Telemagazyn: Czego możemy oczekiwać od tegorocznej edycji „Mam Talent”? Czy będzie więcej śpiewu, więcej tańca, czy może więcej show?
Małgorzata Foremniak: Każda edycja jest inna. Co roku mamy wykonawców, którzy śpiewają, tańczą, wykonują akrobacje, pokazują nowe interesujące umiejętności. Myślę, że tak jak w poprzednich latach, tak i w tym roku jest bardzo duża różnorodność.. Mamy wszystko czego potrzebuje program tego formatu- zaskoczenia, fenomenalne wykony, występy podbijające poziom adrenaliny, pokazy twz. "kosmitów", i wzruszające historie ludzkie.
Co wzbudza w Pani największe zaskoczenie podczas castingów?
Dla mnie najbardziej urokliwa w castingach jest ich nieprzewidywalność, spontaniczność. Odcinki na żywo mają już inny charakter. Znam już uczestników. Domyślam się, co mogą mi zaproponować. Castingi to żywa materia, wszystko się może wydarzyć. Czasami jedna emocja, strach, wzruszenie, trema i nagła mobilizacja, powoduje u uczestnika coś tak niesamowitego, wytwarza się taki rodzaj energii, która przechodzi na widownię i na nas jurorów. Człowiek się wzrusza, zaciska się gardło i czasami kapnie łza. To są właśnie te niepowtarzalne, niezwykłe chwile, które zostają w pamięci.
Rozumiem, że pierwsze wzruszenia ma już Pani za sobą?
Tak było kilka takich chwil. Mam już swojego faworyta. Po jego występie wcisnęłam „złoty guzik”. Dla jurora to bardzo duże przeżycie i odpowiedzialność. Zwłaszcza, kiedy mamy wiele miast, w których musimy zobaczyć wielu uczestników. Nigdy nie wiemy czy w następnym miejsc do, którego pojedziemy, nie pojawi się ktoś , kogo występ po prostu nas powali. Wciskając „złoty guzik”, ufasz, że dajesz szansę komuś, kto naprawdę na nią zasługuje.
Jak Pani myśli, dlaczego Polacy tak kochają ten program?
Kochamy ten program dlatego, że w tym programie może wystąpić każdy! Jesteśmy ludźmi, potrzebujemy emocji, mamy swoje marzenia i dlaczego po nie nie sięgnąć? Mamy też swoje słabości. Niektórzy właśnie w tym programie chcą je przezwyciężyć. A my, widzowie jesteśmy tego świadkami. To jest piękne. To jest chyba ten wabik, który przyciąga widzów. Ale też czysta ciekawość tego, do czego człowiek jest zdolny. Nie przypuszczaliśmy, że będzie tyle edycji, że w Polsce mamy tylu utalentowanych ludzi.
Jaki wpływ ma na Panią „Mam Talent”?
Co roku o tej samej porze, w tym samym miejscu, z tymi samymi ludźmi, zaczynamy kolejny casting w Katowicach. I co roku, kiedy siadam przy jurorskim stole, czekając, zanim pojawi się na scenie pierwszy uczestnik kolejnej edycji, mam chwile refleksji i przemyśleń. Co się w moim życiu przez ostatni rok wydarzyło, czy zmieniłam się, czego doświadczyłam, nauczyłam, co się pojawiło, a co skończyło. Takie wewnętrzne podsumowanie. Lubię ten program, lubię przeżywać tę przygodę, lubię pracować z tymi ludźmi, lubię ten czas. To kawałek mojego życia.
Wiem, również, że ten dobry czas w Pani życiu, zaowocował nowymi rolami. Może Pani coś zdradzić?
Gram w teatrze OCH w spektaklu" Truciciel". Wchodzę w dwa projekty serialowe. Do serialu " Aż po sufit" stacji TVN rozpoczęły się już zdjęcia. Jesienią zacznę pracę w fabule. A po nowym roku nowy projekt teatralny.
Rozmawiała: Adriana Słowik
