Zakażenie koronawirusem Jacek Borkowski przeszedł w kwietniu tego roku. Jego stan był na tyle poważny, że konieczna była hospitalizacja. – Przede wszystkim ledwo mówię i oddycham. To jest najgorsze. Pomaga mi podawany tlen. Nie mam na nic siły, więc proszę trzymać kciuki, żebym szybko pokonał to cholerstwo – mówił wówczas.
Do tamtych dramatycznych chwil aktor powrócił w rozmowie z dziennikiem „Fakt”. – Miałem 15 procent szans na przeżycie przez tego strasznego covida i udało się przez to przejść – powiedział gazecie aktor. Przyznał przy tym, iż nie sądził, że jest to choroba tak agresywna. – Nabrałem dużo pokory do tego, co się dzieje i wszystkich mądrali, którzy wirusa negują albo wyśmiewają, przestrzegam – dodał.
Okazuje się, że przejście COVID-19 miało dla aktora też pozytywne skutki. Otóż, po 40 latach rzucił palenie. Jak podkreślił, po śmierci żony palił już dwie paczki dziennie. Wszystko zmieniło się jednak po dramatycznej walce o własne życie. – Nie sądziłem w życiu, że kiedyś będę w stanie zrezygnować z dymka. Ale po przejściu koronawirusa odcięło mnie od palenia jak nożyczkami – wyznał.
Jacek Borkowski zdradził, że nie pali już osiem miesięcy. – Czuję się lepiej, a do tego miesięcznie zaoszczędzam około tysiąca złotych. I cały czas się dziwię, że mnie w ogóle do palenia nie ciągnie – dodał.
