia już nie tracić czasu. Pamięć na szczęście mam dobrą; wystarcza, że zapamiętam sens - słowa przychodzą same. Zdjęcia do serialu ("Barwy szczęścia" - przyp. red.) trwają zazwyczaj cały dzień,; jest wprawdzie godzinna przerwa na posiłek, ale dla mnie ten czas jest najczęściej… drzemką. Magazynuję siły. Po zdjęciach jadę do teatru na spektakl, a po powrocie do domu, czyli kolo 22.00 zaczynam uczyć się roli na następny dzień, o ile - oczywiście - w moim grafiku mam kolejnego dnia zdjęcia w serialu. Jeśli jest inaczej - nadchodzący dzień spędzam “przyjemnościowo" - udzielając zaległych wywiadów lub umawiając się na sesję zdjęciową. Takie mam przyjemności! (uśmiech) Czasem jednak uda mi się pójść na “wagary" - kawa z przyjaciółką działa jak tygodniowy pobyt w SPA!

Kiedy znalazłaś się w Warszawie w wieku 19 lat zaczynałaś wszystko od zera. Czego nauczyła Cię ta szkoła życia?
KG: Pokory i dystansu. Szacunku do pracy - swojej i innych. Poczucia satysfakcji, że jestem w tym, a nie innym miejscu. Bo bywało rożnie. Mimo ogromnych chęci, samozaparcia, zdobywanych nagród… aktorstwo to zawód równie piękny, co - nierówny. Miałam w życiu "ciche zawodowe dni" - ten czas trwał… pół roku. Siedziałam w domu i aż mnie od środka "roznosiło"! Wiedziałam, że mam zapał, plany, marzenia, energię - a przede mną - ściana. Najtrudniejsze było to, by w takiej sytuacji nadal wierzyć w siebie, nie pozwolić sobie na zwątpienie. Aż po pół roku moja karta nagle się odwróciła….

I to w Twoje urodziny…
KG: Tak, dwa lata temu otrzymałam propozycję angażu w Teatrze Polskim. Chwilę później zaczęłam współpracować z Teatrem Kwadrat. Nabrałam wiatru w żagle, dostałam możliwość pokazania siebie nie tylko szerszej publiczności, ale i producentom filmowym. W pewnej chwili zaprosiłam pana Tadeusza Lampkę oraz panią Ilonę Łepkowską na przedstawienie "Dulscy z o.o". I tak trafiłam na plan serialu "Barwy szczęścia".

Brzmi bajkowo… a czym jest Kasiu szczęście dla Ciebie?
KG: Będzie krótko i na temat! (śmiech) Doskonała harmonia, czyli spełnienie prywatne i zawodowe.

Czekaj, czekaj, żeby nie było tak idealnie… znasz Ty Kasiu na przykład takie uczucie jak zazdrość?
KG: A znam… (uśmiech) Ale u mnie jeśli zazdrość to od razu konstruktywna. To znaczy, że szczerze cieszą mnie sukcesy i powodzenia innych. Czasem zdarza mi się wyobrazić siebie w sytuacji danego "szczęśliwca". I wiesz, co? Jak taka "wizualizacja" człowieka napędza! Zazdrość powszechnie rozumiana jako "zawiść" jest mi całkiem obca. Smutne, dojmujące, destrukcyjne i niszczące uczucie. Niech trzyma się ode mnie z daleka! (uśmiech)

Masz jakieś zasady, którymi kierujesz się, by w pędzącym świecie “szołbiznesu" zachować zdrowy rozsądek i równowagę?
KG: Rokrocznie progi szkół teatralnych i filmowych opuszczają szeregi zdolnych i pięknych młodych ludzi. Taka jest kolej rzeczy. Zastanawiać się nad tym, kiedy poczuję na plecach oddech konkurencji, graniczyłoby z nonsensem. Tak więc po prostu - nie myślę o tym, robię swoje! Kiedyś nie potrafiłam odmawiać - mam tu na myśli propozycje zawodowe - dziś wiem, że sztuka wyboru jest bardzo trudna, ale naprawdę opłaca się samemu sobie wyznaczyć kryteria tego, do czego się dąży. Grubą kreską oddzielić sprawy ważne i te, które są nie dla nas. Nauczyłam się stanowczości, umiejętności walki o swoje i rozmów z zawodowcami. Już się nie obawiam, że jedno "nie", przekreśli całą moją dotychczasową pracę. Poza tym, zdaję sobie sprawę, że nie mogę całe życie grać dwudziestolatek. Nie tylko nie mogę, ale i nie chcę! Jeśli dojrzewamy w życiu, nabieramy innych kolorów, wytrawnego smaku - warto to pokazać w naszym zawodzie.

Jesteś młoda, śliczna, zdolna. Nie boisz się starości, przemijania?
KG: Z czasem przybywa nam nie tylko zmarszczek ale i wielowymiarowości odczuć, emocji… A dzisiejszym "dwudziestolatkom" szczerze życzę powodzenia. Sama wiem, ile siły trzeba mieć, by przedrzeć się przez zasieki tego czasem "wilczego" świata, który równocześnie jest tajemniczym ogrodem i sezamem pełnym skarbów, tylko… trzeba tam dojść. Pamiętam, że i u mnie były momenty zwątpienia. Powtarzające się pytanie: "Może powinnam zacząć robić coś zupełnie innego?" Ale szłam do teatru, siadałam na widowni i… czułam, że to moje miejsce. Jedyne takie na ziemi. Poza tym, w ramach mojej pracy mam i inne możliwości: choćby pisanie scenariuszy… od dawna chodzi mi po głowie parę pomysłów. Myślę, że powoli do tego dojrzewam. Wszystko jeszcze przede mną.

To teraz poproszę o wszystko to, co u Kasi Glinki jest wyznacznikiem "charakterku"… Tylko szczerze…
KG: Tylko szczerze! (śmiech) Noszę w sobie pewną "dwoistość". Z jednej strony chodzę z głową w chmurach, z drugiej - twardo stąpam po ziemi. Miewam chandry, bywam uparciuchem, mam twardy i niepokorny charakter, nie daję sobie w kaszę dmuchać. Gdy ktoś naciśnie mi na odcisk, nie płaczę po kątach - reaguję natychmiast. Szybko "wybucham", wyjaśniam sprawę i uważam problem za załatwiony. To, czego nie toleruję, to załatwianie spraw mnie dotyczących poza mną i bez mojego udziału. No i jeszcze to, że pięć lat temu słowo "kompromis" było mi prawie całkiem obce… W tym miejscu pozdrawiam Przemka, mojego męża, to on poskromił złośnicę…. Teraz, dzięki niemu, moja prawda nie zawsze musi być "mojsza" ! (śmiech)

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
krys
Wspaniała, bardzo mądra, skromna, naturalna, szczera i do tego PIĘKNA!, czy trzeba więcej. Pani Kasiu, jest Pani the best!!!! Pozdrawiam i powodzenia życzę w życiu osobistym i zawodowym.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Marieta Żukowska debiutuje z mężem na salonach! Jej ukochany to nie byle kto

Marieta Żukowska debiutuje z mężem na salonach! Jej ukochany to nie byle kto

Marta Nawrocka też jest fanką tatuaży. Jak wypada na tle wytatuowanego męża?

Marta Nawrocka też jest fanką tatuaży. Jak wypada na tle wytatuowanego męża?

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn