"Sanatorium miłości 4". Monika Zajączkowska opowiada o swojej relacji z Andrzejem. Wszyscy byli w szoku, gdy Piotr oświadczył się Annie? [WYWIAD]

Krzysztof Połaski
Monika Zajączkowska to jedna z bohaterek programu "Sanatorium miłości 4". Pełna klasy seniorka szybko zdobyła sympatię widzów, którzy docenili ją za autentyczność i bycie sobą. Monika ze Szczecina w programie zainteresowana była Andrzejem Sikorskim, jednak nie zakończyli show w charakterze pary. Jak teraz rozwija się ich relacja? O tym, a także o wielu innych tajemnicach "Sanatorium miłości" opowiedziała nam w wywiadzie!fot. Krzysztof Połaski / Polska Press | fot. Telus/AKPA
Monika Zajączkowska to jedna z bohaterek programu "Sanatorium miłości 4". Pełna klasy seniorka szybko zdobyła sympatię widzów, którzy docenili ją za autentyczność i bycie sobą. Monika ze Szczecina w programie zainteresowana była Andrzejem Sikorskim, jednak nie zakończyli show w charakterze pary. Jak teraz rozwija się ich relacja? O tym, a także o wielu innych tajemnicach "Sanatorium miłości" opowiedziała nam w wywiadzie!fot. Krzysztof Połaski / Polska Press | fot. Telus/AKPA
Monika Zajączkowska to jedna z bohaterek programu "Sanatorium miłości 4". Pełna klasy seniorka szybko zdobyła sympatię widzów, którzy docenili ją za autentyczność i bycie sobą. Monika ze Szczecina w programie zainteresowana była Andrzejem Sikorskim, jednak nie zakończyli show w charakterze pary. Jak teraz rozwija się ich relacja? O tym, a także o wielu innych tajemnicach "Sanatorium miłości" opowiedziała nam w wywiadzie!

Monika Zajączkowska z "Sanatorium miłości 4" opowiada o swojej relacji z Andrzejem. Wszyscy byli w szoku, gdy Piotr oświadczył się Annie?

"Sanatorium miłości 4"

Monika Zajączkowska to jedna z najbardziej lubianych uczestniczek "Sanatorium miłości 4". Pełna klasy i wdzięku seniorka sprawia, że nie sposób jej nie lubić. Zresztą, klasa przejawia się także w jej stylu życia, wystarczy popatrzeć na to, jak mieszka Monika ze Szczecina.

Monika Zajączkowska ma 65 lat i pochodzi ze Szczecina. Chociaż sama siebie nazywa ekstrawertyczką, jest w niej pewien rodzaj rezerwy. Ma w sobie dużo inicjatywy i potrafi być duszą towarzystwa, ale charakteryzuje ją też spokój i łagodność. Z wykształcenia jest pedagogiem pracy socjalnej. Pracowała jako animatorka kultury: organizowała różne imprezy, pisała scenariusze, prowadziła festyny.

Monika ma wiele zainteresowań, którym poświęca uwagę w zależności od nastroju. Pisze książki, maluje, szyje, projektuje. Uwielbia taniec i teatr. Pierwsza jej książka była swego rodzaju terapią po nieszczęśliwym małżeństwie. Teraz pracuje nad drugą, a trzecią napisze, jeśli w „Sanatorium miłości” zdarzy się coś wyjątkowego, na co czeka od wielu lat.

Niedawno mieliśmy okazję spotkać się z Moniką Zajączkowska, która redakcji Telemagazyn.pl opowiedziała o kulisach "Sanatorium miłości 4"! Sprawdźcie naszą rozmowę.

MONIKA ZAJĄCZKOWSKA - WYWIAD

Spotykamy się po emisji "Sanatorium miłości 4", jednak nagrania do programu odbyły się wiele miesięcy temu. Jak emocje po emisji, gdy się państwo zetknęli z telewizyjnym obrazem swojego pobytu w sanatorium?

Monika Zajączkowska: Fajne pytanie, ponieważ faktycznie po emisji tych dziesięciu odcinków, zobaczyliśmy troszeczkę inaczej to wszystko niż widzieliśmy to w sanatorium. Raz, że nie wszystko się zmieściło, bo zwyczajnie było to nie możliwe. Materiałów i ciekawych sytuacji było tak wiele, że nie sposób było to wszystko zmieścić w telewizji. Wiele naszych aktywności niestety wypadło. Ciekawe jest to, że mogliśmy zaobserwować okiem kamery, jak przedstawiały się relacje między uczestnikami. I dostrzegliśmy niesamowite sympatie między niektórymi parami, dostrzegliśmy siebie w różnych sytuacjach, często zabawnych i zaskakujących. To bardzo ciekawe doświadczenie.

