"Sprawa dla reportera" to interwencyjny program, w którym od lat Elżbieta Jaworowicz przygląda się różnym ludzkim tragediom. Konflikty rodzinne, przemoc, wykorzystywanie, bezsilność wobec aparatu państwowego - to główne tematy "Sprawy dla reportera".
Tyle tylko, że coraz częściej ludzkim tragediom na antenie towarzyszy... kicz oraz żenada. Już nie raz ludzkie dramaty były puentowane występami disco polo, najczęściej w wykonaniu Zenka Martyniuka, jednak ostatni występ Pawła Jasionowskiego z grupy Masters wydał się widzom wyjątkowo niestosowny.
Jeden z ostatnich odcinków "Sprawy dla reportera", który został wyemitowany 6 stycznia 2022 roku, skupiał się na historii kobiety, która po latach postanowiła w końcu uwolnić się od męża, który ją maltretował. Pani Maryna twierdziła, że jej małżonek maltretował ją fizycznie i psychicznie, a do tego... bez zgody nagrywał ich stosunki seksualne. Kobieta od niego odeszła, jednak - mimo sądowego nakazu - mąż utrudnia kobiecie kontakt z dziećmi. Dlatego też pani Maryna postanowiła przedstawić swoją sprawę w programie TVP.
Jednak chyba nikt nie spodziewał się, że odcinek, w którym zapłakana kobieta musiała na nowo skonfrontować się z traumami i krzywdą, jaką wyrządził jej mąż, zakończy się... wykonaniem weselnego hitu "Żono moja" przez Pawła Jasionowskiego z grupy Masters. Wszystko to w rytm klaskania gości programu oraz samej prowadzącej, która zdawała się nie zwracać uwagi na załamaną panią Marynę.
Co ciekawe, problemu nie widzi też manager zespołu Masters, Marek Kłosiński, który w rozmowie z Plejadą powiedział:
Jeśli chodzi o ten konkretny przypadek, to nie można tak podejść do sprawy, że ta piosenka się tylko źle kojarzy. Bo jeżeli ta pani przez tyle lat żyła ze swoim partnerem, to znaczy, że były też między nimi dobre chwile, to nie była tragedia cały czas. Paweł zaproponował jej do posłuchania ten utwór właśnie po to, by pomyślała o tych dobrych chwilach. (...) Z naszych obserwacji nie wynikało, że to była jakaś tragedia dla niej, tylko przypomnienie dobrych chwil, które spędziła z mężem. Tak trzeba podejść do tej sprawy, a nie zastanawiać się, czy takie wykony powinny być (...) Ludzie doskonale wiedzą, o czym jest ten program. Jeżeli komuś się nie podoba, dlaczego nie przełączy sobie na coś innego, tylko szuka tematu, by o czymś pisać? Niestety, taki dzisiaj mamy świat, że jednego dnia komentuje się jedno, a drugiego już coś innego. To przykre, że w naszym kraju coraz mniej mówi się o osiągnięciach, nie ma pozytywnych komentarzy, tylko ludzie szukają sensacji.
Jak myślicie, załamana pani Maryna rzeczywiście podczas słuchania discopolowego hitu pomyślała o tych dobrych chwilach z mężem? A może tylko pogłębiła się jej trauma?
