Legendarny reżyser wraca do Afryki – ostatnim razem był tu, realizując pamiętną fabułę „Raj: miłość” o seksturystyce starszych białych kobiet. Tym razem portretuje myśliwych z Europy, zażywających „uroków” mordowania zwierząt w rezerwacie.
Seidl portretuje tych myśliwych-turystów w swoim stylu – bezlitośnie, ironicznie i ze swoistym dystansem. Widzimy śmierć i cierpienie zwierząt. Bohaterowie „Safari” strzelają, płaczą z ekscytacji, pozują do zdjęć z upolowaną zwierzyną. Ale widzimy ich także podczas bardziej codziennych wakacyjnych aktywności – jak we fragmencie, w którym, odpoczywając na leżakach, wychwalają walory upolowanego mięsa. - Polędwica antylop eland to sen do kwadratu – mówi jeden z turystów-myśliwych.
Nie chciałem pokazywać pięknych i bogatych, szejków, oligarchów albo członków jakiejś rodziny królewskiej i ich wystawnych polowań na wielką zwierzynę. Zająłem się tym, co bardziej powszechne. Dziś na polowanie w Afryce stać przeciętnego człowieka – mówi legendarny reżyser.
Jak powstał pomysł na film? - Fakt, że oba te tematy połączyłem w filmie o „wakacjach na polowaniu” ma swoje źródło w spotkaniu ze starszą parą z filmu „W piwnicy”. Wcześniej często zdarzało mi się, że pomysł na następny projekt klarował się w momencie tworzenia najnowszego filmu. Na przykład koncept „Miłośnika biustów” narodził się podczas zdjęć do filmu „Obrazy na wystawie” (1995). Podobnie punktem wyjścia do filmu „Raj: wiara” (2014) było „Jezu, Ty wiesz” (2003) – zaznacza legendarny twórca.
"SAFARI" W KINACH OD 8 WRZEŚNIA
