Przepiękny salon Krzysztofa Mirucia zachwyca. Zobacz, jak urządził swój pokój dzienny architekt z „Weekendowej metamorfozy"

Krzysztof Miruć mieszka na co dzień w samym środku lasu. Wyjątkowe siedlisko architekta zlokalizowany niedaleko Warszawy. Na dojazd samochodem do centrum stolicy ukochany architekt Polaków musi zarezerwować ok. godziny. Historia domu Krzysztofa Mirucia jest bardzo niezwykła, bo jego poprzednim właścicielem był kultowy artysta estradowy, który zdawał na architekturę i pewnie kojarzysz z takich hitów, jak: „Bo z dziewczynami" i „Cała sala śpiewa z nami". To właśnie od Jerzego Połomskiego kupił kilka lat temu dom Krzysztof Miruć.

– Życiem rządzą przypadki (...)Ten dom kupiłem przypadkiem. Jerzy nie mieszkał w nim już od dłuższego czasu i wystawił go na sprzedaż. Nie znaliśmy się. Ktoś przyszedł i powiedział: Połomski sprzedaje dom, wiesz?. No to go kupiłem. Spodobał mi się pomysł kupienia domu od Jerzego Połomskiego (...) Dużo przedmiotów porozdawałem, bo chciałem, żeby dostały drugie życie, ale sam zostawić ich nie mogłem, bo nie pasowały do mojej wizji – opowiada Krzysztof Miruć, w wywiadzie dla VIVA! MAN.

Atutem tej wyjątkowej posiadłości gwiazdy „Weekendowej metamorfozy" jest nie tylko otaczający działkę las, ale również ogromny ogród, gdzie również można podziwiać drzewa. Tu też gości Krzysztofa Mirucia witają rzeźby zaprojektowane przez przyjaciół architekta. W samym środku działki można organizować spotkania plenerowe w letnim salonie, który jest zadaszony. Tu Krzysztof Miruć chętnie biesiaduje z przyjaciółmi w słoneczne dni. Tuż obok designerskich mebli wypoczynkowych znajduje się kuchnia letnia z grillem i lodówką na wino, a nieopodal usytuowane jest też palenisko oraz miejsce na ognisko.

Cały dom Krzysztofa Mirucia ma łącznie ok. 140 metrów kw., z czego część mieszkalna zajmuje ok. 85 metrów kw. Salon architekta jest modnie i funkcjonalnie połączony z kuchnią. Klasyczny kominek, który lata świetności miał już dawno za sobą, zastąpiła nowoczesna koza, która tworzy we wnętrzu domowy klimat. W strefie wypoczynku Krzysztof Miruć ustawił wygodną sofę z mnóstwem miękkich poduszek z tapicerką w kolorze ciepłego beżu. Tu też dumnie się prezentuje fotel uszak i krzesło wykończone plecionką. Nie mogło tu też zabraknąć nietuzinkowego stolika kawowego z przepięknym drewnianym blatem oraz klimatycznych lamp stołowych, wykonanych przez przyjaciół Krzysztofa Mirucia. Wisienkę na torcie stanowi nietuzinkowa dekoracja ściany w salonie, którą stanowi kompozycja luser w ozdobnych ramach z metalu.

– W tej murowanej części wyburzyłem tylko dwie ściany, żeby powstała otwarta przestrzeń. Przebudowałem za to tę prywatną, tak, żeby powstały dwa pomieszczenia. Choć dałem temu domowi drugie życie, zaprojektowałem go pod siebie. (...) Nikt nie mącił, nie mieszał, z nikim nic nie musiałem konsultować. A nawet gdyby… ze mną się nie dyskutuje, bo jestem bardzo stanowczy. Nawet kategoryczny, bo najlepiej wiem, jak dana przestrzeń powinna wyglądać – opowiada Krzysztof Miruć w tym samym wywiadzie.

To też może cię zainteresować:Jak szybko ogrzać mieszkanie? Grzejnik elektryczny sprawdzi się przed sezonem grzewczym

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Regiodom codziennie. Obserwuj Regiodom!