Krystyna Sienkiewicz nie ma dobrego zdania o aktorach serialowych. Dała temu wyraz po debiucie Marty Wierzbickiej w teatrze Capitol.
– To są nie aktorzy, tylko aktorzy w cudzysłowie! Z łapanki... To są ludzie, którzy idą na casting, muszą zaistnieć przez robienie szumu wokół siebie. Jak ktoś ma talent, to niech gra w teatrze, tylko niech najpierw pokaże, że potrafi propozycję teatralną zagrać talentem. Trzeba ludzi kokietować sukcesem swoim teatralnym, rolami, a nie pękającym ramiączkiem czy golizną - powiedziała Krystyna Sienkiewicz „Faktowi”.
CZYTAJ TAKŻE:
PIERSI MARTY WIERZBICKIEJ NA WAKACJACH W TURCJI! [WIDEO]
MARTA WIERZBICKA: PŁAKAŁAM PO SESJI DLA "PLAYBOYA"!
Sienkiewicz nie ma nic przeciwko pokazywaniu ciała, ale oczekuje było te sceny miały jakiś sens oraz były robione ze smakiem.
– Kiedyś też się pokazywało ciało, jak np. Kalina Jędrusik w wannie, przykryta pianą, ale to nie to, co teraz – tylko czysty seks... No, ale pieniądz jest niebywale ważną rzeczą zawsze. Ja gram dużo, jeżdżę ze sztukami i recitalami, ale ja mam inne podejście. Nigdy nie byłam „dupcią”, ja jestem aktorką. Ja siebie zupełnie inaczej sprzedaję – osiągnięciami, a nie ciałkiem. Sprzedaje swoje zdolności, radziłabym, żeby tak się pokazywać, tak się powinno robić karierę - przekonuje Sienkiewicz.
