Tadeusz Wojtych nie żyje
Tadeusz Wojtych był legendą teatru, kina i telewizji - jednym z tych wielkich aktorów charakterystycznych drugiego planu, którego twarz i głos zapamiętuje się na zawsze. Drugą rolą kinową, jaką zagrał w życiu, był Zygmunt, aktor teatrzyku w reżyserskim debiucie Janusza Morgensterna "Do widzenia do jutra" z 1960 roku. Teatrzyk ten i jego aktorzy odzwierciedlali prawdziwy fenomen gdańskiego Studenckiego Teatru Bim-Bom, którym opiekował się Zbigniew Cybulski, a którego jednym z założycieli był Tadeusz Wojtych.
Aktor był najdłużej związany z Teatrem Syrena, dlatego też właśnie ta instytucja kultury jako pierwsza poinformowała o jego śmierci:
Potem zamieścił piękny wpis Teatr Polski we Wrocławiu:
Tadeusz Wojtych zagrał w licznych produkcjach telewizyjnych, m.in. serialach "Plebania", "Samo życie", "Dziewczyny ze Lwowa", "Hotel pod żyrafą i nosorożcem", "Faceci do wzięcia", "Mamuśki", "07 zgłoś się" i wielu filmach kinowych, m.in. "Konopielce", "Szwedach w Warszawie", "Wirusie" i innych.
Miał szerokie aktorskie emploi - był przekonujący zarówno jako aktor dramatyczny, jak i komediowy. Wolał być tym drugim:
Można być złym komediantem albo dobrym. Czyli wygłupiać się dobrze albo źle. A dobrze wygłupiać się można, kiedy ma się taką wrodzoną iskrę komizmu - mówił w wywiadzie z okazji 75 - lecia Teatru Syrena.
