Kamil Durczok doprowadził do kolizji na A1, mając we krwi 2,6 promila alkoholu. Dziennikarz usłyszał zarzuty, ale nie będzie przebywać w areszcie. Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim zdecydował, że może wyjść na wolność za poręczeniem majątkowym w wysokości 15 tys. zł.
Były szef "Faktów" TVN zgodził się na publikację wizerunku i podkreślił, że chce, aby w publikacjach używać jego pełnego nazwiska. Postanowił też odnieść się do sprawy i po wyjściu z sali rozpraw przeprosił za zajście:
Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i mi ufali. To są bardzo trudne dni dla mnie. To co się wydarzyło jest karygodne. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom , które zgromadziła policja i prokuratura.
Durczok może odpowiadać z wolnej stopy, ma zakaz opuszczania kraju oraz dozór policyjny. Prokuratura zapowiedziała odwołanie od tej decyzji.
