W 1. odcinku "lepiej późno niż wcale" zobaczyliśmy jak czwórka śmiałków i znany polski youtuber wyruszyła na podbój Azji. Ich pierwszym przystankiem było Tokio. Na miejscu czekało na nich sporo niespodzianek. Krzysztof Hanke, Karol Strasburger, Władysław Kozakiewicz, Piotr Polk i Rafał Masny na dobry początek musieli kupić bilety do Shibuy. -Dużo ludzi, poruszają się jak mrówki - ocenił Strasburger, który tuż po dotarciu na miejsce domagał się przerwy i odpoczynku. Panowie musieli też odszukać Kozakiewicza, który zaginął po wyjściu z pociągu.
Panom udało się w końcu dotrzeć do hotelu - nietypowego, bo kapsułowego, w którym pokoje są wielkości lodówki. -Trafiliśmy do hotelu czy kostnicy - dopytywał Krzysztof Hanke. Władysław Kozakiewicz znalazł wspólny język z Japończykami, którzy nocowali w tym samym hotelu. Jako pierwszy na spoczynek oddalił się prowadzący "Familiady".
Następnego dnia panowie pojechali zjeść tradycyjny ramen w nietypowej restauracji, w której jada się w samotności. Aby tam dotrzeć musieli najpierw rozszyfrować mapę tokijskiego metra. -Zauważyliście, że tylko my w tym metrze mówimy? Tu nikt nic nie mówi - zauważył Piotr Polk. Rafał Masny doczekał się nawet reprymendy od rodowitego Japończyka. Największe problemy z zamówieniem potrawy miał Karol Strasburger, który walczył też z obsługą pałeczek. -Fajna knajpka, można przyjść z dziewczyną - ironizował Hanke. -To zaprzeczenie zasad posiłków - skwitował Strasburger.
Panowie trafili do tzw. Love Hotelu stworzonego z myślą o parach zainteresowanych oddawaniu się aktywności seksualnej. -Nic tu po nas, osobiście dziękuję - ocenił Strasburger. Trzeciego dnia czekało ich wyzwanie na macie, czyli pojedynek w strojach sumo, który udało się wygrać Rafałowi. Wieczorem panowie wybrali się na podbój miasta i do japońskiej restauracji, gdzie kosztowali m.in. rybę Fugo.