Jak Pani ocenia to, jak was dobrano do tego programu? Chyba jeszcze żadna wcześniejsza edycja "Sanatorium miłości" nie składała się z tak silnych, wyrazistych, ale jednocześnie różnych osobowości. To się dobrze dopełniało na ekranie.

Myślę, że nasza grupa składała się z ludzi wyjątkowo młodych duchem. Byliśmy otwarci na różne aktywności, nie baliśmy się wyzwań, a jeżeli nawet z czymś pierwszy raz zetknęliśmy się w życiu, to śmiało wchodziliśmy w te wyzwania. Ja byłam zaskoczona grupą. Mówiłam to w pierwszych wywiadach, że grupa mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Mogliśmy liczyć na wzajemne wsparcie. Jeszcze muszę powiedzieć coś, czego nie mówiłam nigdzie wcześniej; dla mnie wartością dodaną w tym projekcie były wspólne posiłki. Siadaliśmy sobie wspólnie przy śniadanku, Romelito żartował, opowiadał jakieś niesamowite, zmyślone historie, w których nas umieszczał. Myśmy się śmiali do rozpuku, spożywaliśmy sobie to śniadanko, ptaszki śpiewały, no pięknie po prostu! Tego się nie da opisać. Każdemu życzę, aby odważył się i zgłosił do programu, dlatego, że takiej przygody i tak skumulowanych aktywności, wsparcia grupy rówieśniczej, nie ma i nie będzie nigdzie indziej. To jest jedyna taka możliwość i okazja, aby z takiego projektu skorzystać. Także ja zachęcam.

Poza tym jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz; myśmy się spotkali w 12 osób, które zawsze szklankę widzą do połowy pełną, a nie pustą. To byli optymiści i ekstrawertycy, którzy doskonale się dogadywali. Nawet, jeżeli były jakieś problemy bądź sytuacje konfliktowe, to szybko je rozwiązywaliśmy i przechodziliśmy nad tym do porządku dziennego. Te 30 dni upłynęło nam naprawdę super. Bardzo miło wspominam czas z moją współlokatorką, Zosią, z którą - że tak powiem - wiodłyśmy życie zakonne, ale w takim zadowoleniu i błogości, bo miałyśmy podobne spojrzenie na życie. Fantastyczna dziewczyna. Uważam, że perfekcyjnie dobrano uczestników "Sanatorium miłości 4".

Co było najtrudniejsze podczas realizacji "Sanatorium miłości 4"? Co Panią zaskoczyło?

Dla mnie najtrudniejszy był zjazd z mostu. ​Chociaż park linowy również. ​To było ciężkie, ale tu mnie wsparła Marta Manowska. Wiele mi uzmysłowiła. Ja nagle pomyślałam sobie: Boże, co ja robię! Byłam wcześniej taka hej do przodu, patrzyłam jak inni zjeżdżają i myślałam, że to żaden problem, też zjadę. Ale jak zawisłam na tej cienkiej lince i wystawiłam nogi poza krawędź mostu, to mnie jednak strach obleciał. Odkrywczo stwierdziłam, że przecież pode mną niczego nie ma! Nie ma podłogi (śmiech). Zaczęłam coś bredzić i wtedy Marta mówi: tu jest lina, która cię trzyma i po której zjedziesz. I te jej słowa dały mi siłę, że się odważyłam, ale był moment, w którym już myślałam: nie, idźcie sobie wszyscy na kolację, a ja się zastanowię co dalej (śmiech).

Jak wyglądały kulisy programu i jego realizacja. Kamery były z państwem przez 24 godziny na dobę? Dużo było sytuacji, których nie pokazano w telewizji?

Mieliśmy w parku taniec grupowy. Prowadziła to Jadzia Szwebs-Kostkiewicz z poprzedniej edycji "Sanatorium miłości", będąca przecież Królową Turnusu. Było to świetne, ale niestety nie zmieściło się w programie. Byłyśmy też z dziewczynami na paznokciach, gdzie plotkowałyśmy o mężczyznach z "Sanatorium miłości". Fajnie było, jednak tego też nie pokazano (śmiech).

