Eugenia Herman nie żyje
Eugenia Herman zmarła w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Była wielką damą teatru i kina - widzom zawsze będzie się kojarzyć z postaciami kobiet z klasą, nobliwymi, nico złośliwymi inteligentkami o silnym charakterze. Taka była nawet w niewielkich rolach, jak ta ostatnia w odcinku "Kometa" "Ojca Mateusza", gdzie wcieliła się w panią Stefanię, pensjonariuszkę domu pogodnej starości, czy jako Marzena w "Plebanii", albo ciotka wójta i księdza w serialu "Ranczo".
Debiutowała w 1956 roku w "Nikodemie Dyzmie" Jana Rybkowskiego, a zaraz potem pojawiła się w "Człowieku na torze" Andrzeja Munka i "Kapeluszu pana Anatola", również Rybkowskiego - tytuły z historii polskiego kina, wielkie reżyserskie nazwiska... Potem był jeszcze Krzysztof Zanussi ("Za ścianą", "Bilans kwartalny", "Dotknięcie ręki"), Tomasz Zygadło ("Sceny dziecięce z życia prowincji"), Marek Koterski ("Życie wewnętrzne", "Nic śmiesznego", "Ajlawju"), Ryszard Ber ("Cudzoziemka"), Wojciech Marczewski ("Ucieczka z kina Wolność"). I znane seriale - m.in. "Królowa Bona", "W labiryncie", "Jest jak jest", "Matki, żony i kochanki", "Egzamin z życia".
W latach 1953-60 występowała w Teatrze Nowym w Łodzi, w latach 1960-96 była aktorką Teatru Polskiego w Warszawie, a potem, w okresie 1997-2000 występowała gościnnie w Teatrze Narodowym w Warszawie. Od roku 1982 była wykładowczynią na Wydziale Aktorskim PWSFTviT w Łodzi. Pracowała też jako pedagog w Studio Aktorskim przy Teatrze Żydowskim w Warszawie, a także w Policealnej Szkole Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich w Warszawie.
Związek Artystów Scen Polskich opublikował na Facebooku piękny wpis dotyczący Eugenii Herman:
Pod postem pojawiły się komentarze m.in. Doroty Stalińskiej i Wiktora Zborowskiego.
