W 8. edycji programu "Rolnik szuka żony" nie brakowało emocji i licznych zwrotów akcji. Bohaterką, wokół której momentalnie zawrzało, była Kamila Boś - "królowa pieczarek". Zainteresowanie jej osobą było gigantyczne - Kamila była adresatką największej liczby listów ze wszystkich dotychczasowych uczestników wszystkich sezonów. Atrakcyjna, młoda rolniczka sama również nieźle zamieszała - dała się poznać jako osoba, która bez większych oporów wskazywała, co jej nie pasuje, czego nie akceptuje i kilkukrotnie "zmieniała front". To nie przysporzyło jej miłości od widzów. Na Kamilę wylała się fala hejtu - internauci po emisjach kolejnych odcinków każdorazowo wyrażali swoją dezaprobatę, nie przebierając w słowach.
"Przeżyłam niesamowitą przygodę"
Czy hejt, jaki się na Kamilę Boś wylał w sieci sprawił, że uczestniczka 8. edycji programu "Rolnik szuka żony" żałuje udziału w programie? Zdaje się, że nie. "Ostatnie już podziękowania jeszcze muszę skierować do sprawczyni całego tego "zamieszania" - pisze na swoim profilu na Instagramie rolniczka, wskazując przyjaciółki, które razem ją zgłosiły do programu. Mimo, że program "królowa pieczarek" finalnie kończyła jako singielka, nie wybierając żadnego z kandydatów, podkreśla, że nie żałuje uczestnictwa.
Na początku protestowałam, ale stwierdziłam, że lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że nie spróbowałam - pisze Boś. *"Nie żałuję i sama bym się nie zgłosiła ale dzięki Wam przeżyłam niesamowitą przygodę" - przyznaje uczestniczka 8. edycji programu "Rolnik szuka żony".
Dziękuję całej mojej "wiejskiej elicie", że broniłyście mnie jak lwice - pisze uczestniczka, przyznając, że bez wsparcia rodziny, rodzeństwa i bratowych oraz przyjaciół byłoby ciężko. W wywiadach podkreślała, że udział w programie pozwolił jej na lepsze poznanie siebie, chociaż liczyła, że w programie "znajdzie drugą połówkę".