Na plan przyjechała też Halinka Jaksa z Pabianic, przemiła dziewczyna! Zrobiliśmy sobie z nią kilka fotek, ale na więcej niestety nie było czasu. Myśmy mieli przeróżnymi aktywnościami nafaszerowane dni niesamowicie, myśmy w ogóle nie wiedzieli, co za chwilę będzie. Mówiono nam tylko: ubierzcie się na sportowo albo ubierzcie się elegancko i nie wiedzieliśmy, co nas czeka. Karaoke - podczas emisji pokazano tylko okruchy tego karaoke, bo myśmy się tam naśpiewali tam tak, że aż brakuje słów, aby to opisać.

Co Pani wyjątkowego dał program "Sanatorium miłości 4"?

Program był ​wyjątkowym przeżyciem. Teraz staramy się korzystać z tego, co program nam dał i pielęgnujemy przyjaźń między uczestnikami "Sanatorium miłości 4". Kontaktujemy się. Mamy specjalną grupę w sieci, gdzie wymieniamy się informacjami, dzwonimy do siebie, składamy sobie życzenia z różnych okazji. Także przyjaźń trwa, a ja i Andrzej jesteśmy tego przykładem. Lubimy się bardzo. Pozdrawiamy Romka, pozdrawiamy Berlinkę, pozdrawiamy wszystkich pozostałych: Natalkę, Marka, Kudłatego. Fajny był ten wspólny czas!

Widzowie często snują teorie spiskowe wokół programu. Zawsze pojawiają się głosy, że w programie mamy do czynienia z ustawką. Jaka jest prawda?

Nie było żadnego ustawiania, niczego takiego. Nie było żadnego wyreżyserowanego czy ustawionego na potrzeby telewizji związku. Nie ma czegoś takiego. Wszyscy ludzie z produkcji nas bardzo wspierali. To młodzi ludzie, którzy byli nam niesamowicie przyjaźni i oni tylko byli obserwatorami tego, co się działo w sanatorium. Ich kamery rejestrowały nas. My na drugi dzień zapomnieliśmy o tym, że jesteśmy filmowani, dlatego byliśmy naturalni. Byliśmy sobą. W "Sanatorium miłości" nie było żadnego ustawiania, że teraz zrobimy związek tej z tym - czegoś takiego absolutnie nie ma. Dobrym przykładem tutaj jest Piotr, który na początku zafascynował się Natalią, a później w jakiś sposób zauważył Anię. To była jego osobista decyzja, nikt na niego nie wpływał i to, jak to wszystko się toczyło, to była decyzja tych osób, które były w ten związek - obojętnie o jakim związku mówimy - zaangażowane. Na pewno nie ma tutaj żadnej ingerencji produkcji. Komentarze, że to ustawka, są niezgodne z prawd​ą.​

Zaręczyny Piotra i Ani w finale programu były mocnym zaskoczeniem?

​Tak. ​Byliśmy wszyscy zaskoczeni decyzją Piotra, ale ja rozumiem, że to jest jakieś uczucie. Są emocje. Są wysokie uczucia i taka była decyzja Piotrka. To są dorośli ludzie, mają prawo do swoich wyborów. Co będzie dalej, to też jest ich wybór. Także my sympatyzowaliśmy, kibicowaliśmy im i to jest fajne właśnie, żeby dawać wolność.

"Sanatorium miłości" cieszyło się ogromną popularnością, więc z pewnością wielu fanów do państwa pisało. Ale też zapewne pojawiło się trochę hejtu. Były takie przypadki?

Ludzie często wyciągają opinię o osobie po pierwszym czy drugim odcinku. Za szybko, bo tak naprawdę nic o tych osobach nie wiedzą. Próbują ułożyć sobie obraz tych osób po krótkich wejściach w odcinkach i ich wyciągniętych z kontekstu wypowiedziach. Po bliższym poznaniu natomiast może się okazać, ta osoba jest zupełnie inna. Dobrym przykładem tutaj Berlinka, na którą spadła ogromna krytyka po pierwszym odcinku, gdy była nazywana prokuratorem. A później okazało się, że to cudowna kobieta! Ja sama spotkałam się z osobami, które później przyznawały mi rację, bo ja od początku broniłam Berlinki i mówiłam, że to jest bardzo fajna dziewczyna. Dlatego przestrzegam przed popędliwością w opiniach. Lepiej się wstrzymać i być krok do tyłu, niż posądzać kogoś o zachowania, które są mu dalekie. Opiniowanie na podstawie krótkich fragmentów i wycinków sytuacji jest krzywdzące.

