Pierwsza polska telenowela
"W labiryncie" - pierwsza polska telenowela, która gromadziła przed telewizorami tłumy – w szczytowym okresie oglądalność sięgała 16 milionów widzów. Polska kochała się w labiryntowych przystojniakach – Janie Jankowskim i Dariuszu Kordku oraz podziwiała grę asów polskiego aktorstwa – Wiesława Drzewicza, Marka Kondrata, Leona Niemczyka, Mieczysława Voita. O życiowych wyborach bohaterów rozmawiały biura i podwórka. Odcinki powstawały na gorąco, co tydzień, w naturalnych wnętrzach i plenerach, dzięki czemu dokumentowały to, co działo się dookoła. A czasy były ciekawe – telenowela pojawiła się u schyłku PRL-u (grudzień 1988), towarzyszyła nam w czasach pierwszych przemian, by rozstać się z widzami w 1991 roku.
Osią opowieści są losy Ewy Glinickiej, która po śmierci narzeczonego rozpoczyna pracę w Instytucie Farmakodynamiki. Włącza się tam w prace nad nowym lekiem, adoloranem oraz w rozbudowane życie osobiste załogi instytutu.
Twórcy "W labiryncie"
Reżyserem "W labiryncie" był Paweł Karpiński, który później stworzył "Klan". Pierwszy odcinek "W labiryncie" został wyemitowany w TVP2 (ówczesne TP2) 30 grudnia, co obecnie byłoby nietypową datą na premierę - start większości produkcji jest zbieżny ze startem wiosennej lub jesiennej ramówki. Reżyser w rozmowie z TVP Info wyjaśnił, że nie był to chwyt marketingowy:
Nie było w tym żadnego marketingowego chwytu. Przed tą datą mieliśmy przygotowane trzy odcinki, które zostały kolaudowane, a telewizja podjęła decyzję, że czas rozpocząć emisję.
Bohaterowie "W labiryncie"
Losy bohaterów były rozpisane na dwa, trzy odcinki wprzód, więc aktorzy musieli liczyć się z ryzykiem, że ich postacie mogą później już nie pojawić się w serialu.
Twórcy telenoweli wspominają, że nie każdy chciał grać w operze mydlanej. Marta Klubowicz, która w serialu wcielała się w Dorotę Wanat powiedziała serwisowi TVP.info:
Pamiętam, że decyzja zagrania w tym serialu nie była wcale taka całkiem oczywista. Teraz trudno to zrozumieć, bo są czasy wszechobecnej komercji, ale wtedy aktorzy uczestniczyli w tak zwanej „sztuce wyższej” i wierzyli w swoje posłannictwo – graliśmy w teatrach, filmach kinowych i telewizyjnych. A tu nagle opera mydlana…
Pomimo niechęci aktorów do produkcji, to twórcom "W labiryncie" udało się namówić do udziału kilka wielkich nazwisk, m.in.: Wiesława Drzewicza, Barbarę Horawiankę, Małgorzatę Lorentowicz, Mieczysława Voita, czy Leona Niemczyka.
Inni natomiast swoją karierę aktorską rozpoczęli właśnie w tym serialu. Dariusz Kordek na casting trafił przypadkiem - towarzyszył swojej ówczesnej dziewczynie. W pierwszej polskiej telenoweli zadebiutowała także Jowita Budnik (wtedy jeszcze Miondlikowska), którą później mogliśmy oglądać w takich filmach jak „Papusza”, czy „Plac Zbawiciela”.
Jak patrzymy na to dzisiaj? Cóż, może i akcja toczy się wolno, może w scenografii unosi się duch PRL-u, ale po pierwsze: „Labiryntowi” należy się szacunek dla pionierów, a po drugie – ten serial jest jak wyprawa w przeszłość. Bo gdzie jeszcze zobaczymy fryzury na Limahla i na aniołka, tureckie swetry i marmurkowe dżinsy, ptasie mleczko spod lady i szare polskie meblościanki?
