Marta Turska dała się poznać widzom za sprawą 1. edycji programu "Top Model". W show wzięła udział jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Szulawiak. Kobieta wyznała przed kamerami, że aby utrzymać rodzinę, pracowała w klubie go-go, co dziesięć lat temu wywołało spore kontrowersje. Marta Turska odpadła w 8. odcinku show. Później można było ją oglądać w programie "Seks - kup teraz", który prowadziła na antenie TLC. Kobieta próbowała też zrobić karierę w polityce - w 2011 roku startowała do parlamentu z listy SLD, a po czasie kandydowała w wyborach samorządowych w Warszawie. Obecnie Marta Turska spełnia się jako mama czwórki dzieci. Jest też radną Wawra i przewodniczy Komisji Kultury i Sportu.
Uczestniczka "Top Model" aktywnie udziela się w mediach społecznościowych. Jej profil na Instagramie obserwuje ponad 9 tys. osób. Kobieta opowiada m.in. o świadomym rodzicielstwie. Jeden z jej ostatnich filmików wywołał w sieci sporo poruszenia.
Marta Turska straciła synka tuż po porodzie. Przekazała jego ciało na cele medyczne
Marta Turska w jednym ze swoich ostatnich materiałów wyznała, że jej syn, Julek, urodził się w szóstym miesiącu ciąży. Niestety, chłopiec zmarł tuż po porodzie. Kobieta zdecydowała, że przekaże jego ciało na cele naukowe. Dopiero po dziesięciu latach znalazła w sobie siłę, aby pożegnać się z synkiem i urządzić mu symboliczny pogrzeb.
- Jestem mamą piątki. Czwórka moich dzieci żyje sobie na ziemi i celebruje życie. Drugi mój syn podczas zbyt wczesnego porodu urodził się i zmarł. To było dziesięć lat temu. Odcięłam się od tej traumy, bardzo głęboko zakopałam ten ból, było mi bardzo trudno z tą świadomością, że na początku 6. miesiąca urodziłam synka. Stanęłam w szpitalu przed wyborem, czy zabrać to ciałko i je pochować, zrobić pogrzeb, czy zostawić w szpitalu. Nie byłam gotowa na to, żeby zrobić ceremonię pogrzebową, nie byłam gotowa w ogóle na pożegnanie, dlatego zostawiłam ciałko w szpitalu do badań, żeby studenci mogli doświadczać i uczyć się na tym małym cudownym ciałku. Dopiero po dziesięciu latach poczułam gotowość do pożegnania i gotowość, żeby mówić o tym. Po dziesięciu latach od śmierci drugiego synka zrobiłam mu ceremonialny pogrzeb nad jeziorem, zrobiłam kwiecista mandalę i pożegnałam się z tą cudowną duszą, która przyszła tu na chwilę, pokazać się i odeszła - wyznała.
Pod postem posypały się słowa wsparcia dla Marty Turskiej.
- Utulam mocno, jesteś mega dzielna i odważna,
- Brawo kochana. Najdzielniejsza i najtwardsza. Wspaniała mama,
- Kochana, mądra i piękna duszo, przytulam mocno. Współczuję straty, podziwiam za siłę,
- _Mam ciarki na całym ciele. Jesteś bardzo odważn_a,
- Mamy podobną historię. Ściskam mocno. Wtedy taki wybór był najbardziej odpowiedni - możemy przeczytać w komentarzach.