Piszą do Pani fanki bądź fani? Jak to wygląda?

Oczywiście, piszą. Jest bardzo miło i sympatycznie. Nie sposób na wszystko odpisać! Proszę mi wybaczyć, że ja nie przyjmuję do znajomych w mediach społecznościowych, ale chyba bym musiała siedzieć i ciągle odpowiadać na te wszystkie komplementy (śmiech). Naprawdę, jestem bardzo wdzięczna za miłe słowa oraz wszelkie komentarze. Za to, że ludzie tak żyją tym programem! Muszę powiedzieć, że to jest projekt wyjątkowy na skalę europejską, ponieważ pochyla się nad osobami 60+ w chwili, gdy w telewizji panuje kult młodości. Zawsze się skpia uwagę na młodych ludziach, a my dostaliśmy w prezencie projekt, w którym osoby 60+ grają pierwsze skrzypce. Przecież my jeszcze wczoraj mieliśmy po 16 lat, dzisiaj mamy ponad 60, ale mamy taki sam apetyt na życie. Jesteśmy osobami kreatywnymi, mamy swoje pasje, które często są uśpione, ale właśnie ten program nas ożywia i dodaje nam skrzydeł.

Jak zmieniło się Pani życie po "Sanatorium miłości 4"?

Utrzymujemy kontakty w grupie. Jesteśmy rozpoznawalni w dzielnicy, w mieście czy w galerii handlowej. Ja na przykład kupowałam ostatnio grilla i widzę rozłożone ramiona i ktoś krzyczy "pani Monika, pani Monika!". Widzę kobietę pierwszy raz, a ona mnie misiem ściska i woła męża (śmiech). Takie sytuacje są niesamowicie sympatyczne, a mamy ich mnóstwo. Zawsze są pozytywne i wspierające. Teraz mam wielu przyjaciół, także jest super! Ten program daje większą wiarę w siebie i buduje poczucie wartości. Zachęcam, żeby zgłaszać się do "Sanatorium miłości"!

Rozmawiał Krzysztof Połaski

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Neony Shownewsa.pl 2024 - wideoklip

