"M jak miłość" odcinek 1347. - TVP2, wtorek, 30 stycznia 2018, godz. 20:50
"M jak miłość" odcinek 1347. - TVP2, wtorek, 30 stycznia 2018, godz. 20:50
Ala (Olga Frycz) będzie miała nadzieję, że uda jej się porozmawiać z mężem w sądzie. Przed rozprawą spotka jednak tylko Piotra (Marcin Mroczek), który nie powita jej miło.
- Posłuchaj… Przykro mi, ale on nie chce być z tobą w kontakcie! I musisz to uszanować…
Sędzia nie będzie miał wątpliwości – i godzinę później małżeństwo Zduńskich zakończy rozwód. Jednak córka Ali wcale się z tym nie pogodzi… I gdy dziadek Stefan (Zbigniew Waleryś) spuści ją na chwilę z oka, ucieknie - po to, by nie wracać razem z matką i Markiem za granicę.
Mała pojedzie prosto na Deszczową – gotowa na wszystko, by zostać w Polsce razem z Pawłem.
- Wszystko sobie przemyślałam... Na razie zamieszkam z dziadkiem i panią Olą... A jak kupisz jakieś mieszkanie, to przeniosę się do ciebie!
A gdy Zduński się na to nie zgodzi, w oczach dziewczynki zalśnią łzy…
- Ty mnie po prostu nie chcesz! Nie chcesz się mną zajmować, nie chcesz takiego kłopotu!
Ala, gdy pojawi się w końcu na Deszczowej, spróbuje przemówić małej do rozsądku, ale córka jej nie posłucha. I – załamana - tuląc się do ojca, rzuci tylko:
- Nie umiem tak jak ty... przestać go kochać! I zapomnieć o nim… jakby go nigdy nie było!
W finale Zduński znajdzie jednak słowa, które osuszą jej łzy...
- Popełniliśmy z twoją mamą wiele błędów, ale… gdybym pozwolił ci teraz zostać tu ze mną… to byłby największy błąd w moim życiu. Bo zrobiłbym ci tym ogromną krzywdę. Kiedyś sama to zrozumiesz… I wybaczysz i mnie, i swojej mamie.(…) Zapamiętaj to na całe życie... Jesteś moją córką i bardzo cię kocham. Nic tego nie zmieni… Nigdy! Rozumiesz?
Gdy Basia odjedzie Paweł w końcu się załamie. Bez słowa, Zduński wyjdzie z domu i przez kilka godzin nie da znaku życia. Rodzina i przyjaciele od razu zaczną się o niego martwić. Julka będzie szukać szefa razem z Jakubem – zamiast iść z chłopakiem na randkę.
- Na pewno nie gniewasz się, że… że tak wyszło?
- Skąd… Pogodziłem się z tym, że na randkach zawsze jesteśmy we troje!
- Przepraszam, nie mogę tak tego zostawić... Bo niezależnie od wszystkiego, to mój szef, kolega i po prostu… przyjaciel!
W finale „zaginionego” odnajdzie jednak Piotr, a Paweł, sięgając po kolejnego drinka, rzuci tylko:
- Powiedz mi, jaki to w ogóle ma sens? Tak się upieprzać, walczyć, przegrywać… Dlaczego sobie po prostu nie odpuścić? Skoro i tak już wszystko straciłem… To po co to? Dla kogo?
Co Zduński odpowie bratu?
