Andrzej Sikorski dał się poznać szerszej publiczności jako dusza towarzystwa i człowiek, który rozkręci każdą imprezę. Tymczasem sam o sobie mówi, że jest nieśmiały, brakuje mu elokwencji i daleko mu do Brada Pitta. Opowiedział nam o przygotowaniach do programu oraz dlaczego stanowią z Ulą tak dobraną parę. Wspomniał też słowa Leo Beenhakkera, które zapadły mu w pamięć.
W najbliższą sobotę po raz pierwszy poprowadzisz „Drugie śniadanie” w TVP Info. Spodziewałeś się, że kiedyś będziesz gospodarzem programu telewizyjnego?
To było zaskoczenie, ale bardzo miłe, bo to zawsze jest fajne, że gdzieś człowieka doceniają. Nie spodziewałem się tego. Po prostu zadzwoniono do mnie z telewizji i przedstawiono taki plan. Miały być cztery osoby z różnych edycji „Sanatorium miłości” i między innymi ja. Oczywiście jest też lekki stres, bo ja nie jestem specjalnie elokwentny, daleko mi do Pawła Pochwały, który na szczęście będzie gospodarzem programu razem z Kasią Bosacką. Znam go i zazdroszczę błyskotliwości. To jest człowiek, który nie pęka na robocie (śmiech). Mam nadzieję, że będziemy tworzyć fajny miks.
Widzom TVP dałeś się już poznać jako osoba z potencjałem telewizyjnym. Czy jako młody chłopak myślałeś o tym, że kiedyś trafisz do telewizji?
Może to śmiesznie zabrzmi, ale zawsze chciałem być znany. Mając 10 lat i zapisując się do klubu piłkarskiego, marzyłem o tym, żeby grać na dużych stadionach, przy dużej publiczności, występować w telewizji jako piłkarz. W jakiejś części spełniłem to marzenie. Nie zrobiłem światowej kariery, ale grałem na poziomie polskiej ekstraklasy, więc to mi się udało. A co do potencjału, to przyznam szczerze, że ja z natury jestem nieśmiały. Początki są dla mnie trudne i stresujące, ale jak już poznam środowisko i ludzi, to jest mi łatwiej.
Czyli zgłoszenie się do „Sanatorium miłości” było właściwie naturalną koleją rzeczy…
Nie do końca. Nie myślałem w ogóle o tym programie, ale zainspirował mnie jeden z chłopaków, których trenowałem. Powiedział, że widzi mnie w tym programie, że to świetne miejsce dla mnie i że na pewno się odnajdę. Skrzyknęła się cała grupa, która zaczęła mnie mobilizować, pomogli mi nagrać film do zgłoszenia, wysłali ankietę i tak to się zaczęło. Zaproszono mnie na casting i myślę, że dostałem się głównie dzięki temu, że mam ciekawy zawód, a mianowicie jestem trenerem piłkarskim.

A co tak zupełnie prywatnie sądzisz o programach skierowanych do seniorów i silversów. Czy są potrzebne?
Zdecydowanie tak. Odpowiem na przykładzie mojego byłego teścia, który zawsze był bardzo aktywny zawodowo i spełniał się w tej dziedzinie. Kiedy przeszedł na emeryturę i siedział tylko w domu, to gasł w oczach – psychicznie i fizycznie. To mi dało bardzo mocno do myślenia i oczywiście starałem się go też aktywizować. To dobrze, że programów dla dojrzałych dorosłych jest coraz więcej. Dzięki temu oni widzą, że można funkcjonować inaczej. Można się w naszym wieku realizować, wychodzić z domu, być aktywnym fizycznie – oczywiście na tyle, na ile pozwala kondycja.
Nie mówię zaraz o jakichś wyczynach, ale są różne koła zainteresowań, jest nordic walking, spacery, rower, siłownie zewnętrzne. Generalnie wysiłek fizyczny jest dla organizmu wspaniałą rzeczą i pomaga dłużej zachować zdrowie. Moim zdaniem seniorów trzeba wręcz wyciągać za uszy z domu, oni nie mogą prostu siedzieć i czekać na koniec jak na egzekucję.
Skoro mowa o kondycji i aktywności… Oboje, ze swoją partnerką Ulą, jesteście jej dobrym przykładem. Ludzie reagują na was bardzo żywiołowo, ale też mocno ekscytują się waszym związkiem. Zaskakuje cię to?
Rzeczywiście zdarzają się takie reakcje i na ulicy, i w Internecie, bo ja wrzucam bardzo dużo naszych wspólnych zdjęć. Jest faktem, że wybrałem najładniejszą kobietę ze wszystkich edycji, więc tu się akurat nie dziwię, że Ula zwraca uwagę. Ja mam wysoki wzrost, ale Bradem Pittem nie jestem, a tu ludzie piszą, że jesteśmy najpiękniejszą parą programu (śmiech). Może tak nam kibicują, bo jesteśmy jak kolorowe ptaki. Ja nie lubię szarości, Ula także. Kochamy kolory. Myślę, że ludzie bardzo pozytywnie to odbierają.

Rzeczywiście mocno przełamujecie wspólnie stereotyp polskiego seniora…
Moją inspiracją zawsze była włoska ulica. Jak tam ludzie pięknie wyglądają, niezależnie od wieku! Ubierają się z kapitalnym gustem, ale nie na czarno, jak na przykład w Paryżu. Zresztą światowa moda to są dla mnie właśnie Włochy, a nie Francja czy Nowy Jork.
Pamiętam, jak Leo Beenhaker przyleciał w 2006 roku do Polski, żeby zostać trenerem naszej reprezentacji. Był w szoku. Stwierdził, że przyjechał do smutnego, traumatycznego kraju i chodziło mu też o ludzi. Oczywiście potem pokochał Polskę, ale chodzi mi o to, że za nami się ten smutek i szarość ciągną, zwłaszcza u ludzi starszych. Ostatnio przeczytałem, że Polacy uśmiechają się tylko 15 razy dziennie. A niemowlęta uśmiechają się 400 razy! Te 15 to jednak trochę za mało. Dlatego tak ważny jest dla mnie luz, i w sensie zachowania, i ubioru. I to wszystko, luz, aktywność, inne podejście do życia, chciałbym pokazać w programie.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl codziennie. Obserwuj TeleMagazyn.pl
