Cezary z "Sanatorium miłości" nie żyje. Uczestnik programu zmarł w szpitalu, gdzie przebywał z powodu zapalenia płuc. Poinformowano o tym za pośrednictwem oficjalnego konta programu na Facebooku:
Z niewypowiedzianym żalem chcielibyśmy poinformować o odejściu od nas, w wyniku nagłej choroby, Cezarego Mocka, jednego z dwunastu uczestników programu „Sanatorium Miłości”. Cezary na każdym kroku udowadniał, jak był wyjątkowym i niepowtarzalnym człowiekiem. Szczerym, bezpośrednim, niezwykle ujmującym. To ktoś, kogo trudno było nie obdarzyć sympatią od pierwszej chwili, pierwszego spotkania. Cezary potrafił oczarować nie tylko swoich partnerów z programu, ale też jego ekipę oraz wszystkich tych, którzy mieli przyjemność i zaszczyt się z nim spotkać. Dzisiaj ból i smutek towarzyszy nam wszystkim. Odszedł ktoś, kto na długo pozostanie w naszej pamięci i naszych sercach. Dobranoc Cezary…
Śmierć Cezarego skomentowała też prowadząca "Sanatorium miłości", Marta Manowska: "Byłeś jednym z najcudowniejszych ludzi jakich w życiu poznałam" - napisała na Instagramie.
Cezary "Sanatorium miłości"
Cezary Mocek miał 66 lat, mieszkał w Łodzi. Był niepoprawnym romantykiem, który szuka wielkiej miłości. Uwielbiał muzykę i taniec. Ukończył nawet dwa stopnie w szkole tańca towarzyskiego. Przez ponad 40 lat kolekcjonował kasety i płyty, a w jego duszy grały takie tuzy rocka, jak Deep Purple, Rolling Stones czy The Beatles. Mimo to jego ulubioną piosenką był utwór "Love Me Tender" Elvisa Presleya.
Cezary był osobą bardzo lubianą w grupie. Miał swoje powiedzonka na każdą okazję, mówił wprost i nie owijał niczego w bawełnę. Źle znosił samotność. To w towarzystwie odżywał, inicjował wspólne śpiewanie, potrafił rozkręcić niezłą imprezę. Przy okazji lubił szybką jazdę samochodem oraz wycieczki rowerowe.