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 27

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

A
Andrzej
Monikę interesuje tylko lans i jej dochód z książki.Poza tym wie z kim ma doczynienia.A Wszyskie robią pod sobą krecią robotę.
Ż
Życzliwy
Moniko najgorsze są pseudo koleżanki z sm, uważaj bo jedna gra na dwie strony żeby szczuć ciebie donosi a zarazem Tobie lajkuje. Zazdrosc ich nie ma granic .
M
Mati
Nie macie już kogo promować? Wstyd i żenada. Gdyby moja babcia poszła do tego burdelu to by cała rodzina się jej wyrzekła. Starcy udający nastolatków. Fujjjj! Droga Pani Moniko nie pomoże puder róż, gdy jest się starą już i dupa cmentarzem śmierdzi. İ tak każdy normalny facet jak będzie miał do wyboru młodą dziewczynę i babcię to wybierze tą młodszą. Dlatego ten program robi wodę z mózgu starszym paniom wmawiając im, że ktoś je zechce. A potem takie emerytki siedzą na Facebooku i innych portalach randkowych gdzie przekazują oszczędności swojego życia oszustom matrymonialnym.
A
Andrzej
Moniko koleżanki z zazdrości cię krytykują non stop a najbardziej te co sprzątają Niemcom .Swoimi sukcesami ich wykonczysz .Wiesniary są najgorsze.
B
Boho
Moniko już Andrzej nie jest kaleką,nie za gruby już nie jesteś [wulgaryzm]ą dla niej,wygryzlas nawet lepszą od siebie Berlinkę, jesteś bajczara i intrygantka.
M
Marta z Doisburg
Nianie niemieckich dziadków to same plotkary w detalach wiadomo którą na co stać już publicznie co wyprawiają w Niemczech.Same siebie obrabiają.
M
Marek
Produkcja piwinna zastanowić się kogo dobiera. Przez takie osoby przestaniemy ogladac bo robi się burel. Sklucona grupa woda sodowa uderzyła wielkie gwiazdy przez małe g. Pani Manowska twierdziła ze to najintdlegentniejsza grupa. Jak można była tak powiedzieć a inni uczestnicy kim byli.Jak mogli się poczuć.
E
Ewa
Witam was dziewczyny w gronie opiekunek w Niemczech,gdzie w jakim mieście jesteście może się spotkamy.Moja podopieczna jest leżąca w Hamburgu jestem.Jest ciężko w te upały.Dajcie znać.
G
Gerard Sz
Moniko sanatorium miłości w waszym wykonaniu to wielka żenada i kompromitacja starszych pań i jak się okazuje to edycja nianiek niemieckich starców,To wy ,berlinka i Natalia podcieracie Niemcom du pska,wstyd.Potwierdzacie na każdym kroku,że nie umiało się żyć. !Wywnętrzniac swoje historie z życia, opluwanie swoich najbliższych Matkę, siostrę, mężów przed kamerami, płakać nad swoim życiem razem z prowadzącą która robi szoł i pośmiewisko z was.Kobiecie takiej jak Ty to towarzystwo nie przystoi ,zeszlaś za nisko.W moich oczach straciłaś wszystko a towarzystwo z paniami z portali randkowych to żadna satysfakcja.Znalezc faceta narcyza z sześciu kiepskich to żaden zaszczyt.
W
Wojtek
Kto ich wybral Manowska jakie są kryteria nasze panie 60 plus nie mają przebicia wybierają takie oblatane ze swiata teraz pewnie bandą same ukrainki i tak się szanuje swój kraj Zachlysniwcie Amerykanka kolejny raz twraz Barlinka po co to fałszywe babsko wzięli Monika też opiekunka niemiecka Natali a kocha facetów i ich kasę Zosia zabobony lubi Ania naiwna glupia na kiwniecie palcem leci na każdego szuka Bóg wie czego najbardziej prosta wyszła na tych zareczynach osmiwszyla się przede wszystkim przed sobą Mati ok la zabrała 4 litery wykorzystała nasz system sanatoryjny ale zachwyt a my pracujemy doprowadzamy składki i dla nas są sanatoria 5 kategorii tak nas szanują we własnym kraju wstyd i jeszcze z nas drwia i oszukują niech Kurski to ogląda.
R
Roman
Same opiekunki niemieckich emerytów,wstyd.Kto ich wybrał?
R
Renia
Komentarze w Telemagazynie w większości piszą same uczestniczki sanatorium miłości,tak się nie lubią.Sa dwa obozy niby elegancka Monika niania niemieckich emerytów, specjalista od wysyłania strimow i mieszania bajkami i druga grupa to ta co ma rozum 17 latki,kocha pieniądze u facetów i siebie a swoją rodzinę zeszmaciła w tym programie jak nikt inny też Niemiecka nianiai służąca . Anna prostacka ale uczciwa dała się ośmieszać,żyje wyjazdem do Mariolki.Najbardziej żal Berlinki bo była służąca, za dużo widziała,nikt jej nie chcial z mężczyzn więc się nie liczy bo ma wg nich wszystko be.Musi im schlebiać nie ma innego wyjścia.Krolowa Zofia zdystansowana i bardzo dobrze.
R
Ryszard
Stare babska podrobione,nie do życia.Nikt ich tak naprawdę nie chciał w swoim środowisku więc zrobiły łapankę w sanatorium miłości.Natalia znananod wielu,wielu lat z portali randkowych bardzo zła kobieta co potwierdza się w opinii mężów,Monika zupełnie nie do życia" pisarka",Berlinki to nikt nie chce bo w starych butach wiecznie chodzi ,Ania dobra ale naiwna.Kogo pokazujecie, ostatni sort starych panienek do wzięcia.Monika ich dobrze podsumowała a udają że nic się nie stało.Falszywe okropne baby same siebie obrabiają do szpiku kości.Dalej podcierajcie Niemcom dupska i sprzatajcie ich progi,to film o polskich służących be Niemczech to są damy do wzięcia.
G
Gosc
Jestem w szoku, ze nue wybral tej suoer Marioli z Berluna, ta ksiezna irytowala mbie kompleksy zadan w ktorych nie wygladalaby korzystnie nie wykinywala jej jednej nie lubie, reszta suoer
E
Elka
Piotr wcale się nie zafascynował Anią tylko chciał zatuszować kosza od Natalii i postanowił pokazać wielką miłość w programie. Stąd te żałosne zaręczyny.
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn