Wszystko zaczęło się od kąśliwych uwag Tomasza Kina na temat Violetty Kołakowskiej, z którą Tomasz Karolak ma dwójkę dzici. "_Jeśli to prawda, to mu je_ne ze sie gnoj nie pozbiera*" - zapewniał aktor.
CZYTAJ TAKŻE:
TOMASZ KAROLAK GROZI PROWADZĄCEMU "MAGIEL TOWARZYSKI"
Kin niespecjalnie przestraszył się tymi deklaracjami.
- Po serii gróźb o paleniu mieszkania i truciu zwierząt, formułowanych pod adresem Karoliny Korwin-Piotrowskiej przez celebrytów i ich oddanych fanów, pijanych autentyczną nienawiścią, przyszedł czas na mnie. W nieco bardziej wysmakowany sposób dowiedziałem się, kim nigdy nie będę, i co może mi się stać. Dziękuję Tomkowi za tę wiedzę i zapraszam serdecznie do oglądania programu, tak by sam, bez suflerów, mógł przekonać się co w nim mówię i jak nasz żartobliwy ton staje się tworzywem dla hejterów - powiedział Tomasz Kin "Faktowi"

Wideo